Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konflikt w Bęczkowie wybuchł na nowo. Wjazd na pętlę autobusową znów zablokowany

Paweł WIĘCEK
"Zakaz wjazdu. Teren prywatny. Wjazd tylko dla mieszkańców”. Kartka z takim napisem zawisła na blokadzie drogi.
"Zakaz wjazdu. Teren prywatny. Wjazd tylko dla mieszkańców”. Kartka z takim napisem zawisła na blokadzie drogi. Fot. Aleksander Piekarski
Drogę dojazdową na końcowy przystanek autobusu linii 47 zagrodzono w czwartek. Z relacji kobiety wynika, że kiedy tylko dowiedział się o tym wójt Górna, Jarosław Królicki, przyjechał na miejsce, powyrywał druty i wydzierał się na jej dzieci. - Takich rzeczy nie było - zaprzecza włodarz.

Konflikt idzie o kawałek ziemi. Teresa Boćkowska uważa, że gmina bezprawnie zajęła fragment jej działki pod drogę dojazdową dla autobusów do zatoczki autobusowej. Domaga się od gminy odszkodowania. Pod koniec lutego dwa razy uniemożliwiła autobusom przejazd. Natomiast zdaniem Jarosława Królickiego to teren należący do skarbu państwa, którym zarządza gmina. Wójt podkreśla, że o spełnieniu żądań Boćkowskich mowy nie ma.

RZUCAŁ SIĘ I KRZYCZAŁ

Strony sporu spotkały się w połowie marca. Rozmowy zakończyły się fiaskiem. Teresa Boćkowska postawiła wójtowi Królickiemu ultimatum: albo odkupuje grunt, albo wrócą blokady.

- Dałam gminie czas do 31 na załatwienie sprawy. Nikt nie działał, choć wójt przecież wiedział, że będzie blokada. Jeszcze w srodę prosił, by nie blokować. Ale my już mu nie ufamy, nie wierzymy - tłumaczyła pani Teresa.

Prowizoryczne ogrodzenie postawił jej syn i przyszły zięć. Autobusy musiały pojechać objazdem wyznaczonym miesiąc temu. Na miejscu natychmiast pojawił się wójt Królicki. Jak relacjonowała kobieta, był wściekły. - Powyrywał słupki, krzyczał na dzieci. Czego on tu szuka? Niech pokaże, że jest właścicielem. Ja mam czarne na białym, że jestem. Do czasu wyjaśnienia sprawy będzie blokada - mówiła Teresa Boćkowska.

POSZLI ZA DALEKO

Jarosław Królicki inaczej przedstawia całe zajście. - Zwróciłem uwagę, że przyszły zięć pani Teresy wbił żelazne druty. Mówię: wyjmij, człowieku, te druty. Wtedy zaczął mi ubliżać. Nie życzę sobie, byś drogę grodził, proszę wyjąć te druty, mówiłem. A on do mnie, ale żona mnie wzięła i tak się zakończyło. Doszło do wymiany zdań, wezwałem policję, spisali protokół - opowiada.

Jak podkreśla, Boćkowscy w swym proteście poszli za daleko. Ma tu na myśli zwłaszcza powsadzane w drogę druty. - Policja powinna reagować, nie można działać w taki drastyczny sposób. To może się skończyć nieszczęściem - uważa.

Królicki dodaje, że w okresie poświątecznym geodeci z urzędu gminy dokonają - tak jak życzy sobie tego pani Teresa - rozgraniczenia nieruchomości. - Zrobimy to. Będzie tylko problem, czy podpiszą protokół? - zastanawia się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie