Na YouTube można się natknąć na jeden ze skeczy Wojciecha Manna i Krzysztofa Materny, którzy w pierwszej połowie lat 90. w telewizji publicznej bawili widzów satyrycznym cyklem „Za chwilę dalszy ciąg programu”. Opowiada o problemach przy rejestracji sprowadzonych ze Stanów Zjednoczonych samochodów. Grany przez Manna urzędnik nie chce zarejestrować nowego, kupionego przez Maternę dodge’a, bo – jego zdaniem – to auto nie spełnia polskich przepisów. Nie ma odpowiednich przednich reflektorów, kierunkowskazy posiadają zbyt ciemne pulsujące światło, a tablica rejestracyjna z tyłu jest przecięta i upchnięta. Urzędnik zaś rejestruje trabanta, którym w tym samym czasie przyjechał inny kierowca, bo samochód ten – choć stary i zdezelowany – spełnia nasze normy.
I choć skecz ten liczy ponad ćwierć wieku, do 30 czerwca był jak najbardziej aktualny. Każdy, kto do tego dnia sprowadził na przykład ze Stanów Zjednoczonych samochód, dostawał standardową tablicę rejestracyjną, którą musiał wygiąć lub przeciąć, by zmieścić ją w luce. Tym samym ryzykował nawet mandat w wysokości 100 złotych. Często też kierowcy we własnym zakresie dokonywali w agencjach reklamowych replik o odpowiednich wymiarach, a potem je przytwierdzali do auta, ale w świetle nie są one tablicami rejestracyjnymi, bo nie mają wypukłej czcionki i nalepki legalizacyjnej.
Od 1 lipca w całej Polsce wydawane są już wreszcie zmniejszone tablice dla tych, którzy sprowadzili auto właśnie z USA czy Japonii. Mają one wymiary 305 x 115 milimetrów, podczas gdy „blachy” polskie są o wymiarach 520 x 114 milimetrów.
- Bardzo dobrze, że tak się stało, bo to wielkie udogodnienie – mówi Marek Adamczak, właściciel firmy Auto-Adamczak z Kielc, która w latach 90. jako pierwsza w regionie świętokrzyskim sprowadzała ze Stanów Zjednoczonych samochody i nimi handlowała. – Samochód wreszcie wygląda normalnie, tak jak w Ameryce. Bo po zamontowaniu na nim innych tablic przede wszystkim tracił wygląd. Poza tym zmniejszone „blachy” na autach ze Stanów są też bardziej czytelne – podkreśla.
- Zmniejszone tablice są ułatwieniem i chwała za to, że wreszcie są u nas dostępne. Tym bardziej, że w ostatnim czasie obserwujemy wzrost liczby aut sprowadzanych ze Stanów Zjednoczonych – mówi Tadeusz Kot, dyrektor Wydziału Komunikacji w Urzędzie Miasta Kielce.
Jak wynika z przedstawionych przez ten wydział danych, w całym 2017 roku z USA sprowadzono i zarejestrowano w Kielcach 31 samochodów i ani jednego z Japonii. W tym roku, od 1 stycznia do 30 czerwca, ze Stanów do stolicy naszego województwa trafiło już 51 aut, a trzy z Kraju Kwitnącej Wiśni. Od 1 lipca, kiedy urzędnicy wydają odpowiednie „blachy”, w Kielcach zarejestrowano cztery auta zza Oceanu Atlantyckiego.
Jakich marek samochodów najwięcej w tym roku sprowadzono i zarejestrowano w Kielcach z USA? Zapraszamy do sprawdzenia na następnych slajdach. Dodajmy tylko, że w tym roku z Japonii sprowadzono i zarejestrowano trzy samochody – dwa mercedesy i volkswagena. Volkswagen okazał się zresztą wiekowym pojazdem, bo wyprodukowano go w 1994 roku.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?