MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy włoszczowscy radni pozwolą na zwolnienie z pracy koleżanki?

Rafał Banaszek
Pod koniec ubiegłego roku powołano doraźną komisję Rady Miejskiej, która miała zbadać sprawę radnej Ewy Nowak. Jednym z jej członków był Leszek Kotulski – kolega Ewy Nowak ze Stowarzyszenia Włoszczowa – Stop Podziałom.
Pod koniec ubiegłego roku powołano doraźną komisję Rady Miejskiej, która miała zbadać sprawę radnej Ewy Nowak. Jednym z jej członków był Leszek Kotulski – kolega Ewy Nowak ze Stowarzyszenia Włoszczowa – Stop Podziałom.
Rada Miejska ma podjąć decyzję we wtorek. Dyrektor powiadomił już prokuraturę

5 marca włoszczowska rada ma podjąć uchwałę w sprawie wyrażenia lub niewyrażenia zgody na rozwiązanie umowy o pracę przez dyrektora szpitala z radną Ewą Nowak - z zawodu położną. Niezależnie od tego dyrektor złożył zawiadomienie do prokuratury.

Dyrektor widzi ciężkie naruszenie

Przypomnijmy. 27 listopada ubiegłego roku do biura Rady Miejskiej wpłynęło pismo od Ryszarda Skrzypka, dyrektora Zespołu Opieki Zdrowotnej we Włoszczowie. Skrzypek poinformował przewodniczącego rady Mariana Hebdowskiego, że zamierza rozwiązać umowę o pracę z radną Ewa Nowak, zatrudnioną na stanowisku starszej położnej na Oddziale Ginekologiczno-Położniczym, w trybie artykułu 52 Kodeksu pracy, czyli bez wypowiedzenia z winy pracownika.

Dodajmy, że zgodnie z artykułem 25 ustawy o samorządzie gminnym, radny korzysta z ochrony prawnej przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych i rozwiązanie z nim stosunku pracy wymaga uprzedniej zgody rady gminy, której jest członkiem. Rada może odmówić zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym, jeżeli podstawą tego rozwiązania są zdarzenia związane z wykonywaniem przez radnego mandatu.

Dyrektor szpitala poinformował przewodniczącego Rady Miejskiej, że powodem jego decyzji było "ciężkie naruszenie przez pracownika podstawowych obowiązków". Przekroczenie kompetencji i uprawnień przez Ewę Nowak, zdaniem Ryszarda Skrzypka, miało polegać na tym, że położna, nie będąc w pracy, 15 listopada zjawiła się w godzinach wieczornych na oddziale i bez uzgodnienia z ordynatorem samodzielnie usunęła szwy pacjentce, nie odnotowując tego faktu w dokumentacji. "Jest to działanie niedopuszczalne i narażające szpital na poważne konsekwencje" - napisał dyrektor.

Położna się broni

Dyplomowana położna Ewa Nowak tłumaczyła, że to manipulacja, że dyrektor został wprowadzony w błąd. Potwierdziła, że zdjęła szwy swojej znajomej, która uskarżała się na bóle, ale za zgodą i wiedzą lekarza dyżurującego na oddziale ginekologicznym, w którym Ewa Nowak pracuje od ponad 20 lat (w tym czasie nie była na dyżurze). - Tego faktu nie odnotowano w raporcie pielęgniarskim - twierdził ordynator oddziału. Od tamtego czasu nikt z położną Nowak na ten temat nie rozmawiał z przełożonych. - Do dzisiaj nie zamienili ze mną słowa - mówi zdzwiona.

O kłopotach, jakie mogą ją spotkać, dowiedziała się od koleżanki. Ewa Nowak nie wyklucza skierowania sprawy na drogę sądową, jeśli dyrektor szpitala zwolni ją z pracy. Twierdzi, że już od czerwca 2011 roku była straszona przez dyrekcję dyscyplinarnym zwolnieniem ze szpitala za to, że podjęła dodatkową pracę u konkurencji we Włoszczowie. Dyrektor kazał jej ponoć wybierać - albo tam, albo tu. - Nie popełniałam żadnego przestępstwa - podkreśla radna. Dodajmy, że pacjentka, której Ewa Nowak pomogła, nie miała po zdjęciu szwów żadnych powikłań.

W gminie powołano doraźną komisję

Marian Hebdowski podszedł do sprawy bardzo poważnie. Na 7 grudnia zwołał sesję nadzwyczajną, na której radni mieli podjąć uchwałę o powołaniu doraźnej komisji Rady Miejskiej do szczegółowego zbadania wszystkich okoliczności sprawy radnej Nowak. Podczas jawnego głosowania zdecydowano, że w skład pięcioosobowej komisji wejdą następujący radni: Józef Czaja - przewodniczący komisji, Artur Drozdowski, Henryk Rogula, Robert Jurek i Leszek Kotulski.

Pierwsze posiedzenie komisji odbyło się 18 grudnia. Przybył na nie sam dyrektor szpitala Ryszard Skrzypek, który złożył szczegółowe wyjaśnienia przed radnymi. Powiedział, że o zdjęciu szwów przez Ewę Nowak dowiedział się od ordynatora oddziału. Mówił, że położna złamała procedury i naraziła pacjenta na utratę zdrowia, a szpital na odszkodowanie. Radni dziwili się, twierdząc, że inni lekarze przyjmują prywatnie pacjentów po godzinach pracy i dyrektor jakoś nie wyciąga konsekwencji służbowych wobec nich. Pytali dyrektora, dlaczego nie dał upomnienia położnej, tylko od razu podjął tak radykalne kroki, polegające na zwolnieniu jej dyscyplinarnie z pracy.

Postawiony pod ostrzałem radnych Ryszard Skrzypek zaskoczył ich szantażem, mówiąc: - Jeżeli decyzja rady nie zostanie podjęta do 19 grudnia, skieruję sprawę do prokuratury o narażenie zdrowia lub życia pacjenta i konsekwencje mogą być znacznie surowsze dla tej pani - ostrzegł Skrzypek, który jest lekarzem sądowym. Radni byli zaskoczeni takim obrotem sprawy.

Komisja Józefa Czai, zgodnie z podjętą uchwałą, miała czas do 31 grudnia na zajęcie stanowiska - czy wyraża zgodę na dyscyplinarne zwolnienie z pracy Ewy Nowak, czy nie. Wcześniej radna złożyła pisemne wyjaśnienia. Po wysłuchaniu stron komisja uznała, że zwolnienie radnej Nowak z pracy nie ma związku z wykonywaniem przez nią mandatu - i takie stanowisko przedstawiła radzie. Oznacza to, że Rada Miejska może lub nie wyrazić zgodę na rozwiązanie umowy o pracę z Ewą Nowak.

Tylko jaki to ma teraz sens? Zgodnie z Kodeksem pracy, pracodawca ma 30 dni na zwolnienie dyscyplinarne pracownika od chwili ujawnienia faktu. Termin ten już dawno minął. - To spóźniona uchwała - podkreśla sam dyrektor szpitala i dodaje: - Nie będę się szarpał z radnymi, którzy prowadzą tutaj różne wojny polityczne.

Doniesienie do prokuratury

Dyrektor Skrzypek poszedł więc inną drogą, tą, którą zapowiadał. 22 stycznia do Prokuratury Rejonowej we Włoszczowie wpłynęło od niego zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez położną, polegającego na narażeniu pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (artykuł 160, paragraf 1 Kodeksu karnego).

- Czemu czekał tak długo z zawiadomieniem? Czyli, jak można rozumieć, przestępstwa dyrektor by nie widział, gdyby radni podjęli decyzję satysfakcjonującą go? - dziwią się sami prokuratorzy. Podkreślają, że, aby komuś postawić zarzuty, musi najpierw zaistnieć bezpośrednie narażenie człowieka na utratę życia, a nie domniemanie. - Przeprowadzimy postępowanie w tej sprawie, przesłuchamy świadków - zapowiada Sławomir Mielniczuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach.

Dyrektor Skrzypek musiał od ostatniego czasu przemyśleć sprawę, bowiem dzisiaj chyba postąpiłby inaczej. - Nie wiedziałem, że położna jest radną. Gdy się o tym dowiedziałem, zgodnie z prawem, musiałem zawiadomić przewodniczącego rady o swoim zamiarze. Myślałem, że to inaczej zostanie załatwione, że ta sprawa nie będzie tak nagłośniona, nie myślałem, że będę musiał zeznawać przed radnymi. Początkowo myślałem o upomnieniu położnej, może należało przeprowadzić rozmowę - zastanawia się dzisiaj dyrektor. Mleko, niestety, się wylało. - Ta sprawa jest już poza mną. Prokurator umorzy sprawę, będzie dobrze, nie umorzy, to jego sprawa - dodaje Ryszard Skrzypek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie