Projekt ustawy Prawo Wodne z dnia 5 kwietnia opracowany przez Ministerstwo Środowiska określa nowe stawki opłat dotyczących zarówno poboru wody, jak i ścieków. Ministerstwo Środowiska zamierza ustanowić specjalne wysokości opłat za wodę pobieraną z przyrody za pomocą urządzeń technicznych - 1,64 złotego za 1 metr sześcienny pobranej wody podziemnej oraz 0,82 złotego za 1 metr sześcienny pobranej wody powierzchniowej. W ministerstwie usłyszeliśmy, że stawki to nadal "propozycje, które będą konsultowane z podmiotami sprawą zainteresowanymi".
Grupami najbardziej zainteresowanych są właściciele stawów rybnych, którzy rocznie "przepuszczają" przez zbiorniki kilka milionów metrów sześciennych wód. W Świętokrzyskiem działa około 100 takich gospodarstw o powierzchni ogroblowanej od kilkudziesięciu do kilkuset hektarów, zajmują łączną powierzchnię około trzech tysięcy hektarów z produkcją przekraczającą 2,2 tysiąca ton rocznie nasz region stanowi około 15 procent produkcji krajowej. Rybacy mówią otwarcie, że każda wysokość stawki może ich pogrążyć. Czarny scenariusz przewiduje likwidację wielowiekowych produkcji.
- Procedowany bez konsultacji społecznych zawiera zapisy świadczące o krótkowzroczności jego autorów, a ponadto opiera się na błędnych przesłankach sugerujących, że Ramowa Dyrektywa Wodna nakazuje wprowadzenie opłat za wodę wykorzystywaną dla celów hodowli ryb, co nie ma uzasadnienia w prawie krajowym i prawie unijnym - mówi Wacław Szczoczarz, właściciel Gospodarstwa Rybackiego Rytwiany i prezes Lokalnej Grupy Rybackiej Świętokrzyski Karp.
Płacić za coś, co się oddaje
Co należy podkreślić, wodę zwracają naturze w sposób naturalny, nie zanieczyszczony, więc, ich zdaniem jakiekolwiek opłaty nie są zasadne. - Wprowadzając opłaty za pobór wód na potrzeby chowu i hodowli ryb, autorzy projektu ustawy nie biorą pod uwagę pożytków wnoszonych przez hodowle ryb dla środowiska wodnego, w tym utrzymanie obszarów Natura 2000, retencji wody, zarybień i konserwacji rzek - podkreśla.
Hodowcy ryb uważają, że próba wprowadzenia opłat za wodę, to nowa forma opodatkowania. - Tradycyjne stawy hodowlane istnieją w Polsce nieomal od początku naszej państwowości. W tym czasie przechodziły różne koleje losu, ale dzięki pokoleniowej pracy rybaków i mądrej polityce państwa stanowiły przez stulecia przyrodnicze enklawy i źródło cenionych polskich karpi. Dzisiaj ich los jest zagrożony - tłumaczy rybak.
Ekologiczna klęska
- Pracownicy Ministerstwa Środowiska doskonale wiedzą, jak cenne zasoby przyrodnicze posiadają tradycyjne, ziemne stawy hodowlane. Wiedzą, że nie zużywamy wody, a jedynie używamy ją, oddając środowisku w niepogorszonym stanie. Wiedzą także, że te przyrodnicze zasoby istnieją dzięki prowadzonym hodowlom ryb, a te będą funkcjonowały tylko wówczas, gdy rybacy będą widzieli w ich prowadzeniu przynajmniej minimalny sens ekonomiczny - podkreśla Wacław Szczoczarz. Tym bardziej jesteśmy zaskoczeni i zdziwieni, że Ministerstwo Środowiska posiadając tę wiedzę, próbuje nagle wprowadzić opłaty za pobór wód na potrzeby rybackich hodowli, co doprowadzi do degradacji gospodarki rybackiej, a w konsekwencji do degradacji przyrodniczych zasobów w tym Natury 2000.
Prezes grupy rybackiej i doświadczony rybak stwierdza, że bez rybackiego utrzymania skomplikowanych systemów wodnych, tysięcy mnichów, jazów, zastawek i doprowadzalników wody, na opuszczonych stawach nastąpi ekologiczna klęska!
Na Wigilię karp z... Chin
Jeśli na rybaków nałożone zostaną kolejne opłaty, ceny automatycznie pójdą w górę, brak chętnych na drogie ryby spowodować może zaniechanie produkcji. - W marcu odbyłem dwutygodniową podróż po Chinach. Widziałem ich hodowle i karpiowy potencjał wielkości 2 milionów ton rocznie, przy naszych 20 tysiącach ton. Wystarczy jeden malutki kontenerowiec i każdy w Polsce otrzyma zamrożonego taniego chińskiego karpia na wigilię. Myślę, że dostawca dołoży w gratisie plastikowy talerzyk i widelczyk. Smacznego - burzy się Wacław Szczoczarz. - Przepraszam za mój sarkazm, ale ten projekt ustawy Prawo Wodne jest takim zamrożonym karpiem na plastikowym talerzyku. Krótkowzroczny i byle jaki.
Polscy rybacy śródlądowi wobec nowego projektu ustawy Prawo Wodne w piątek 13 maja rozpoczynają akcje protestacyjną. Zwrócili się z apelem do premier Beaty Szydło o zachowanie dotychczasowego stanu przepisów. Wprowadzeniu opłat sprzeciwia się także Rada Naukowa Instytutu Rybactwa Śródlądowego imienia Stanisława Sakowicza w Olsztynie.
Krytycznie o opłatach
-Pracując nad tą ustawą trzy lata temu wyraźnie mówiłem, że nałożenie opłat osłabi gospodarkę żywnościową, podwyższy koszty produkcji ryb, jak i pozostałej żywności. Stawki zaproponowane w projekcie są bardzo wysokie, na pewno będziemy dyskutować na nim i podejdę do nich bardzo krytycznie - mówi Michał Cieślak, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Jednak wprowadzenie przepisów jest narzucone na nas przez dyrektywy unijne, trzeba się zastanowić, czy ich wprowadzenie jest dobre, czy warto je wprowadzać i w jakiej formie. Ważne jest nie to, jak pobrać pieniądze za wodę, ale jak wodę magazynować. Należy zwrócić większą uwagę na budowę zbiorników retencyjnych, niż na nakładanie opłat za korzystanie z wód podziemnych, czy powierzchniowych - podkreślił poseł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?