Edward Piątek z Kostomłotów boi się, że jego dom nie wytrzyma ruchu ciężkich samochodów zaopatrujących pobliską budowę

- Normalne drogi buduje się kilka metrów od posesji, a mnie zrobiono dojazd do budowy przy samych oknach. Codziennie jeżdżą ciężkie samochody, wożą żwir, beton i inne materiały budowlane. Przy nowym parkanie mam już połamane płytki. Wcześniej samochody wjeżdżały nawet na moją posesję, zostałem zmuszony do jej ogrodzenia. Od tego ruchu w domu pękają ściany, a był remontowany w ubiegłym roku. Stawialiśmy go w latach 60-tych, kiedy był utrudniony dostęp do materiałów, były one marnej jakości, więc budynek nie jest tak trwały jak współczesne. Boję się, że pod wpływem drgań dojdzie do uszkodzenia fundamentów. Ta droga będzie wykorzystywana długo, ponieważ oni stawiają osiedle domków jednorodzinnych, ma ich być kilkanaście - tłumaczy Edward Piątek. - Do budowy prowadzi także inna droga i mogliby z niej korzystać - twierdzi mężczyzna.

PO SĄSIEDZKU I W RODZINIE

Dodaje, że zawiadomił nadzór budowany, ale jego decyzja nie jest przestrzegana. - Sąsiedzi otrzymali zakaz korzystania z drogi, a oni dalej jeżdżą i wożą beton. Nikt nie może wyegzekwować tej decyzji. Jestem bezradny - przyznaje.
- Gdzieś jeździł przez 4 dni i wyszło teraz, że jeździł do gazety na skargę. To wszystko robi z zazdrości, że my dostaliśmy ten grunt. Przecież on jest z rodziny. Gdyby był inny to też by coś dostał z tej ziemi, ale on ze wszystkimi skłócony - mówi o Edwardzie Piątku mąż współwłaścicielki działek, na których powstają budynki.

- To jest nasz teren i możemy jeździć ile nam się podoba. Nikt tego nie zabroni. Innej drogi do budowy nie ma. Nie będziemy jeździć na około wsi. Nadzór budowlany wstrzymał nam tylko utwardzanie drogi. Wysypaliśmy trochę żwiru, żeby lepiej się jeździło. Urzędnicy uznali, że to jest budowa ulicy, kazali zrobić projekt i uzyskać pozwolenie, ale dalej możemy z niej korzystać - twierdzi Wiesława Toporek, właścicielka terenu, na którym trwa budowa.

Przyznaje, że stawia cztery domy, a w planach ma budowę jeszcze dziewięciu.

TO NIE ZAKAZ RUCHU

Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego przyznaje, że nakazał jedynie wstrzymanie utwardzenia ulicy. - Nie wydaliśmy zakazu korzystania z drogi. Inwestor musi uzyskać pozwolenie na jej budowę, ale do tego czasu ma prawo używać jej w obecnej formie. To jest droga wewnętrzna i może być wykorzystywana jako dojazd do budowy - przyznaje powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Kielcach, Ryszard Zgiep. - Pytanie, kto pozwolił na taki podział działek?

INSPEKTORZY WIDZIELI

Dodaje, że inspektorzy widzieli pękanie ścian budynku Edwarda Piątka. - Na razie nie wpływają one na stan bezpieczeństwa. Jednak należy je obserwować. W razie jakichś zniszczeń powstałych z winy inwestora, właściciel posesji musi dochodzić odszkodowania na drodze sądowej - przyznaje.
Urzędnicy wydający pozwolenie na budowę przyznają, że dojazd musi się tędy odbywać. - Jest to zjazd z drogi publicznej do posesji. Wożenie materiałów na plac budowy może być tędy prowadzone. Gdyby jednak miał się odbywać stały ruch do osiedla, to konieczne jest pozwolenie na urządzenie drogi - informuje Piotr Gąsiorowski, naczelnik Wydziału Budownictwa Starostwa Powiatowego w Kielcach.