Kielecki strażnik miejski przyznał się do wykroczenia. Jego sprawa trafi do sądu!

(fot. Czytelnik )

W wakacje kielczanin zrobił zdjęcia pojazdowi kieleckich strażników, którzy zaparkowali blisko przejścia dla pieszych. - Kiedyś za identyczną sytuacje chciano mi wręczyć mandat, nie zgodziłem się na niego, więc mam sprawę jest w sądzie - mówi Jarosław Chlewicki.

Komendant Straży Miejskiej w Kielcach Władysław Kozieł, na początku twierdził, że jego strażnicy nie popełnili wykroczenia, bo przepisy ruchu drogowego nie dotyczą chodników. - Zakaz zatrzymywania się przy pasach dotyczy dróg. Samochód staży nie stanowił zagrożenia dla pieszych. Więc nie popełnili wykroczenia - mówił komendant. - Potem komendant twierdził, że samochód straży miał włączone światła pulsacyjne niebieskie, a wtedy traktowany jest jak pojazd uprzywilejowany.

Kielczanin nie wytrzymał. - Otrzymałem pismo od komendanta, który przyznał, że "strażnik zaparkował radiowóz w miejscu niedozwolonym, to jednak sposób zaparkowania radiowozu wskazuje, że kierowca dołożył wszelkich starań, aby pojazd nie ograniczał widoczności innym użytkownikom i pieszym" - mówi zdenerwowany kielczanin - Potem komendant pisze, że przeprowadził z podwładnym rozmowę instruktażowo - dyscyplinarną. Niech w takim razie strażnicy też odbywają rozmowy z kierowcami, a nie wlepiają od razu mandaty. Złożyłem doniesienie na policję, bo nie mam zamiaru patrzeć, jak straż zachowuje się, jakby była ponad prawem.

Policjanci przesłuchali strażnika, który kierował radiowozem. - Przyznał się do popełnienia wykroczenia, a ponieważ nie możemy ukarać go mandatem, bo został przekroczony termin postępowania mandatowego, sprawę kierujemy do sądu - mówi Grzegorz Dudek, rzecznik prasowy świętokrzyskiej policji.