MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Suchański, niezależny kandydat na senatora proponuje wyborcom umowę: - Chcę podpisać obywatelski kontrakt, będą mogli mnie odwołać

Paweł Więcek
- Chcę pracować na rzecz naszej społeczności. Jeśli jednak wyborcy uznają, że nie spełniłem ich oczekiwań, będą mogli nie odwołać. Nie jestem przyspawany do stołka - mówi kandydat do Senatu Kamil Suchański.

Kamil Suchański

Kamil Suchański

Mam 38 lat. Jest rodowitym kielczaninem. Ukończył prawo na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Legitymuje się także dyplomem MBA. Będąc głównym akcjonariuszem i prezesem zarządu spółki EKOBOX S.A. wprowadził spółkę na Giełdę Papierów Wartościowych - New Connect. Posiada uprawnienia ratownika wodnego i jest zapalonym narciarzem. Uwielbia włóczyć się po górach. Jest społecznym Członkiem Rady Nadzorczej Klubu Piłkarskiego Korona Kielce. Jako pierwszy ogłosił, iż będzie ubiegać się o mandat senatora w okręgu Kielce-powiat kielecki. Jest kandydatem bezpartyjnym i niezależnym z poparciem Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz Platformy Obywatelskiej, choć niewykluczone, że uzyska rekomendację także od innych formacji i organizacji politycznych.

Dlaczego Pan kandyduje?
Sam sobie nieustannie zadaję to pytanie. Wszystkie odpowiedzi, jakich sobie udzielam, mają wspólny mianownik - bo kocham Polskę oraz swój region. I wcale się tego nie wstydzę. Jestem patriotą. Wiem, że polityka to dziś przestrzeń skażona. Partie zohydziły ludziom politykę, polityków oraz same siebie. Zniszczyły jednocześnie to, co jest najcenniejsze - zaufanie społeczeństwa do polityków. Posłowie i senatorowie zapracowali na ten brak dobrej reputacji. Mam szaleńczą misję, która sprowadza się do zmiany tego stanu rzeczy. Ryzykuję wiele. Na szali kładę wszystko, co osiągnąłem przez lata funkcjonowania w biznesie, oraz nazwisko. To mój zastaw wobec wyborców. Udowodnię, że politykę można uprawiać w sposób, który łączy, a nie dzieli, że to przestrzeń aktywnego działania, rozwiązywania problemów, zmieniania rzeczywistości, a nie kłótni, błogiego lenistwa. Chcę być senatorem i podjąć aktywność w sferze publicznej, by w jakimś sensie spłacić wobec społeczeństwa ten kredyt szczęścia, jaki dostałem od życia. Brzmi banalnie? Nie szkodzi, skoro to prawda.

Wybrał Pan Senat, a nie Sejm. Z jakiego powodu?
Bo tylko ordynacja wyborcza do Senatu daje możliwość kandydowania takiej osobie jak ja - bezpartyjnej i niezależnej. Mnie nie będzie mówił partyjny dyktator, jak mam myśleć, mówić i głosować. Słucham własnego sumienia oraz głosu wyborców. Ponieważ nikt inny tak nie postępuje, Senat w obecnym kształcie układu sił politycznych przestał być izbą refleksji. To izba braku refleksji. Siedzą tam w większości zdalnie sterowane maszynki do głosowania. Senat jest dziś przedłużeniem Sejmu. Zatwierdzanie przez Senat ustaw przyjętych przez Sejm nie powinno być tylko formalnością, bo tworzone w Sejmie prawo zawiera liczne błędy, które są wynikiem pośpiechu albo bezpardonowej walki politycznej. Część prawa jest też przepychana kolanem przez sejmową większość wbrew woli większości społeczeństwa - na przykład ustawa "67". Senat powinien działań jak sito, które wyłapuje buble i prawne chwasty niezauważone przez Sejm. Niestety tak nie jest. Senatorowie bezmyślnie, często dla własnego doraźnego interesu politycznego głosują nie wgryzając się w szczegóły projektów ustaw. Instytucja Senatu w takiej obsadzie personalnej rzeczywiście jest zbędna dla polskiego parlamentaryzmu. Gdyby ją rozwiązać, nikt by tego nie zauważył!

To po co Pan chce tam zasiadać?
Bo moim zdaniem Senat jest potrzebny! Powinno to być jednak miejsce merytorycznej oceny ustaw. Aby tak się stało, w Senacie powinni zasiadać niezależni eksperci i fachowcy, którzy będą się kierować jakością stanowionego prawa, a nie względami politycznymi i własnymi partyjnymi interesami. Widzę Senat jako swoistą izbą arbitrów, którzy ocenią, czy dane projekty ustaw są poprawne, czy należy je odesłać do niszczarki. Prawo powinno być pisane dobrze, a nie co chwilę nowelizowane i poprawiane. Nieustanne majstrowanie przy ustawach doprowadza do tego, że wszyscy gubimy się w gąszczu kolejnych, coraz bardziej zagmatwanych przepisów. To ma olbrzymi wpływ na nasze życie. Zwłaszcza, że przeciętnemu obywatelowi trudno dochodzić swoich racji, jeśli odniósł jakieś szkody w wyniku wprowadzenia do obiegu prawnego ustawy obarczonej wadami. Od tej odpowiedzialności państwo umywa ręce.

Pan posiada te umiejętności, o których mówi?
Śmiem twierdzić, że jako prawnik i doświadczony przedsiębiorca posiadam odpowiednie kwalifikacje do zasiadania w Senacie. Za swój atut uważam także bezpartyjność i niezależność. Aby uwiarygodnić się w oczach opinii publicznej i pokazać, że mam czyste intencje, proponuję wyborcom z mojego okręgu wyborczego zawarcie ze mną obywatelskiego kontraktu senatorskiego.

Czym jest obywatelski kontrakt społeczny?
To nieformalna, bo jeszcze nieistniejąca w polskim prawodawstwie, instytucja wiążąca senatora, który w tej sytuacji występuje w roli pracownika najemnego, z wyborcą będącym de facto pracodawcą. Wyobraźmy sobie, że wybory to rozmowa o pracę. Ja jestem osobą aplikującą, a o moim zatrudnieniu zdecydują wyborcy. Jeśli moja oferta programowa znajdzie uznanie w oczach opinii publicznej, mój mandat senatorski stanie się formą umowy o pracę. Wyborcy w każdej chwili będą mogli mnie rozliczyć z mojej pracy, więcej - sam będę kwartalnie składał raporty z moich działań w Senacie. Jeśli wyborcy uznają, że nie wywiązuję się ze złożonych obietnic, że nie sprawdziłem się w tej roli, będą mogli mnie odwołać.

To chyba pierwsza i jedyna taka deklaracja w Polsce. Jak będzie można Pana odwołać?
Jeśli inicjatorowi bądź inicjatorom procedury odwołania uda się zebrać - tak założyłem - 33 procent podpisów od wyborców w okręgu za wnioskiem o moje odwołanie, wówczas formalnie sam zrzeknę się mandatu z uwagi na brak regulacji ustawowych w tym zakresie. Chcę w ten sposób pokazać, że idę do Senatu, by wykonać rzetelną pracę, by robić, a nie gadać albo leżakować. Nie będę się wstydził zdawać co kwartał raportu z mojej pracy. Nie uciekam przed oceną i odpowiedzialnością. Nie jestem przyspawany do stołka. Mam czyste intencje i oferta zawarcia kontraktu z wyborcami jest tego dowodem.

A co ma Pan do zaoferowania wyborcom?
Jako niezależny i bezpartyjny pracownik moich wyborców chcę przede wszystkim reprezentować okręg, z którego zostałem wybrany, czyli Kielce i powiat kielecki. Bezpartyjność daje komfort głosowania w zgodzie z własnym sumieniem oraz interesem wyborców. Mój start postrzegam także jako sprawdzenie w praktyce funkcjonowania JOW. Czy to szansa na odpartyjnienie, czy też krok ku dalszemu zalewaniu betonem sceny politycznej i utwardzaniu układu bipolarnego. Ale do rzeczy. Po pierwsze - walka z szalejącym bezrobociem. Skutecznym narzędziem na "rozruszanie" rynku pracy jest patriotyzm gospodarczy. Polega to na preferowaniu polskich firm oraz przedsiębiorstw, zwłaszcza produkcyjnych - na przykład z sektora produkcji autobusów, pociągów czy uzbrojenia dla armii - w realizacji zamówień publicznych i projektów strategicznych. Nie powinno być tak, że państwo kupuje zagraniczne towary i urządzenia, podczas gdy polskie w zasadzie niczym nie różnią się od nich pod względem technologicznym. Kierowanie strumienia zamówień do polskich firm doprowadzi do tworzenia nowych miejsc pracy i zatrzymania kapitału w kraju. To spowoduje większy popyt wewnętrzny. Musimy szukać rozwiązań prawnych, które umożliwią stosowanie preferencji dla rodzimych firm. Skoro Niemcy czy Francuzi mogą, dlaczego my mielibyśmy tego nie robić?

Ma Pan pomysł na to, jak pomóc najgorzej sytuowanym?
Tak, istotnym filarem mojej oferty programowej jest wsparcie dla najbiedniejszych. I tu dwa elementy. Najważniejsze - podniesienie w sposób znaczący kwoty wolnej od podatku. Nie może być tak, że dziś kwota wolna od podatku - 3 tysiące - stanowi połowę kwoty uznawanej za minimum egzystencjalne czyli 6 tysięcy. Potrzebna jest ponadto radykalna reforma systemu pomocy społecznej. Koniec z rozdawnictwem na prawo i lewo. Pomoc społeczna nie może trafiać do klasy średniej i wyższej, ale nie może też trafiać do ludzi, którzy dzięki tym pieniądzom grzęzną coraz bardziej w biedzie. Pomoc społeczna ma trafiać do rzeczywiście potrzebujących i pomagać im w wydostaniu się z dołka i wyjściu na prostą. Nie oznacza to zmniejszenia nakładów na pomoc społeczną. One powinny być większe, ale mądrze wykorzystane.

Jak ożywić gospodarkę regionu?
Dwa kolejne segmenty mojego programu zazębiają się. Bo nie można mówić o tworzeniu perspektyw dla młodego pokolenia bez przyciągania inwestorów do regionu. Dla obu tych działań szansą jest najbliższa perspektywa unijna do 2020 roku będzie ostatnią z tak duża pulą środków europejskich. Te pieniądze, ponad 6,5 miliardów złotych musimy wydać efektywnie, a nie efektownie jak to zdarzało poprzednio. Warto sobie uzmysłowić, że w ciągu kilku najbliższych lat wreszcie przestaniemy być wykluczeni komunikacyjne! Częściowo, ale to już coś. Droga S7 - jako dwujezdniowa od Warszawy do województwa małopolskiego - to ogromna szansa na gonienie uciekających nam polskich regionów. Musimy zrobić wszystko, by doprowadzić do budowy równoleżnikowej trasy S74 z Łodzi do przejścia granicznego z Ukrainą oraz S73 w kierunku Słowacji. Jednym z pomysłów jest przygotowanie terenów inwestycyjnych o wielkości minimum kilkuset hektarów dla realizacji dużych inwestycji - najlepiej produkcyjnych, bo one generują dużą liczbę dobrze płatnych miejsc pracy. Oczywiście do tego, by ściągnąć odpowiednich inwestorów, potrzebne będzie współdziałanie instytucji, na przykład w celu maksymalnego skrócenia procedury związanej z realizacją inwestycji. Na marginesie warto byłoby z szybkości podejmowanych decyzji administracyjnych zrobić wizytówkę naszego regionu, a nie trzymać się kurczowo maksymalnych terminów wynikających z kodeksu postępowania administracyjnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie