Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat na zalewie rejowskim. Takiego zakwitu sinic jeszcze nie było

Mateusz Bolechowski
Mateusz Bolechowski
Na zalewie rejowskim pojawił się kolorowy, cuchnący kożuch sinic. To kolejny zakwit tych groźnych dla ludzi organizmów w tym roku.
Na zalewie rejowskim pojawił się kolorowy, cuchnący kożuch sinic. To kolejny zakwit tych groźnych dla ludzi organizmów w tym roku.
Na zalewie rejowskim w Skarżysku - Kamiennej doszło do gigantycznego zakwitu sinic. Na powierzchni pojawił się gruby, seledynowo - niebieski kożuch, woda cuchnie. Wiemy, dlaczego tak się dzieje. Winni są... ludzie.

30-hektarowy zalew rejowski w Skarżysku - Kamiennej zbudowano na rzece Kamionce jeszcze przed II wojną światową. Od lat jest popularnym miejscem wypoczynku dla mieszkańców regionu i licznych gości z Radomia i jego okolic. Ma dobrą infrastrukturę turystyczną - dwie duże plaże, ośrodek wypoczynkowy, place zabaw, miejsca do grillowania i ścieżkę rowerową wokół. Na turystach zarabiają miejscowi przedsiębiorcy - latem nad zalewem pojawiają się food trucki, jest wypożyczalnia sprzętu pływającego. Problemem są niemal coroczne zakwity sinic.

Rekordowy zakwit

Te drobne organizmy są groźne dla zdrowia. - Zawierają substancje, które w organizmie człowieka nie występują i nie radzi on sobie z nimi. To może prowadzić do poważnych zatruć - wyjaśnia biolog Andrzej Staśkowiak. Co więcej, nie trzeba wcale połknąć wody z sinicami, niektóre z nich wydzielają niebezpieczne dla nas substancje i wystarczy się ich nawdychać przebywając nad wodą, by doszło do zatrucia. Sinice w odpowiednich warunkach rozmnażają się masowo. A takie znajdują na Rejowie. Woda "kwitnie" tam niemal każdego lata, zmieniając kolor na seledynowy i wydzielając przykry zapach. W tym roku sinice w skarżyskim zbiorniku zakwitały co najmniej trzykrotnie. W ostatni weekend na niespotykaną dotąd skalę. Na powierzchni pojawił się mieniący się kolorami kożuch i to nie tylko jak zazwyczaj w okolicach zapory, ale na niemal całym zalewie. Byliśmy na miejscu. Tam, gdzie wiatr nawiał najwięcej sinic, cuchnie na odległość kilkunastu metrów. Po kilku minutach człowiekowi robi się niedobrze.

Problem z sinicami

W tym roku po raz pierwszy od niepamiętnych czasów sinice masowo pojawiły się w zalewie suchedniowskim, kilka kilometrów powyżej Rejowa. Pod koniec sierpnia ze względów bezpieczeństwa zamknięto kąpielisko. Do dziś woda ma zielonkawy kolor. Podobnie, jak w Kamionce poniżej zbiornika i taka wpływa do zalewu rejowskiego. Skarżyszczanie biją na alarm, pojawiły się głosy o skażeniu wody. Tymczasem to naturalny proces. Sinice w przyrodzie występowały "od zawsze". Problemem jest ich ilość. Andrzej Staśkowiak jednoznacznie wskazuje winnego - to człowiek.

Skąd ich tak dużo?

Sinice potrzebują do rozwoju odpowiedniej temperatury, światła słonecznego, oraz związków azotu i fosforu. I dostają ich pod dostatkiem, choć nad Kamionką nie ma pól uprawnych i te substancje, zawarte w nawozach rolniczych, do rzeki ani zbiorników się nie dostają. Skąd pochodzą? Prawdopodobnie z oczyszczalni ścieków. Ta w Łącznej, w górnym biegu Kamionki, od dłuższego czasu zrzuca do wody niedoczyszczone ścieki. W ubiegłym roku podobnie było z oczyszczalnią w Suchedniowie. Do tego dochodzą ścieki z przydomowych szamb. Ich wylewanie jest powszechną praktyką. To, co dostaje się do rzeki, jest świetną pożywką dla sinic. W naturalnych warunkach Kamionka i żyjące w niej rośliny i drobne organizmy w dużej mierze oczyściłyby wodę. Ale jest ich za mało - dno rzeki pokryły osady gliny z budowy drogi ekspresowej numer 7 i kopalni Baranów w Suchedniowie, a ostatnio także z budowy gazociągu. Jak twierdzi ichtiolog i hydrolog Michał Bień, Kamionka straciła zdolność do samooczyszczania się. Przy tegorocznym, dramatycznie niskim stanie wody w Kamionce i jej ogrzaniu się z powodu upałów i odsłonięcia lustra wody (bobry wycięły mnóstwo starych drzew, pomogli też miejscowi) sinice znalazły doskonałe warunki do rozrodu. Na Rejowie problem jest tym większy, że brakuje tam roślinności wodnej, która wodę filtruje i pochłania te same substancje, którymi żywią się groźne dla ludzi sinice.

Problem zniknie, ale na krótko

Andrzej Staśkowiak przypuszcza, że zakwit na Rejowie wkrótce zniknie - robi się chłodniej i światła będzie mniej. Niestety, nie zniknie problem. Sytuacja najpewniej powtórzy się w przyszłym roku. Jeśli w wakacje, odczujemy to wszyscy, bo dwa największe kąpieliska w powiecie skarżyskim trzeba będzie zamknąć. Czy da się coś z tym zrobić? Prostego lekarstwa nie ma, ale jest szansa. Trzeba w końcu unowocześnić oczyszczalnie ścieków w Łącznej i Suchedniowie, dopilnować, by ludzie nie wylewali zawartości szamb do rowów i pomóc Kamionce w odzyskaniu zdolności do oczyszczania się. Pierwsze takie działania mają być wkrótce podjęte dzięki interwencjom wędkarzy i reakcji Wód Polskich. Być może pomogłoby też nasadzanie roślinności wodnej na Rejowie i w rzece - takie rzeczy da się zrobić. Potrzeba jednak dobrej woli i działania samorządów i odpowiedzialnych za ochronę środowiska instytucji. - Wędkarze, choć się starają, sami sprawy nie załatwią. Potrzebny jest system monitoringu i kar, a to u nas leży - uważa Andrzej Staśkowiak.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie