Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alleluja bębnią tarabany! (zdjęcia)

Marcin JAROSZ
Punktualnie o północy po raz pierwszy rytm wybił najbardziej doświadczony dobosz. W Iwaniskach nikt dziś już nie pamięta, od kiedy bębni się na Wielkanoc. Bez tego, nie ma tutaj świąt.
Punktualnie o północy po raz pierwszy rytm wybił najbardziej doświadczony dobosz. W Iwaniskach nikt dziś już nie pamięta, od kiedy bębni się na Wielkanoc. Bez tego, nie ma tutaj świąt. Marcin Jarosz
Iwaniska są bodaj jedynym miejscem w Polsce, gdzie praktykowany jest niezwykle ciekawy, wielkanocny zwyczaj. Równo o północy bębniarze dali znak, że Chrystus Zmartwychwstał.

[galeria_glowna]

Jedyny taki zwyczaj

Jedyny taki zwyczaj

Bębnienie w taraban, odbywające się od wielu lat w Iwaniskach, to jedyny odnotowany dotąd w Polsce zwyczaj związany z Wielkanocą. Miejscowi nie wyobrażają sobie tych świąt, bez bębnienia. Wszystko odbywa się zgodnie z tradycją, która przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. W Iwaniskach bębniono w Wielkanoc w czasie II wojny światowej, choć okupanci niechętnym okiem patrzyli na wszelkie przejawy tego typu obrzędowości. Tradycja bębna była pielęgnowana, z tą tylko różnicą, że cały ceremoniał ograniczał się wówczas do obrębu miejscowej świątyni. W latach PRL-u trzeba było uzyskiwać specjalne pozwolenie. W Iwaniskach bębnienie w taraban jest wśród młodych traktowane jak zaszczyt. Młodzi zanim zaczną bębnić uczą się najpierw tej sztuki od swoich ojców. Poza świętami Wielkanocnymi bęben kawalerski jest używany bardzo rzadko i tylko w przypadku wielkich wydarzeń. Tak było między innymi w listopadzie 2005 roku, gdy bęben odezwał się podczas uroczystości z okazji 100 - lecia miejscowego kościoła.

O północy przed Grobem Pańskim w parafii pod wezwaniem Świętej Katarzyny Dziewicy i Męczennicy rozpoczęło się doroczne bębnienie w taraban. W ten sposób kawalerowie ogłosili ludziom Dobrą Nowinę o Zmartwychwstaniu Chrystusa.

BĘBEN OZNAJMIŁ DOBRĄ NOWINĘ

Bęben na którym wygrywany jest rytm ma metr średnicy i powleczony jest grubą, dobrze wyprawioną skórą. Granie na min to zaszczyt, bowiem oprócz świat wielkanocnych jest on używany w Iwaniskach bardzo rzadko. Instrument jest przygotowywany przez kilka miesięcy. Aby wytrzymał kilkadziesiąt tysięcy uderzeń w ciągu kilku godzin musi być dobrze nasmarowany.

Właściwa część tego obrzędu zawsze rozpoczyna się w Wielką Sobotę. Na kilka minut przed północą bęben wnoszony jest do kościoła, gdzie trwa jeszcze czuwanie przy grobie. Kiedy wybije północ najbardziej doświadczony dobosz przyklęka, czyni znak krzyża, a następnie rozpoczyna swój koncert. Po nim w taraban biją pozostali dobosze.

KAWALEROWIE BUDZILI PROBOSZCZA I PANNY

Tak też było i w tym roku. Wszystkiemu przyglądali się mieszkańcy Iwanisk, którzy chętnie przyszli, aby o północy obejrzeć doboszów w akcji. Po kilkudziesięciu minutach grania w kościele, korowód bębniarzy udał się pod plebanię, aby zgodnie z tradycją obudzić miejscowego proboszcza. Później bębniarze przeszli ulicami Iwanisk pod dom każdej panny, która ma minimum 16 lat. To kolejny element tego zwyczaju. Bębniarze zawsze są wyczekiwanymi gośćmi. Dla dziewcząt satysfakcją jest, że się o nich pamięta. Tradycją jest, że jeśli panna ma już chłopaka lub narzeczonego to on jako pierwszy bębni pod jej drzwiami.

Wydawać by się mogło, że bicie w bęben to nic trudnego, ale samego noszenia potrzeba dwóch silnych mężczyzn. Potem trzeba opanować technikę i mieć odpowiednio dużo siły, bo uderzenia są piekielnie mocne a wykonuje się je drewnianymi szczypułami. Dzięki nim właśnie bęben wydaje z siebie donośny dźwięk.

TRADYCJA PO CIEMKU, BO GMINA OSZCZĘDZA

W tym roku Iwaniscy kawalerowie bębnili pod 80 domami. Tylu doliczono się panien. Wszystko musiało odbywać się w szybkim tempie. Nie wolno było pominąć nikogo, a bęben musiał wrócić na niedzielną rezurekcję. - Spokojnie zdążymy. Szkoda tylko, że wszędzie jest ciemno - mówił nam jeden z kawalerów.

Istotnie w Iwaniskach lampy świeciły się tylko na rynku. Po za nim panowały egipskie ciemności. - Ciężko się gra po ciemku, niebezpiecznie jest też na drodze - mówili dobosze. Mieszkańcy powiedzieli nam, że gmina oszczędza i lampy gasną codziennie o 23.

Bęben wrócił do kościoła na rezurekcję. Tutaj dobosze wybijali nim marszowy rytm podczas procesji. Bęben był też używany w odpowiednich momentach mszy świętej. Po zakończeniu rezurekcji trafił do jednego z doboszów, gdzie pozostanie aż do następnych Świąt Wielkanocnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie