Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kielecki PKS zbankrutuje? Związkowcy z Solidarności żądają 50-procentowych podwyżek

Elżbieta ZEMSTA [email protected]
Związek Solidarność działający w kieleckim Przedsiębiorstwie Komunikacji Samochodowej żąda podwyżki pensji o 50 procent dla kierowców i mechaników. Prezes firmy odmawia.

Związkowcy Solidarności z przewodniczącym Zbigniewem Zwierzyńskim wysłali kilka dni temu do prezesa firmy Marka Wołocha pismo, w którym żądają podwyżki pensji o 50 procent dla kierowców i mechaników. Powołują się w nim na porozumienie z lipca ubiegłego roku, które związki podpisały z ówczesnym prezesem firmy Grzegorzem Kowalczykiem.

W piśmie do Marka Wołocha związkowcy piszą między innymi: "Komisja Zakładowa Solidarność wzywa zarząd do niezwłocznego - ostatecznego wykonania postanowienia (...) Jeżeli podwyżki nie zostaną niezwłocznie naliczone i wypłacone Komisja Zakładowa Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność spowoduje wniesienie do Sądu Pracy pozwów o zasądzenie tychże wynagrodzeń wraz z ustawowymi odsetkami".

PRYWATYZACJA STRASZY

Zbigniew Zwierzyński pytany o to, dlaczego dopiero po roku od podpisania porozumienia wysyła pismo do zarządu tłumaczy, że to pracownicy teraz żądają podwyżek.

- Boimy się prywatyzacji i tego, że w całym ferworze walki zapomni się o kierowcach i mechanikach. Musimy zapewnić im byt, bo średnia pensja w firmie to śmieszne pieniądze. Kierowcy zarabiają jakieś 1600 złotych na rękę, a mechanicy jeszcze mniej. Mamy papier, który gwarantuje nam podwyżki i najwyższy czas, aby zarząd się dostosował do porozumienia - podkreśla przewodniczący.

Z kolei prezes firmy Marek Wołoch nie do końca przekonany jest co do autentyczności przekazywanego mu dokumentu o porozumieniu dotyczącym 50 procentowych podwyżek.

ORYGINAŁU BRAK

- Macha mi się przed nosem jakąś kopią dokument. Z tego co wiem, nikt nie ma oryginału tego porozumienia, a dopóki ja go nie zobaczę, to nie będę traktował poważnie dokumentu. Związki zawodowe nie zdają sobie sprawy z tego, że takimi żądaniami kreują bardzo niekorzystny wizerunek firmy. A pan Zwierzyński, który za czasów podpisania tego porozumienia był kierownikiem działu przewozów powinien wiedzieć, że aby te obietnice podwyżek mogły zostać spełnione musiały być zabezpieczone na ten cel środki. A w kasie ich nie ma i śmiem przypuszczać, że nie zostały zabezpieczone już wtedy, gdy porozumienie zostało podpisane. Te pisma uważam za działanie na szkodę firmy i zastanawiam się nad złożeniem odpowiedniego pisma do prokuratury w tej sprawie. Zwrócę się także do Inspekcji Pracy, która stwierdzi, czy pod względem formalnym pismo zostało odpowiednio przygotowane. Mam z kolei informacje od Związku Kierowców działającego w firmie, którego przewodniczący jest podpisany pod porozumieniem, że ten związek nie podjął formalnej uchwały w sprawie podwyżek, czyli pismo nie wyraża zdania ogółu członków związku - mówi Marek Wołoch.

Jeżeli prezes uznałby żądania związku Solidarność wiązałyby się z tym ogromne sumy na pensje dla pracowników. Obecnie w firmie zatrudnionych jest 90 kierowców, których pensja brutto wynosi 2200 złotych, w sumie miesięcznie firma wypłaca im 198 tysięcy złotych, jeżeli pensje poszłyby w górę o 50 procent PKS musiałby wypłacić miesięcznie więcej o 99 tysięcy złotych dla samych tylko kierowców! W PKS zatrudnionych jest także 32 mechaników, którzy także zostali objęci porozumieniem dotyczącym podwyżki 50 procentowej. Ich miesięczna pensja to około 2 tysiące złotych brutto, co miesięcznie kosztuje spółkę 64 tysiące złotych. Po podwyżce pensji firma musiałby miesięcznie dołożyć do tej kwoty 32 tysiące złotych. W sumie miesięcznie PKS dodatkowo musiałby wypłacić tym dwóm grupom 131 tysięcy złotych. A to byłoby równoznaczne z ogłoszeniem przez PKS upadłości, bo firma takich pieniędzy nie ma.

ZYSKI TRZEBA WYPRACOWAĆ

Prezes podkreśla, że w obecnej sytuacji firmy najpierw należy się zastanowić nad strategią i nad ratunkiem dla niej, zwłaszcza w obliczu niedalekiej prywatyzacji.

- Rezygnujemy z ponad dwudziestu kursów, które nie przynosiły spółce dochodów. Chcemy odświeżyć nieco tabor, zacząć wypracowywać zyski wpuszczając na dworzec innych przewoźników i umieszczając reklamy na autobusach. Dopiero wtedy, gdy firma wyjdzie na prostą będzie można zastanowić się nad podwyżkami z wypracowanych pieniędzy. A tymczasem stawia się mnie przed żądaniem wypłacenia pieniędzy za nic - dodaje prezes.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie