Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kielecki mistrz zegarmistrzostwa Bonifacy Komorowski pracuje w zawodzie od 45 lat. Naprawiał Rolexa upranego zięciowi przez teściową

Monika Warelis
Zakład Bonifacego Komorowskiego istnieje w Kielcach od lat 60. ubiegłego wieku.
Zakład Bonifacego Komorowskiego istnieje w Kielcach od lat 60. ubiegłego wieku. Archiwum
Mistrz zegarmistrzostwa, konstruktor, miłośnik zegarków i wszystkiego co z nimi związane. Właściciel zakładu przy ulicy Warszawskiej w Kielcach - Bonifacy Komorowski, w zawodzie aktywny od 45 lat. Zegary i zegarki traktuje jako nieodłączny element życia. Do jego pracowni, znanej w mieście od lat, przychodzą stali klienci oraz ich dzieci i wnuki.

Przy naprawie zegarków, poza pracami nad samym mechanizmem, uwagę poświęca również wyglądowi zewnętrznemu. - Istnieje możliwość wymiany lub wypolerowania szkła, odnowienia tarczy i wskazówek, wypolerowania koperty, bądź poddania jej innym działaniom w celu odnowienia powłok. Oprócz tych wszystkich zabiegów można także zamontować nowy pasek lub bransoletę, aby cieszyć się urokiem ulubionego czasomierza, bez względu na to, czy jest on codziennym towarzyszem czy cenną pamiątką - mówi Bonifacy Komorowski, dla którego zegarek to znacznie więcej niż zestaw elementów zamkniętych w kopercie. - To wspaniałe uczucie, kiedy skomplikowany czy stary mechanizm dzięki moim staraniom i wysiłkowi może wrócić do życia.

Prawdziwi zegarmistrzowie o zegarach mówią często jak o pacjentach, a ich fach nieraz wymaga chirurgicznej zręczności. - Jeśli wierci się otwór grubości włosa to wiadomo jaka to musi być precyzja. Ręka nie może zadrżeć. Praca w zakładzie przypomina trochę pracę w laboratorium. Posługujemy się specjalistycznymi narzędziami, na przykład lupą, która powiększa nawet do szesnastu razy - mówi. - Niestety powoli kończy się pokolenie specjalistów w tej dziedzinie, a jeśli nie przybędzie kandydatów do pracy z zegarami, na próżno będzie nam szukać fachowca od zegarów.

Z zegarkiem do Jubilera

Zakład zegarmistrzowski przy ulicy Warszawskiej 7, prowadzony przez Bonifacego Komorowskiego istnieje w Kielcach od lat 60. ubiegłego wieku. Początkowo była to firma zegarmistrzowsko-złotniczo-grawerska funkcjonująca pod szyldem „Jubiler”. Do czasów transformacji był to jedyny w regionie zakład państwowy należący do Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Handlu Wewnętrznego w Kielcach. Wówczas prowadzone były w nim już tylko usługi zegarmistrzowskie, ale nazwa pozostała. Po 1989 roku sklep znalazł się w prywatnych rękach zegarmistrza Komorowskiego i jego żony Anny. - Przez lata wiele się zmieniło. W czasie, kiedy stałem się również właścicielem lokalu, przeprowadziłem gruntowny remont i unowocześniłem to miejsce. Rozpocząłem sprzedaż gotowych zegarków na rękę, zegarów ściennych, stojących, a także budzików i akcesoriów, w tym pasków, których obecnie mam ponad pięć tysięcy wzorów - mówi. - Wciąż kupuję nowe, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom klientów, szczególnie kobiet, które uwielbiają mieć w czym wybierać.

Do zakładu Bonifacego Komorowskiego przychodzą stali klienci, żeby naprawić swoje czasomierze u doświadczonych fachowców. - W galeriach handlowych takich się nie uświadczy. A przecież po niefachowym zabiegu mechanizm czy obudowa ulega zniszczeniu. Poprawki bywają nawet kilkakrotnie droższe od podstawowej naprawy - mówi. - Przecież jak naprawiam samochód‚ to proszę o pomoc zaufanego mechanika, a klienci nieraz przynoszą mi zegary naprawiane na bazarach. Bardzo często zdarza się także, że chcąc zaoszczędzić kilkanaście złotych, biorą się za robotę sami. Spora część z nich wraca potem do serwisu, ponieważ nie są w stanie zamknąć zegarka, lub nawet nie udało im się go otworzyć. Serce się kraje, gdy ogląda się skutki takiego serwisu „zrób to sam” - porysowane lub wykrzywione dekle i koperty, zerwane uszczelki czy mechanizm cały w odciskach palców. Jednak cena odstrasza...

- Dawniej kolejki były nieprzerwanie, dziś klientów jest jak na lekarstwo. Chiny zalały nas tanimi zegarkami, których nie opłaci się naprawiać, chyba że jakąś naprawdę cenną rzecz - mówi Bonifacy Komorowski. - Dochody z wykonywanego rzemiosła są coraz mniejsze, więc i liczba chętnych do jego wykonywania topnieje. Kiedyś w zakładzie zatrudniałem nawet kilkanaście osób, dziś wystarczają dwie. Wykonywaliśmy tysiące napraw. Trzy czwarte zegarmistrzów w Kielcach przechodziło przez ten zakład, było nawet po siedmiu uczniów, dziś - ani jednego. Podobnie jest u innych mistrzów - mówi.

Pasja życia

Trudno dziś znaleźć zakład zegarmistrzowski z prawdziwego powołania i specjalistę, do którego można udać się z przekonaniem. Dla Bonifacego Komorowskiego praca stała się życiową pasją. Swoją karierę zawodową rozpoczął 45 lat temu, jednak pociąg do pracy przy czasomierzach poczuł znacznie wcześniej. Pierwszy zegarek naprawił już jako nastolatek. - Właściwie jestem samoukiem. Mając 13 lat za zdobyte gdzieś pieniądze kupiłem sobie pierwszy zegarek. To była Ruhla, potocznie „buksiak”, ale nie chciał chodzić. Zaglądałem do niego kilka razy, poznałem mechanizm i udało mi się go uruchomić. Mimo to pochodził dwa trzy dni i znowu stawał. Naprawiałem do skutku. Od tego wszystko się zaczęło - wspomina. - W roku 1970 zdałem egzamin czeladniczy i założyłem własny zakład zegarmistrzowski w Wołoszowie. Po roku wróciłem do Kielc, bo zwolniło się miejsce na ulicy Warszawskiej. Był to wówczas jeden z największych i najlepszych zakładów w Kielcach. Po kilku latach pracy na warsztacie przejąłem obowiązki kierownika. Od roku 1989 byłem już na swoim - mówi.

Zakład przy ulicy Warszawskiej i jego właściciel jest znany kielczanom od lat, odwiedzają go stali klienci, ich rodziny i znajomi. Wizyty z zakładzie składają również dzieci ze szkół i przedszkoli, które mają tu okazję zwiedzać warsztat zegarmistrzowski i poznawać tajniki pracy zegarmistrza. Bonifacy Komorowski od kilkunastu lat opiekuje się także zegarem na Urzędzie Miasta w Kielcach oraz jest konstruktorem i konserwatorem zegara na wieży kieleckiego Muzeum Zabawek i Zabawy, z którego codziennie w południe przy dźwiękach melodii do utworu „Da moja Łysico” wylatuje świętokrzyska Baba Jaga.

Rolex z pralki

Wykwalifikowany zegarmistrz posiada dobrze wyposażony warsztat, aby sprostać wyzwaniom każdej naprawy. Sprzęt powinien być jak najwyższej jakości, co jest gwarancją dobrze wykonanej pracy. - Przekonałem się to tym dość wcześnie, pracując w szwajcarskiej fabryce zegarków Doxa. To było niezwykłe doświadczenie - mówi zegarmistrz Komorowski. - Do Szwajcarii wyjechałem w 1978 roku jako jeden z pięciu Polaków na zaproszenie szefa koncernu Doxa. Miałem dużo szczęścia jak na tamte czasy. Wówczas w Szwajcarii wchodziły pierwsze zegarki kwarcowe, o czym nam jeszcze się nie śniło. Przeszedłem tam szkolenie oraz praktyki, miałem dostęp do nowoczesnych narzędzi i maszyn, pras różnego typu, szlifierek. Na koniec dyrektor koncernu podarował nam eleganckie zegarki, z ciemną tarczą. To był wyjątkowy czas, pełen cennych doświadczeń - wspomina.

Profesja zegarmistrza wymaga dużej precyzji, skrupulatności, dokładności, spokoju i cierpliwości. Nad niewielkim mechanizmem jednego zegarka można spędzać nawet kilka godzin. Wymienianie maleńkich elementów zegarków np. na rękę wymaga dużej koncentracji i opanowania. - Do wymiany baterii czy paska nie trzeba wielkiej filozofii, ale trafiają się naprawdę trudne przypadki. Zegarki bardzo zniszczone, stare lub kodowane. Taki zegarek trzeba umieć po pierwsze otworzyć, po drugie zamknąć. Naprawy często wymagają różnego rodzaju doróbek, często już niedostępnych elementów. Jest to czasochłonne, a przy drogim zegarku raczej się nie pośpieszy - mówi Bonifacy Komorowski. - Robiłem raz Rolexa oryginalnego, był w fatalnym stanie. Cały porozkręcany, do tego kilka elementów się zniszczyło. Jak się okazało, klientka uprała ten zegarek swojemu zięciowi. Dla niego to była tragedia. Prosiła o ratunek, więc nie mogłem odmówić - dodaje.

Mówi się, że zegarek, podobne jak biżuteria, jest synonimem elegancji, a ta nigdy nie wychodzi z mody. - Choć obecnie znaleźć można niewielu koneserów cennych zegarków, wciąż zachęcam klientów, aby nabywali te klasyczne, wskazówkowe, najlepiej na pasku, bo to oznacza prawdziwą klasę. Sam posiadam ich kilka i dostosowuję modele do różnych okazji. Posiadam też sporą kolekcję zegarków, które trafiły do mnie na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Planuję z nich stworzyć małą, domową galerię, jak tylko znajdę na to czas.

POLECAMY RÓWNIEŻ:




TOP10 najbardziej niebezpiecznych krajów na wakacje 2018





Wakacje 2018. Jedziesz do tych krajów? Sprawdź na co warto się zaszczepić!






TOP 10: Plaże nudystów w Polsce [18+] Jak wyglądają?





Nietypowe zwyczaje ślubne na świecie - TOP 10





Czy wiesz co zamówić w smażalni? Sprawdź, których ryb powinno się unikać!






Tego musisz spróbować. TOP 12 sportów wodnych



ZOBACZ TAKŻE: FLESZ - większe kary dla posłów, ile zarabiają parlamentarzyści

Źródło:vivi24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie