Skąd wziął się zwyczaj?
Nikt tego nie wie. Może to być pozostałość po którejś z wojen. Kiedy szli na nią chłopi, prawdopodobnie towarzyszył im dźwięk tarabanu. To jednak legendy. Nie wiadomo dokładnie, skąd wzięła ta tradycja.
Na czym to polega?
O północy z Wielkiej Soboty na Wielką Niedzielę spotykamy się przed Grobem Chrystusa w kościele w Iwaniskach, by oznajmić, że zmartwychwstał. Po około czterdziestu minutach idziemy pod dom proboszcza, by go obudzić. Potem obchodzimy z tarabanem domy wszystkich niezamężnych panien, oraz kawalerów, o których wiadomo, że niedługo biorą ślub. Domów jest zawsze dużo, bo niekiedy aż 90-100. Trzeba się spieszyć, by zdążyć na rezurekcję. Ta jest u nas wyjątkowa. Dużo osób, które już dawno wyjechały z Iwanisk, często na tę rezurekcję wraca.
Jak wygląda bębnienie pod domami?
Tarabanimy dotąd, aż obudzimy mieszkańców. Chodzi o to, aby obwieścić wszystkim dobrą nowinę o Zmartwychwstaniu. Mieszkańcy wychodzą do nas. Niektórzy częstują nas świątecznymi potrawami. Dzięki temu łatwiej jest nam całą noc nosić ciężki taraban, no i w niego bębnić.
Czy panny, pod których domami tarabanicie, szybciej wychodzą za mąż?
Tradycja mówi, że w większości przypadków tak jest. Nie mamy żadnego spisu panien na wydaniu z Iwanisk na dany rok, ale nasi młodsi koledzy są w tym temacie świetnie zorientowani. Trzeba pamiętać, że tarabanimy też pod domami kawalerów, którzy wkrótce biorą ślub. Raczej nie zdarzyło się, byśmy o kimś zapomnieli. Często nawet spóźniamy się na rezurekcję, bo obejście stu domów to dość ciężka praca.
Co można powiedzieć o samym tarabanie?
Nie wiadomo, kto go ufundował i kiedy. Co parę lat wymieniamy mu skórę na nową. Właściciel miejscowej masarni nieodpłatnie użycza byczej skóry. Musimy ją najpierw wysuszyć. Przeważnie schnie na czyjejś stodole. Potem znów musimy ją namoczyć, co z uwagi na jej rozmiary, odbywa się w rzece, najczęściej w Koprzywiance lub w naszym miejscowym strumyku. Następnie skóra jest wymieniana.
Jak pan zaczął tarabanić?
Ja zainteresowałem się tarabanieniem w wielu kilkunastu lat. Przed Wielkanocą zacząłem uczyć się u sąsiada, który akurat miał u siebie nasz taraban. Na drugi rok uczyłem się u kolejnego kolegi. Dopiero w trzecią Wielkanoc mogłem tarabanić w kościele.
Nie każdy zatem może dostąpić zaszczytu tarabanienia?
Jest zasada, że starsi koledzy muszą powiedzieć, że ktoś dobrze tarabani. Nie jest to takie proste, by nauczyć się tego z dnia na dzień. Tarabanienie to wieloletnia tradycja, i nie można pozwolić, by brzmiało niedobrze.
Dziękuję za rozmowę
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?