Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karol od czterech lat nie chodzi i nie mówi. Pomóżmy mu w walce o odzyskanie zdrowia

Iwona ROJEK [email protected]
Po czterech latach rehabilitacji Karol na razie nie odzyskał mowy i sprawności ruchowej, mama Jolanta Więckowska zapisuje najmniejszy jego postęp. Oddałaby wszystko za to, żeby jej syn zaczął chodzić i mówić. Na zdjęciu mama dekoruje świątecznie łóżko Karola.
Po czterech latach rehabilitacji Karol na razie nie odzyskał mowy i sprawności ruchowej, mama Jolanta Więckowska zapisuje najmniejszy jego postęp. Oddałaby wszystko za to, żeby jej syn zaczął chodzić i mówić. Na zdjęciu mama dekoruje świątecznie łóżko Karola. Aleksander Piekarski
Już ponad cztery lata kielczanka Jolanta Więckowska resztką sił walczy o zdrowie swojego syna, 25 letniego Karola. Niestety młody mężczyzna, który spadł ze schodów w kamienicy i doznał urazu głowy nadal nie chodzi i nie mówi. Ale mama nie potrafi się poddać.

Potrzebna pomoc

Potrzebna pomoc

Wszyscy, którzy mogliby Karolowi pomóc w uzbieraniu środków na rehabilitację neurologiczną, kosztuje 17 tysięcy złotych proszeni są o wpłacanie nawet drobnych kwot na konto: Bank BPH Kielce, numer konta 90 -10600076-0000304000138533 z dopiskiem dla Karola Więcławskiego. W sprawie pomocy Karolowi można kontaktować się z mamą pod numerami 41 361 49 64 lub 514 695 410. Będzie wdzięczna za każdą pomoc.

- Odkąd stało się to nieszczęście nie przepadam za świętami i Nowym Rokiem, bo nie są już takie radosne jak były kiedyś - mówi Jolanta, mieszkająca na kieleckim osiedlu Baranówek.

- Dzisiaj wszyscy jakby trwamy przy świątecznym stole i uważamy, żeby w naszych oczach nie było smutku, gdy patrzymy na Karola siedzącego obok nas na wózku. Dbamy o to, aby on nie odczuł naszego bólu, żalu. Ale nie ma już u nas beztroskiego śmiechu, rozmów, robienia planów. Dawniej bywało tak, że Karol wychodził na Sylwestra z kolegami do klubu i wracał roześmiany, teraz leży w łóżku i patrzy w sufit, a w mojej głowie wciąż kłębią się myśli, co ja jeszcze mogłabym zrobić, aby mu pomóc. Dla mnie jako dla matki, ta bezsilność jest najstraszniejsza.

ŚWIĘTA MNIEJ RADOSNE

Od ostatniego artykułu, jaki pisaliśmy kilka miesięcy temu o Karolu, który kiedyś grał w juniorach Korony Kielce i był nazwany białym Maradoną, ze względu na jasne kręcone włosy, niewiele się zmieniło.

- Synowi nie udało się stanąć na własnych nogach, nie powróciła mowa, wydaje tylko pewne dzięki, ale nie umie sygnalizować wyraźnie swoich potrzeb i komunikować się z nami - mówi mama.

- Dobrze chociaż, że coraz więcej poleceń potrafi zrozumieć, posługuje się komórką, gdy trzeba odszukać jakiś numer, po zajęciach z logopedą pisze pojedyncze słowa na kartce, ale nie umie budować całych zdań. Ja schudłam ze stresu 10 kilo i chodzę na terapię do psychologa, bo nie umiem pogodzić się z tym co się stało.

Pani Jolanta mówi, że może nie powinna tak reagować, bo zazdrość jest niedobrym uczuciem, ale kiedy kilka dni temu przyszedł do Karola jego kolega z życzeniami świątecznymi, student jednej z uczelni, to poczuła ucisk w piersi i żal w sercu, dlaczego jej Karol nie jest sprawny i nie wygląda jak on. A jeszcze niedawno taki właśnie był.

- Może łatwiej byłoby mi się z tym wszystkim pogodzić, gdybym od początku urodziła chore dziecko, miałabym czas, żeby się do tego przyzwyczaić, a na mnie wszystko spadło jak grom z jasnego nieba. Jednego dnia syn był całkowicie zdrowym studentem, następnego wrakiem człowieka. Kobieta ze łzami w oczach wspomina to, co się stało.

- Tak się cieszyliśmy z tego, że Karol dostał się na wymarzone studia, na logistykę do Warszawy - mówi. - Ale niespodziewanie cztery lata temu, gdy kończył drugi rok studiów, podczas pomagania w przeprowadzce wykładowcy uczelni, spadł ze schodów i doznał ciężkiego urazu głowy. Do dziś nie wiem jakie były okoliczności tego wypadku, bo on już niczego nie jest w stanie powiedzieć. Zadzwoniono do mnie ze szpitala, że jest nieprzytomny. Przebył operację krwiaków, ale na razie jego mózg nie funkcjonuje właściwie. Doszło też do porażenia czterokończynowego i mimo przeróżnych ćwiczeń, w tym na wózku pionizującym na razie nie może postawić kroku. Ale mocno wierzę w to, że jego komórki jeszcze się zregenerują, że odzyska mowę i będzie chodził.

CODZIENNA WALKA O ZDROWIE

Wbrew temu co radzili niektórzy lekarze, żeby oddała syna do hospicjum, Jolanta mówi, że nigdy nie mogłaby tego zrobić.

- Często jestem wyczerpana, przeszłam operację usunięcia nowotworu piersi, później ginekologiczną, a rok temu kolejną ciężką operację neurochirurgiczną, usunięcia oponiaka w głowie, ale wolałbym umrzeć, niż przestać walczyć o moje dziecko - mówi. - Tym bardziej, że widzę jak on bardzo się męczy. Chciałby coś powiedzieć, zrobić choćby krok, a nie może.

Widać, że Karol bardzo się cieszy z szalika i plakatu, jaki otrzymał od kapitana drużyny Korony Kielce Kamila Kuzery, który odwiedził go niedawno z kolegami z drużyny. Woła do mnie i wskazuje ręką na pamiątkowy plakat wiszący przy jego łóżku. Sentyment do swojej dawnej drużyny ma tak wielki, że nawet reklamówkę z napisem Korona kazał sobie zostawić i powiesić na szafce.

- Karol bardzo żałuje, że nie mógł pojechać na ostatni mecz Korony z Lechem Poznań, na który został zaproszony i miał tam otrzymać koszulkę. Zaproszenie dostaliśmy od przesympatycznej Karoliny Ubowskiej ze Stowarzyszenia Kibiców.

- Niestety w tej dzień było okropnie mroźno, a mąż musiał wyjechać, ja sama nie dałam go rady zawieź na stadion, poza tym bałam się, ze na tym zimnie się rozchoruje - opowiada mama. - A to dla niego byłoby to niebezpieczne. Bardzo dziękujemy za zainteresowanie naszą tragedią, obiecano nam, ze będzie też zorganizowany mecz charytatywny dla Karola.

Przed wypadkiem jak opowiada cała rodzina, Karol był szczupłym, roześmianym i sympatycznym studentem. Teraz bardzo przytył, bo większość dnia spędza w łóżku, a to wpływa na jego zdrowie.

- Przychodzi do niego rehabilitant, od jakiegoś czasu dodatkowo refleksolog, pobudza jego receptory w stopach, pracuje z logopedą, ale większych postępów nie ma - mówi mama. - Sił do trwania daje mi postawa innych matek, chociażby aktorki Ewy Błaszczyk, która opiekuje się swoją córką w śpiączce już kilkanaście lat.

NIE STAĆ ICH NA REHABILITACJĘ

Cezary Więckowski, ojciec Karola potwierdza, że ich życie bardzo się zmieniło. Martwią się o przyszłość.

- Miesięcznie na leki, pampersy, środki higieniczne wydajemy co najmniej 500 złotych, każdy wyjazd na rehabilitację kosztuje, każdy wózek 6 tysięcy, buty kilkaset złotych, botulina na stopy, trzy zastrzyki kosztują 1800 złotych - wyliczają małżonkowie.

- Trzeba mu wprawić zęby, które stracił po intubacji. Ja nie mogę pracować, bo jestem chora i muszę opiekować się synem - ubolewa Jolanta.

- W domu mieszka z nami jeszcze młodsza córka i starszy syn, też trzeba im pomagać. A opieka nad Karolem tak mnie wyczerpuje, że dla nich nie mam już sił. Co noc czuwam, przekręcam go z boku na bok, żeby nie miał odleżyn. Aby włożyć go do wanny potrzebuję pomocy kilku osób. Największą depresje mam z tego, gdy patrzę na jego nieszczęście i dzień po dniu nic się nie zmienia.

Teraz dla mamy najważniejsze jest uzbieranie pieniędzy na kilkutygodniową rehabilitację neurologiczną w Krakowie. Kosztuje 17 tysięcy złotych.

- Sami takiej kwoty nie zdobędziemy - mówi Jolanta Więckowska. - A po niej może by coś ruszyło z jego mową i chodzeniem, to nasza ostania nadzieja. Moja teściowa i rodzice dobiegający osiemdziesiątki, bardzo przejmują się losem wnuka, ale nie mają pieniędzy, już prawie wszystko z domu wysprzedali, żeby go ratować. Bardzo prosimy czytelników o pomoc w uzbieraniu tej kwoty. Może my będziemy mogli być przydatni dla kogoś innego kiedyś. Za dużo na nas spadło nieszczęść. A myślę, że Karol jest i tak bardzo dzielny, nie rozumie co się z nim stało, ale minuta po minucie walczy o siebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie