Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będzie skarga na skarżyskie pogotowie ratunkowe. Mogło dojść do tragedii

Piotr STAŃCZAK
Skarżyskie pogotowie ratunkowe oraz izbę przyjęć w szpitalu dzieli około 200-300 metrów. Dla chorego na astmę mężczyzny samotne przejście tego dystansu mogło jednak zakończyć się tragicznie...
Skarżyskie pogotowie ratunkowe oraz izbę przyjęć w szpitalu dzieli około 200-300 metrów. Dla chorego na astmę mężczyzny samotne przejście tego dystansu mogło jednak zakończyć się tragicznie... Piotr Stańczak
Pacjent ze Skarżyska miał kłopoty z oddychaniem, ale... sam musiał dojść pieszo do szpitala. Tam stracił przytomność i lekarze z izby przyjęć musieli go reanimować!

69-letni mężczyzna chory na astmę sam musiał pokonać kilkaset metrów z siedziby skarżyskiego pogotowia ratunkowego do izby przyjęć w szpitalu. Rodzina pacjenta jest zbulwersowana sytuacją i skarży się na lekarkę.

Nasza czytelniczka (pragnie zostać anonimowa) opowiedziała nam dokładnie całą sytuację, która rozegrała się późnym wieczorem 22 października.

Potrzebna reanimacja

- Około osiemnastej mój 69-letni ojciec źle się poczuł, miał kłopoty z oddychaniem. Twierdził jednak, że nie jest na tyle źle, aby wzywać karetkę. Ponieważ o tej porze przychodnia rodzinna już nie przyjmuje pacjentów, sąsiad zawiózł tatę na pogotowie. Tam lekarka dała mu zastrzyk i skierowała do szpitala. Sąsiad wrócił i powiadomił o tym. Około godziny 21 otrzymaliśmy ze szpitala telefon z informacją, że tata stracił przytomność i lekarze z izby przyjęć musieli go reanimować! Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Okazało się jednak, że wcześniej ojciec sam, bez żadnej opieki poszedł z pogotowia do szpitala. Jak można było tak potraktować starszego człowieka, który miał duszności? Co mogłoby się stać, gdyby upadł?! Strach pomyśleć. Przecież było już ciemno - relacjonuje zbulwersowana kobieta.

Karetka była w... Morawicy

Mężczyzna trafił na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej, leżał pod respiratorem, lekarze stwierdzili, że ma astmę. Obecnie czuje się już lepiej. Rodzina jest wściekła na sposób, w jaki lekarka z pogotowia zajęła się jej najbliższym. Kontaktowała się z Rzecznikiem Praw Pacjenta, zamierza napisać też skargę na pracę ratowniczki. Jak to możliwe, że chory człowiek sam musiał przejść około 200-300 metrów do szpitala? Normalnie pokonanie tej drogi nie zajmuje więcej niż 4 minuty, jednak nie pacjentowi z objawami duszności, który niedługo potem stracił przytomność i potrzebował reanimacji... Andrzej Maciąg, kierownik skarżyskiego oddziału Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego tłumaczy sprawę następująco: - Rodzina pacjenta była u mnie w tej sprawie, poprosiłem lekarkę o wyjaśnienie. Ta wspomniała, że mężczyzna został skierowany na oddział wewnętrzny do szpitala. W tym momencie na miejscu nie było jednak karetki przewozowej (wyjechała do podkieleckiej Morawicy), która przetransportowałaby pacjenta do szpitala. Sąsiad przebywał w poczekalni, mógł więc odprowadzić tam chorego. Mężczyzna nie znajdował się w takim stanie, aby nie mógł poruszać się o własnych siłach. Obaj zresztą zapewniali lekarkę, że sobie poradzą, więc udała się ona do pacjentów, którzy czekali w kolejce do gabinetu - opowiada Andrzej Maciąg.

Lekarka (nie)winna?

Sąsiad tymczasem wrócił, aby powiadomić żonę 69-latka o stanie jej męża. Córka pacjenta nie zgadza się z wersją, jaką przedstawia kierownictwo pogotowia. - Sąsiad uznał, że skoro tata jest pod opieką medyków, to sam niezwłocznie pojechał z informacjami do mojej mamy. Lekarka nie powinna natomiast dopuścić do tego, aby ojciec szedł sam do szpitala - zaznacza córka pacjenta. Czy w takiej sytuacji mężczyzny nie mógł zaprowadzić inny pracownik pogotowia? - To niemożliwe, każdy ratownik jest w składzie danego zespołu, nie może opuścić stanowiska i dekompletować go - tłumaczy kierownik. Maciąg twierdzi, że lekarka jest solidną pracownicą i dotąd pacjenci się na nią nie skarżyli. - Muszę się zastanowić, czy wina w tej sytuacji leży po jej stronie i ewentualnie podjąć dalsze kroki? Jakie? Za wcześnie o tym mówić - wyjaśnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie