Chcemy progu i policji - mieszkańcy ulicy Placowej w Suchedniowie od lat domagają się bezpieczeństwa

Podczas spotkania z mieszkańcami szef skarżyskiej drogówki szybko przekonał się, że kierowcy na ulicy Placowej nagminnie łamią przepisy i… od razu zainterweniował.

(fot. Mateusz Bolechowski )

Placowa to niewielka ulica w Suchedniowie. Jakiś czas temu gmina zrobiła tam asfaltową nawierzchnię, choć bez chodników. Paradoksalnie, nowa droga stała się przyczyną problemów. - Póki były "kocie łby", nikt nie jechał szybko, bo się nie dało. Teraz kierowcy pędzą i na nic się nie oglądają. Szczególnie ci młodzi, w swoich golfach. Strach iść ulicą, o wypuszczeniu dzieci nawet nie ma mowy - mówią mieszkańcy. - Ścigają się, czasem nie wyrabiają. Niedawno jeden skasował mi samochód, stojący poza jezdnią - twierdzi mężczyzna. Ludzie postanowili coś z tym zrobić. Chcą, żeby ustawić próg zwalniający. Widoczność jest kiepska, bo z jednej strony jest górka, zza której wypadają mknące auta, z drugiej ostry zakręt. "Uruchomili" swoich radnych. - Kilka razy interpelowałem w tej sprawie, ale progu nie ma - przyznaje radny Maciej Garbala.

Znak załatwi problem?

Zebrali podpisy i wystąpili z oficjalnym pismem do burmistrza, domagając się progu. Trzy lata temu. Gmina go nie ustawiła, za to pojawił się znak drogowy "strefa zamieszkania". - On daje pierwszeństwo pieszym, także na jezdni. Obowiązuje także ograniczenie prędkości do 20 kilometrów na godzinę - wyjaśnia Dariusz Zarychta, naczelnik wydziału komunikacji. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że kierowcy znak D-40 mają w głębokim poważaniu. Niedawno po raz drugi na Placową przyjechała komisja z naczelnikiem Zarychtą, kierownikiem do spraw inwestycji z gminy i szefem skarżyskiej drogówki. Podkomisarz Tomasz Janik szybko miał okazję zauważyć, jak jeździ się po Placowej. Dodajmy, od razu interweniował.

Gdzie postawić?

Urzędnicy nasłuchali się od mieszkańców, co nie miara. Ale dyskusja była rzeczowa. Czy można postawić próg? Tak, ale nie wszędzie. Musi być oświetlony i znajdować się minimum 40 metrów od zakrętu i górki. Tak stanowią przepisy. - Trzeba zrobić plan nowej organizacji ruchu i wszystko uzgodnić. Ale problem będzie, choćby dlatego, że o północy wyłączane jest uliczne oświetlenie. A to znaczy, że warunek istnienia progu zwalniającego nie będzie spełniony - argumentował Zarychta.

Krzysztof Kołda z urzędu gminy przyznał, że opracowanie dokumentacji nie jest wielkim kosztem, podobnie, jak zamontowanie progu. Łącznie to kilka tysięcy złotych.

- To zajmie jakiś miesiąc. Uważam, że jeden próg można założyć. Czy ta deklaracja zostanie spełniona? Do tematu wrócimy. Ze swojej obietnicy już wywiązał się podkomisarz Janik. Jak poinformował nas Krzysztof Ostachowski, mieszkaniec Placowej, regularnie zaczęły się tam pojawiać patrole drogówki. Dajemy to pod rozwagę kierowcom, którzy ograniczeniem prędkości w tym miejscu się nie przejmują.