Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Banda reakcjonistów wtargnęła do Kielc”. 78 lat temu rozbito komunistyczne więzienie w Kielcach

Tomasz Trepka
Tomasz Trepka
Budynki dawnego więzienia UB przy ulicy Zamkowej w Kielcach. Dziś siedziba Ośrodka Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej
Budynki dawnego więzienia UB przy ulicy Zamkowej w Kielcach. Dziś siedziba Ośrodka Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej
„Dnia 4/5 VIII [1945 r.] około godziny 23.45 banda reakcjonistów w sile 300 ludzi wtargnęła do Kielc, obstawiając więzienie oraz wszelkie przyległe ulice […]. Po dwugodzinnej akcji, w czasie której banda wypuściła aresztowanych siedzących w więzieniu, banda ta wycofała się” – brzmiał fragment meldunku Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Kielcach do Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej w Warszawie. Rozbicie komunistycznego więzienia w Kielcach przez polskie podziemie niepodległościowe było jedną z największych tego akcji w powojennej Polsce.

Mimo zakończenia II wojny światowej, bohaterowie z okresu niemieckiej okupacji znajdowali się na celowniku komunistów. Więzienia i areszty, w których przetrzymywano „Polaków-bandytów”, jak określano w niemieckiej propagandzie polskie organizacje konspiracyjne, na nowo zapełniały się „najcenniejszym czynnikiem patriotycznym”. Więzienie Urzędu Bezpieczeństwa w Kielcach stało się jednym z symboli zniewolenia państwa polskiego i nowej sowieckiej okupacji. Obok zdrajców, donosicieli oraz pospolitych bandytów przebywali w nim najwartościowsi żołnierze niepodległościowi – elita naszego społeczeństwa. Szczególnie bolało to osoby zaangażowane w działalność konspiracyjną w latach 1939 – 1945. Nic dziwnego, że znalazła się grupa bohaterów, która postanowiła pokrzyżować plany komunistycznym oprawcom.

Na pomoc bohaterom

Decyzję o akcji zbrojnej na kieleckie więzienie podjął Antoni Heda „Szary” po spotkaniu z Antonim Świtalskim „Marianem”. Donosił on Hedzie o katastrofalnej sytuacji w jakiej znaleźli się żołnierze niepodległościowej partyzantki. Czas okupacji niemieckiej mimo, że minął bezpowrotnie, nie zakończył potworności jakich doświadczyli wywodzący się z rozwiązanej w styczniu 1945 roku Armii Krajowej. Terror oraz represje komunistycznego aparatu bezpieczeństwa wzrastały z każdym dniem.

„Marian” przekazał „Szaremu” informacje o aresztowaniu między innymi pułkownika Antoniego Żółkiewskiego „Lina” – byłego dowódcy 2. Dywizji Piechoty Armii Krajowej. Rozmowa ze Świtalskim była kroplą, która przepełniła czarę goryczy. Heda postanowił na nowo zebrać swój oddział oraz przeprowadzić akcję w Kielcach w celu uwolnienia aresztowanych.

Na początku lipca 1945 roku, rozpoczęto przygotowania. Nieopodal drogi Skarżysko-Kamienna – Radom, w gajówce Pogorzałe, doszło do jednego z pierwszych spotkań „Szarego” w sprawie ataku na Kielce z Włodzimierzem Dalewskim „Szparagiem”. Obaj oficerowie doszli do wspólnego wniosku – przy zaangażowaniu odpowiedniej ilości osób, wykorzystując element zaskoczenia, akcja miała duże szanse powodzenia. Również wówczas przydzielono konkretne zadania. „Szparag” miał dokonać rozpoznania terenu oraz zdobyć informacje na temat pozostających w Kielcach sowieckich oraz polskich jednostek wojskowych.

Rozpoznanie na odpowiednio wysokim poziomie gwarantował porucznik Dalewski. Dzięki zdobytym przez niego informacjom udało się rozpracować możliwości mobilizacyjne poszczególnych oddziałów Armii Czerwonej, „ludowego” Wojska Polskiego oraz paramilitarnego Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego stacjonujących w Kielcach lub ich okolicy.

Potrzeba ponad 300 partyzantów

Heda odpowiedzialny był za zorganizowanie odpowiedniej ilości chętnych do akcji, według wstępnych wyliczeń oficerów potrzebowano blisko 300 żołnierzy, oraz zagwarantowanie im odpowiedniego uzbrojenia.

Zmobilizowanie tak dużej liczby partyzantów oraz zapewnienie im broni, nie było sprawą prostą. „Szary” potrzebował pomocy. W tej samej gajówce Pogorzałe, która stała się centrum konspiracji zakładającej atak na kieleckie więzienie, doszło do kolejnych spotkań z byłymi żołnierzami Armii Krajowej, między innymi porucznikiem Tadeuszem Łęckim „Krogulcem” oraz podporucznikiem Wacławem Borowcem „Niegolewskim”. Wszyscy byli w tym czasie zaangażowani w tak zwaną drugą konspirację, wymierzoną w sowieckiego okupanta. Dysponowali własnymi oddziałami oraz mieli niezbędny dostęp do broni. Ich liczba była jednak zbyt skromna, by myśleć o ataku na Kielce.

Dzięki kolejnym spotkaniom oraz kontaktom z byłymi akowcami, udało się porozumieć z działającymi w regionie radomskim grupami partyzanckimi, działającymi pod auspicjami poruczników Stefana Bembińskiego „Harnasia” – „Sokoła”, kierującego działaniami radomskiej Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj i Henryka Podkowińskiego „Ostrolota”. Chęć współpracy z „Szarym” obu tych grup zapewniła solidny dopływ ludzi, łącznie około 80 osób.

Na zdrajcach wyroki śmierci

Wiadomości przekazane przez Włodzimierza Dalewskiego „Szparaga” pozwoliły na podjęcie ostatecznej decyzji dotyczącej ataku na więzienie Urzędu Bezpieczeństwa. Grupę szturmową stanowił pododdział złożony z około 40 ludzi, w większości ochotników, którymi dowodził porucznik „Szparag” – przy grupie tej znajdował się kapitan „Szary”, który dowodził całością zgrupowania. Grupę osłonową tworzyło pięć oddziałów, rozlokowanych w różnych częściach miasta.

20 lipca 1945 roku, Antoni Heda „Szary” otrzymał szczegółowe informacje o stanie osobowym oraz uzbrojeniu grup mających wziąć udział w operacji. Liczba wszystkich chętnych liczyła ponad 200 osób. Najwięcej z nich pochodziło ze Skarżyska-Kamiennej oraz okolic Starachowic. Dopiero wówczas w obawie przed wcześniejszą dekonspiracją, część dowodzących poszczególnymi oddziałami została poinformowana o dokładnym planie całej akcji. Koncentracja została wyznaczona na 3 sierpnia 1945 roku w lasach dalejowskich.

Jednocześnie, 3 sierpnia grupa specjalnie oddelegowanych żołnierzy zatrzymywała i rekwirowała wszystkie ciężarówki przejeżdżające trasą Kielce-Skarżysko. Wśród zatrzymanych, 14 samochodów, były należące do Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kielcach. W trakcie przesłuchań funkcjonariuszy „bezpieki” dowiedziano się, że ta nie wie o jakiejkolwiek koncentracji żołnierzy podziemia w Kielcach. Po przesłuchaniu niektórych z tych osób, orzeczono wyroki śmierci.

Jednym z ważniejszych przedsięwzięć podjętych przez oddział „Szarego” było upozorowanie, dzień przed zaplanowanym atakiem na więzienie, zajęcia Szydłowca nieopodal Radomia. Specjalnie wybrano miasto odległe od Kielc o około 50 kilometrów. „Do rana [5 sierpnia – redakcja] trwała pozorowana próba opanowania miasteczka. W pobliskich lasach rozkładaliśmy miny, które kolejno wybuchały przez cały dzień […] Tym sposobem zmusiliśmy wojskowy garnizon stacjonujący w Kielcach do opuszczenia miasta. Pociągnęli na obławę. Od samego rana wywożono ich na miejsce wybuchów i tam czesali lasy nikogo nie znajdując” – wspominał po wielu latach Antoni Heda.

Miasto w rękach partyzantów

Po dojechaniu do Kielc, poszczególne grupy partyzanckie zajęły swoje wcześniej ustalone pozycje. Oddział porucznika Henryka Podkowińskiego „Ostrolota”, w sile około 30 osób, zajął miejsce nieopodal kieleckiej katedry. Jego zadaniem było zabezpieczenie przed ewentualną interwencją jednostek „ludowego” Wojska Polskiego, które mogły nadejść od strony ulicy Sienkiewicza.
Oddział porucznika Stefana Bembińskiego „Harnasia” – „Sokoła” został rozlokowany w miejskim parku, z którego obawiano się natarcia między innymi Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Trzecia grupa, pod dowództwem porucznika Henryka Wojciechowskiego „Sęka” zajęła miejsca na obrzeżach parku miejskiego w okolicach ulicy Focha (dziś ulicy Paderewskiego), zabezpieczając atak przed nadejściem funkcjonariuszy Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kielcach oraz Armii Czerwonej.

Czwarty oddział dowodzony przez porucznika Zygmunta Bartkowskiego miał za zadanie zabezpieczać odwrót żołnierzy oraz zorganizować pomoc dla rannych w Zagórzu nieopodal Kielc (obecnie dzielnica miasta). Natomiast grupa piąta, kierowana przez Wacława Borowca „Niegolewskiego” zajęła budynek poczty przy ulicy Sienkiewicza, jednocześnie niszcząc miejską centralę telefoniczną, przerywając połączenia w całym mieście.

Cele skąpane we krwi

Kierowana przez „Szarego” operacja rozpoczęła się około 23.30 lub 23.45 wraz z wysadzeniem głównej bramy więzienia. Kapitan Heda razem z porucznikiem Dalewskim, odpowiedzialni byli za właściwe natarcie i uwolnienie aresztowanych. Grupa „Szparaga” rozbijała wejścia do cel za pomocą materiałów wybuchowych, natomiast „Szary” ze swoimi podwładnymi zajmował straż więzienną wymianą ognia, zapewniając drogę ucieczki. Pośród broniących placówki znajdowało łącznie około 55 osób.

Akcja trwała kilka godzin i zakończyła się około 2.30 następnego dnia. Udało się dotrzeć do niemal wszystkich cel (52 spośród 56) oraz uwolnić od 334 do 375 osadzonych spośród 479, którzy wówczas przebywali w więzieniu. Po stronie atakujących zginęły dwie osoby oraz jeden z aresztantów – pułkownik Antoni Żółkiewski „Lin”. Rany odniosło także kilku z żołnierzy podziemia. Straty poniosła także druga strona.

Uciekinierzy podzielili się na kilka mniejszych grup i rozproszyli utrudniając poszukiwania. Kapitan Antoni Heda „Szary” został ranny i przez następny miesiąc leczył się w miejscowości Sorbin nieopodal Bliżyna.

Warto przytoczyć fragment relacji kobiety uwolnionej w nocy z 4 na 5 sierpnia 1945 roku, która została zawarta w konspiracyjnej gazetce kolportowanej przez podziemie niepodległościowe, opisującą jednocześnie, jak wyglądała codzienna rzeczywistość w komunistycznych więzieniach:

Cela bardzo mała, okno 70 × 55 cm i kosz na nim, a nas jest 7. Ciemno i przeraźliwie duszno. O 6-ej rano pobudka, trzeba wstać. Składamy sienniki w których szeleści sieczka i …«mieszkają» pchły […]. A czasem ktoś na badaniu na Focha, czasem w karcerze. Ach te badania. Najupiorniejszy był kwiecień. Badania trwały po 9 godzin bez przerwy. Mam żywo w pamięci trzy kwietniowe dni, piątek, sobota, niedziela. Czterech oficerów śledczych, w tym dwaj żydzi (Kwasek, Kiec, Zelinger, Majchrzak) i 2 gumy. A ja, od dwóch tygodni codziennie na badaniach, głowa skołowana, mózg wyczerpany do cna. Żeby tylko nie zapomnieć, nie pomylić się, gdzie i jak kończy się misterne kłamstwo, a zaczyna konieczna prawda […]. A ja ciągle i uparcie nic nie wiem, nie mam kontaktów i w ogóle jestem głupia jak tabaka w rogu. Więc trzask pierwszego policzka. Zrywam się na równe nogi – lecz już dwóch drabów wykręca mi ręce i ciska na podłogę. A za chwilę zaczyna się … Świst gum i obelżywe słowa szumią w głowie. «Mówisz ty» i potok najohydniejszych słów. Zmęczyli się, bo to już trwa jakieś pół godziny. Stoję na uginających się nogach, każdy nerw wibruje we mnie. Wracam do celi trzymając się ścian. Towarzyszki moje siedzą przerażone i milczące. Wita mnie grobowa cisza. A potem rozmowa, co wyszło na jaw, co kto sypnął, o co im najwięcej chodzi […] Widziałyśmy cele badań zbryzgane krwią, słyszałyśmy jęki katowanych … Na brzęk kluczy, zgrzyt zamka drgałyśmy nerwowo, jak pod pchnięciem noża. Nie zapomnę tego, póki żyć będę […] A potem rozprawy. Sypnęły się wyroki śmierci. U nas najniższy wymiar kary 3, najwyższy 10 lat […]. Tęsknota i rozpacz chwytają za serce. Te przeklęte kraty. Aż 4-go VIII o godz. 3 huk «gamonów», grzechot salw i okrzyk: «Niech żyje Polska». Szybko mówimy «pod Twoją obronę» za tych co idą i ubieramy się jak która może. Potem – tupot ich kroków i huk wysadzanych drzwi zwiastujący Wolność – w sekundzie cele są puste. A my nareszcie wolni. Wszystkim, którzy się do tego przyczynili, za ofiarność, poświęcenie i odwagę

Awans, obława i odwołania ze stanowisk

Po wyleczeniu ran odniesionych w ataku na kieleckie więzienie, „Szary”, udał się na spotkanie z pułkownikiem Janem Zientarskim „Mieczysławem”, który organizował na Kielecczyźnie pierwsze organizacje antykomunistyczne. Za udaną akcję, Heda został awansowany do stopnia majora.

Historycy zajmujący się rozbiciem więzienia w Kielcach Ryszard Śmietanka – Kruszelnicki oraz Marcin Sołtysiak wskazują, że zdobycie budynku przy ulicy Zamkowej miało swoje poważne konsekwencje. Po zaistniałych wydarzeniach siły represji podjęły zakrojone na dużą skalę, poszukiwania partyzantów. Już 6 sierpnia 1945 roku na terenie powiatu kieleckiego rozpoczęła się obława z udziałem: 200 żołnierzy z 8. pułku Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, 115 funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa (80 z tzw. oddziału szturmowego, 20 z Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego i 15 z Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kielcach) oraz 160 funkcjonariuszy NKWD.

Skutki akcji podziemia dotknęły również szefostwo lokalnych struktur UB. Minister bezpieczeństwa publicznego Stanisław Radkiewicz „z dniem 1 października 1945 roku” odwołał ze stanowiska kierownika Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kielcach majora Adama Korneckiego „za niewywiązywanie się z kierownictwa powierzonego Urzędu i złą organizację pracy agenturalno-operacyjnej, w wyniku czego miały miejsce napady bandyckie na więzienia w Kielcach i Radomiu”. Na jego miejsce powołany został kapitan Kazimierz Szczepanik.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie