Przez polskie miasta przetacza się dyskusja o ciszy nocnej. Miasta licznie odwiedzane przez turystów cierpią, bo nocne lokale wyciszane już o godzinie 22 odstraszają, a nie zachęcają. Władze Gdańska chcą, by Sejm sprecyzował, co to jest cisza nocna i scedował na gminę uprawnienia określające, kiedy i na jakim obszarze obowiązuje.
- O zakłócaniu ciszy nocnej mówi artykuł 51 kodeksu wykroczeń - mówi Władysław Kozieł, komendant Straży Miejskiej w Kielcach. Zapis: "Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny, albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny" stosuje się do tych, którzy hałasują między godz. 22 a 6 rano.
POIRYTOWANI SĄSIEDZI KLUBÓW
Do Straży Miejskiej trafiają wezwania od poirytowanych sąsiadów różnych klubów. Ostatnio najczęściej interweniowano z powodu niedawno otwartego klubu Czekolada przy ul. Sienkiewicza w Kielcach, skarżono się na Antrakt przy pl. Moniuszki, Ibizę przy Wojska Polskiego.
- O dziwo, mało jest skarg od mieszkających przy placu Artystów - mówi komendant. - Oni się już chyba przyzwyczaili do imprez.
Najwięcej zgłoszeń jest w weekendy, ale w ocenie komendanta nie jest to wielki problem. Po interwencji muzyka zostaje ściszona. Imprezy na placu Artystów w centrum Kielc planowane są do godziny 22, a jeśli kończą się później to niewiele.
- W Kielcach głośne nocne imprezy można organizować tylko na Kadzielni - mówi Ewa Kozłowska z Agencji Ewa K. - Wtedy zawiadamiamy policję i nawet w razie telefonów, dysponując zgodą na taką imprezę zamkniętą, działamy.
Nie przeszkadza to jednej z mieszkających obok Kadzielni pań dzwonić każdorazowo, kiedy impreza przeciąga się. O 22.05 jest telefon na policję. - To zależy do ludzi. Co roku w Połańcu w muszli w centrum organizuję Dzień Energetyka, zabawa trwa długo w noc. Jest głośno, ale wszyscy się bawią i nikt nie narzeka - mówi Ewa Kozłowska.
TRACĄ KLIENTÓW
Znacznie gorzej respektowanie ciszy nocnej wygląda z punktu widzenia właścicieli lokali, którzy przez ciszę nocną tracą klientów.
- Rzeczywiście, trudno pogodzić racje mieszkańców, którzy o 22 chcą mieć spokój, z potrzebami tych, którzy przyjechali pobawić się - przyznaje Jerzy Borowski, burmistrz Sandomierza. Ponieważ jest postacią znaną w mieście, bywa, że wieczorami dzwoni jego komórka i sypią się skargi, ostatnio dostał list od niewyspanego turysty. - Ludzie zapominają, że kiedyś też byli młodzi, lubili poszaleć - mówi trochę usprawiedliwiająco.
Pomysł, by na sandomierskim Rynku utworzyć strefę bez ciszy nocnej, czy tylko ją ograniczyć, nie wydaje mu się realny. - Ale mamy inną propozycję - mówi - Gdyby nie powódź już w czerwcu oddalibyśmy bulwar Piłsudskiego, na którym nikomu nie przeszkadzając będzie się można bawić do rana. Otworzymy go jesienią, więc w przyszłym roku skarg na hałasy powinno być mniej. Kafejki będą mogły także pracować do późna w nocy w rozbudowywanym parku Piszczele.
Czy w Kielcach wzorem niektórych miast europejskich powstanie strefa, gdzie nie obowiązywałaby cisza nocna od 22 do 6 rano?
- Trudno sobie wyobrazić, by na ulicy Sienkiewicza panowały hałasy po 22 - mówi kielecki radny Władysław Burzawa. - Jeśli już, to odpowiedniejszy wydaje się remontowany Rynek, gdzie jest Urząd Miasta i Muzeum Narodowe, mieszkań mniej - mówi, ale też dodaje, że Kielce nie nastawiają się na szalejących turystów, chodzących od klubu do klubu. - My reklamujemy się jako miejsce dobre do odpoczynku.
NIEUNIKNIONA ZMIANA ROLI ŚRÓDMIEŚCIA
Wiceprezydent Kielc Czesław Gruszewski zdaje sobie sprawę, że zmiana roli śródmieścia jest nieunikniona. - I bez rewolucji, ale w taką stronę będziemy zmierzać. Chcemy lokatorów komunalnych budynków przenosić w inne miejsca, wiele budynków nadaje się do rozbiórki. Na ich miejsce staną nowe, przyjdą nowi lokatorzy.
Zdaniem wiceprezydenta, miejsce, gdzie życie powinno się toczyć długo w noc jest plac Moniuszki, podobnie jak Rynek przebudowywany. - Już teraz są tam ogródki, a kiedy zakończymy modernizację będzie to jedno z ładniejszych miejsc w Kielcach.
Za skróceniem ciszy nocnej jest menedżerka kieleckiego klubu Antrakt Monika Wiejak: - Możliwość głośnej zabawy do 23 to minimum - mówi. - Latem ludzie chcą się bawić na zewnątrz. Śpiewają karaoke, zabawa się rozkręca a tu trzeba wyłączyć muzykę, bo jest cisza. Psujemy nastrój, zarabiamy mniej. To nie tak powinno wyglądać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?