Pani Ewa pracuje w Szkole Podstawowej numer 10 z Oddziałami Integracyjnymi imienia Szarych Szeregów w Starachowicach. Ukończyła filologię angielską, Edukację artystyczną w zakresie muzyki i plastyki, Edukację przedszkolną i wczesnoszkolną i Organizację i zarządzanie oświatą. Aktualnie studiuje wychowanie fizyczne w kieleckim College’u Medycznym. W sumie w sam raz aby pracować w szkole z najmłodszymi. - Zaczęłam pracować w szkole w roku 2006. To było moje pierwsze doświadczenie zawodowe, ale nie powiem, że to planowałam. Moja mama była nauczycielką, więc widziałam jaki to ciężki zawód. Ale ja bardzo lubię pracować i przebywać z ludźmi, więc szybko okazało się, że praca z dziećmi daje mi dużą satysfakcję - mówi Ewa Jarosz-Kot.
2 C, czyli w środku wulkanu
- Moja obecna klasa 2 C, to prawdziwy wulkan energii, z którego też wiele czerpię. Ciągle mają jakieś pomysły, którymi łatwo mnie zarażają. Czasem porządnie dają mi w kość, ale sobie radzimy. Jesteśmy bardzo zżyci, bo pracujemy razem od „zerówki”. Oczywiście znam wszystkich doskonale. Na tyle, że mogę ich nawet narysować z zawiązanymi oczami. A ta ich energia sprawiła, że w tym roku założyłam „Szkolny klub wolontariatu”, aby ta nasza wspólna energia znajdowała jakieś ujście. Braliśmy udział w akcji „Sprzątanie Lubianki”, w ostatnią niedzielę, 11 listopada, pracowaliśmy w punkcie żywnościowym Starachowickiego Biegu Niepodległości i rozdawaliśmy zawodnikom napoje, bułki. Finalizujemy teraz akcję „Szkolne serce dla zwierząt”. W naszej szkole i innych prowadzona jest zbiórka różnych rzeczy potrzebnych zwierzętom w schroniskach - koce, karmę. Na koniec zawieziemy wszystko do schroniska w Rudniku. A potem trzeba będzie rozstrzygnąć dwa konkursy, jakie zorganizowaliśmy. Pierwszy, plastyczny, zbliża się do końca. Więcej czasu zabierze nam konkurs literacki, bo wpłynęło sporo prac. Jest dużo ciekawych wierszy i opowiadań, które trzeba dokładnie ocenić. Jest już nowy pomysł: chcemy zorganizować kiermasz ciast domowych, co pozwoli nam przygotować paczki dla kolegów, którym trochę gorzej się wiedzie.
Po pracy do... pracy
Po pracy w szkole - a nie są to tylko godziny wynikające z planu lekcji 3 C - Pani Ewa idzie do Szkoły Języków obcych Global Village, gdzie prowadzi lekcje angielskiego dla najmłodszych. - Jeszcze niedawno prowadziłam te zajęcia codziennie, ale postanowiłam trochę zwolnić tempo. Bardzo lubię spędzać czas w domu z mężem i synem Wiktorem, 18-letnim licealistą. Jest jeszcze gromadka zwierząt. To trzy psy: Lisa, Romek i Pluto, tchórzofretka, rybki i dwie jaszczurki.
Ciągle coś nowego
O tym, że biorę udział w konkursie „Nauczyciel na medal” dowiedziałam się od jednej z mam. Może nie jestem na medal, ale to miłe, że ktoś docenia naszą pracę. A ta w „dziesiątce” daje dużą satysfakcję. Dyrekcja wciąż ma nowe pomysły, nasi uczniowie widoczni są w mieście, nawet na takich imprezach, jak Międzynarodowy Konkurs Łazików Marsjańskich”, jaki niedawno był w Starachowicach. Ja sama jestem zwolenniczką, że trzeba uczniom zaoferować więcej niż jest w podręczniku, że trzeba ciągle próbować nowych doświadczeń. Życie nauczyciela i jego wychowanków nie powinno zamykać się tylko w czterech ścianach szkolnej klasy.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: FLESZ. WAŻNE DATY NA 100-LECIE NIEPODLEGŁOŚCI
Źródło:vivi24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
