Bielecki odwiedził między innymi kolegę z reprezentacji Polski Mariusza Jurasika. Mówiło się, że Karol weźmie udział w licytacji swoich koszulek, które ofiarował na pomoc powodzianom (Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zbierała w niedzielę pieniądze między innymi dla Sandomierza, z którego pochodzi Bielecki), ale ostatecznie nie pojawił się na kieleckim Placu Artystów.
- Na razie nie chcę się nigdzie pokazywać, odwiedziłem tylko przyjaciół, spotkałem się z rodzicami, załatwiłem kilka spraw, w poniedziałek rano wracam samolotem do Niemiec - mówi szczypiornista.
Od wypadku zawodnik próbuje przystosować się do życia z jednym okiem. Chce wrócić do sportu, choć zdaje sobie sprawę, że może to nie być łatwe.
- Oglądałem już specjalne okulary ochronne, w których będę próbował trenować i grać. Na razie nie mam problemów z łapaniem czy rzucaniem piłki, ale zobaczymy jak to będzie wyglądało w normalnym treningu z drużyną. Czy na przykład jeśli dostanę podanie z lewej strony, to czy zobaczę piłkę. Najważniejsze, żeby się nie zrazić pierwszym niepowodzeniem - mówi Bielecki. - Zbyszek Tłuczyński (były zawodnik Korony i trener Vive Kielce) powiedział mi, że są ludzie, którzy mieliby pięcioro oczu i na boisku gówno by widzieli, a ja jego zdaniem poradzę sobie z jednym okiem. Próbowałem już prowadzić samochód i jakoś dałem sobie radę - mówi Bielecki.
17 lipca Karol rozpocznie normalne treningi ze swoim klubowym zespołem, Rhein-Neckar Loewen. - To będzie prawdziwy egzamin. Nawet, jeśli na początku będzie ciężko, na pewno się nie poddam. W klubie nie naciskają i mówią, że wrócę do gry, kiedy będę się czuł gotowy - dodaje 28-letni Bielecki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?