Cudze chwalicie, swego nie znacie

Elżbieta Piotrowska, prezes włoszczowskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego i Helena Otwinowska, kierownik Wydziału Edukacji, Kultury, Kultury Fizycznej i Turystyki w starostwie podziwiają prace rękodzielnicze.
(fot. Rafał Banaszek)

Ponad sto pięćdziesiąt pań przybyło ósmego marca na III Forum Kobiet Powiatu Włoszczowskiego. Stoły w starostwie uginały się od smakołyków, a gospodynie prześcigały się w podsuwaniu swoich kulinarnych specjałów. A wszystko po to, żeby przekonać nawet najbardziej wybrednych smakoszy, że swojskie jadło nie ma sobie równych.

Agnieszka Szymczyk z Kluczewska przy własnoręcznie wykonanych gobelinach.
(fot. Rafał Banaszek)

Radość świata jest w smaku potraw

Taki był zresztą temat tegorocznego forum: "Produkt lokalny, regionalny i nasze dziedzictwo kulinarne wielką szansą polskiej wsi w zjednoczonej Europie". Wykład pod takim tytułem wygłosił gość specjalny, profesor Grzegorz Russak z Warszawy, ekspert od tematyki gastronomicznej. Profesor powtarzał kilkakrotnie, że mamy najlepszą kuchnię na świecie, mnóstwo świetnych produktów na wsiach, tylko jakoś nie umiemy sprzedać tego dziedzictwa. - Nauczyliśmy się jednej złej rzeczy, że rolnik nie jest sprzedawcą produktu gotowego. Poza tym zachwycamy się wszystkim, co obce, a nie umiemy docenić i bronić swojego. Teraz mamy historyczną szansę, którą chyba zesłał nam sam Pan Bóg. Mamy wyjątkowej jakości surowce - zboża, warzywa, nie skażoną ziemię i przesiąknięte nią produkty. Smak ogórków zawsze kojarzy nam się z miejscem, gdzie rosną. W naszych produktach regionalnych, oprócz tradycji, są też pieniądze. Zróbcie z tego pożytek. Jak choćby Francuzi, którzy zarabiają na tym, czego u nas jest pod dostatkiem - zachęcał zgromadzone panie profesor Russak.

Zwrócił też uwagę na dzisiejszą niezdrową żywność, gdzie tylko w zwykłym bochenku chleba znajduje się 150 substancji chemicznych. Nie wspominając o wyrobach mięsnych, które mieszczą w sobie nie raz całą tablicę Mendelejewa. Profesor apelował też o szanowanie tradycji i przekazywanie jej pokoleniom. - Należy wrócić do źródeł, pokopać po starych książkach kucharskich. Trzeba z dumą patrzeć na swoją przeszłość, co pokolenia nam zostawiły, dały i powiedziały "zróbcie z tego pożytek". Radość świata jest w smaku potraw. Szukajcie go każdego dnia - namawiał zebranych. Nie obyło się też bez dowcipnych porównań, które rozbawiły przybyłe panie. - Każde dziecko wie, co oznacza data 1410. A wy, wiecie państwo? Kilo cukru, cztery kilo wiśni i dziesięć deko drożdży - czyli przepis na wino własnej roboty - żartował profesor.

Do jego wystąpienia ustosunkowała się Zofia Grzebisz-Nowicka, poseł na Sejm RP, która przybyła do Włoszczowy na zaproszenie starosty. - Wszyscy mamy ten sam cel. To, co jest naszym bogactwem, stanowi wreszcie przepustkę do lepszego życia. Trzeba się zorganizować i pokierować na właściwe ścieżki nasze wspólne działania. To, co trzeba było w sensie podstaw prawnych, to zrobiłam. Pieniądze z Unii wesprą teraz nasze działania. Jak się to wszystko połączy, to efekt będzie w zasięgu ręki - mówiła posłanka na Sejm.

Pieczony prosiak i stoły pełne smakołyków

Czego nie znalazło się tego dnia na stołach w starostwie? Począwszy od pierogów, pyz, bigosu, kapusty z grzybami, warzyw, owoców, wypieków różnego kalibru, po... pieczonego prosiaka nadziewanego farszem. Warchlaka ubił i upiekł na tę okazję nie kto inny jak Roman Kłudziak, właściciel zagrody ze strusiami w Łapczynej Woli w gminie Kluczewsko. Ważące ponad 40 kilo prosię, które spokojnie wystarczyłoby na całe przyjęcie weselne, piekł sześć godzin w piecu elektrycznym. Wnętrze świniaka wypełnił farszem przyrządzonym z płuc, serca, ozorków i wątroby.

Swoje kulinarne zdolności zaprezentowały również panie z Koła Gospodyń Wiejskich z Lipia i Czarncy. Cztery gosposie z Lipia w gminie Krasocin - Anna Skrobisz, Jadwiga Stachura, Pelagia Gawron i Teresa Suliga postarały się o pyzy nadziewane kapustą z grzybami, tak zwane bomby. - Wszystko poszło, jeszcze wołali o dokładkę. Widocznie smakowało ludziom, bo dostałyśmy nawet ofertę, żeby gotować na jedno przyjęcie weselne - pochwaliła się Anna Skrobisz, trzydziestopięcioletnia członkini Koła Gospodyń Wiejskich w Lipiu. Nie gorzej wypadły ich koleżanki z Czarncy. Na stole została tylko kartka z ich nazwą. Wszystko zjedli goście. - Upiekłyśmy sernik, piernik, królewicz, fale Dunaju, ciasto z owocami, które same zbierałyśmy w lesie. Nie zostało też nic z bigosu ze swojskiej kapusty, kapusty z grzybami i twarogu. Ten ostatni chciałyśmy tutaj szczególnie wypromować. Można go zrobić najszybciej i najprościej - zachęcały przy swoim stoisku: Bożena Małek, Grażyna Krawczyk, Irena Paprota, Urszula Małek, Małgorzata Kotulska i Teresa Robak. Nie zawiodła też Elżbieta Kwiecień z Włoszczowy, ubiegłoroczna laureatka konkursu regionalnego na najlepszy farsz ziemniaczany. Jej ozdobione pierogi ziemniaczane rozeszły się w mgnieniu oka.

A na koniec trochę rozrywki, kwiaty i życzenia

Oprócz uciechy dla podniebienia nie zabrakło też frajdy dla oka i ucha. Zadbali o to zespół ludowy "Dzierzgowianie" z gminy Radków, który ostatnio świętował dwudziestolecie swojego istnienia, Powiatowa Kapela Włoszczowska oraz zespół "Stokrotki" z Czarncy. - Są trzy cnoty kardynalne: wiara, nadzieja i miłość. Miłość mi dała, wiarę mi dała, a przy nadziei sama została. (...) Wszystkie nieszczęścia na tym świecie, podobno przypisane są kobiecie - zabawiał panie Marcin Wójcik, solista i twórca satyrycznych monologów o doli wiejskiego chłopa z kapeli "Dzierzgowianie". "Nikt na świecie nie wie, że się kocham w Ewie" "Czerwonych Gitar" zaśpiewała dla kobiet Powiatowa Kapela Włoszczowska. Z kolei dla pasjonatów obrazów, haftów, gobelinów przygotowano wystawę prac rękodzielniczych Agnieszki Szymczyk z Kluczewska, Koła Gospodyń Wiejskich w Czarncy oraz Domu Pomocy Społecznej we Włoszczowie.

Każda z obecnych w sali pań otrzymała po tulipanie od organizatorów - Starostwa Powiatowego i Świętokrzyskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Modliszewicach Rejonowy Zespół Doradców we Włoszczowie.

- "Szczęście jest kobietą" - twierdził Fryderyk Nietsche, a że wszyscy pragniemy szczęścia, należy troszczyć się o nasze panie, kochać je, doceniać i obsypywać komplementami - mówił do zebranych licznie kobiet Zbigniew Krzysiek, starosta włoszczowski.

Również Jerzy Bała, przewodniczący Rady Powiatu dołączył się do życzeń. - Życie zawodowe mężczyzn ciągle przeplata się z kobietami. To wy nami rządzicie, kierujecie. To, że jest nieźle w naszych rodzinach, zawdzięczamy tylko wam. Zdrowia, szczęścia, poszanowania, radości, bo jak jest radość, to i chce się żyć - winszował kobietom przewodniczący Bała. Zofia Grzebisz-Nowicka przekazała na koniec pozdrowienia dla wszystkich kobiet powiatu włoszczowskiego od władz Sędziszowa, z którego właśnie wróciła. - Jestem z wami i będę was wspierać. Oby ten splot rąk, serc i umysłów przyniósł nam jak najlepsze efekty - podsumowała posłanka na Sejm.