Korona - Podbeskidzie 1:1 w Bielsku-Białej! Udany debiut Diawa
W meczu rozpoczynającym 26. kolejkę ekstraklasy Korona Kielce zremisowała z Podbeskidziem w Bielsku-Białej 1:1.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Korona Kielce 1:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Mateusz Szczepaniak 33, 1:1 Michał Przybyła 86.
Podbeskidzie: Zubas - Wierietiło, Piacek, Baranowski, Mójta - Sokołowski, Kato, Możdżeń, Štefanik (70. Tarnowski), Chmiel (83. Sloboda) - Szczepaniak (71. Demjan).
Korona: Małkowski - Gabovs, Wierchowcow, Diaw (81. Aankour), Sylwestrzak - Sierpina, Jovanović, Grzelak, Sekulski (46. Przybyła), Zając (46. Pawłowski) - Cabrera.
Kartki: żółte: Wierietiło (Podbeskidzie) - Grzelak, Diaw (Korona). Sędziował: Paweł Gil (Lublin). Widzów: 4652.
Trener Marcin Brosz zapowiadał zmiany przed wyjazdem Bielska-Białej i słowa dotrzymał. Na ławce rezerwowych usiedli Nabil Aankour, Bartłomiej Pawłowski i Aleksandrs Fertovs, a w wyjściowym składzie wyszli Rafał Grzelak, Łukasz Sekulski i Tomasz Zając. W drużynie zadebiutował też Senegalczyk Djibril Diaw, który grał na środku obrony z Białorusinem Dmitrijem Wierchowcowem. Gra Senegalczyka została wymuszona pauzą za kartki Radka Dejmka, a brak Aankura to konsekwencja limitu obcokrajowców spoza Unii Europejskiej (może grać trzech). Miejsce w podstawowym składzie zabrał Marokańczykowi właśnie Diaw.
Odkryciem jest Diaw
Zmiany przyniosły skutek, gdyż Korona wreszcie zdobyła punkt na wyjeździe i nie pozwoliła odskoczyć Podbeskidziu w tabeli, które odniosło wcześniej trzy zwycięstwa z rzędu. Trener Brosz też miał nosa. Dobrze grającego na wiosnę Pawłowskiego postanowił wpuścić na boisko dopiero po przerwie i był to dobry ruch. Pawłowski ze zmęczonym rywalem radził sobie bardzo dobrze, rozruszał atak Korony i w ten sposób kielczanie zdobyli piąty punkt w rundzie rewanżowej i czwarty na wiosnę, po tym jak pokonali u siebie Lechię Gdańsk 4:2.
Odkryciem meczu okazał się Diaw, który bardzo dobrze radził sobie w obronie, imponował skocznością, potrafił nie tylko skutecznie bronić, ale też stwarzać zagrożenie pod bramką rywala. Senegalczyk doznał jednak kontuzji i nie dotrwał do końca meczu.
Ofiarność Senegalczyka
Korona zaczęła ostrożnie, ale w 9 minucie po dośrodkowaniu Airama Cabrery piłki nie sięgnął Sekulski. W pierwszych minutach kielczanie nastawili się na kontry, grali dobrze w obronie, ale w 15 minucie mieli mnóstwo szczęścia, że nie stracili bramki. Po centrze z boku boiska źle wybił głową wybił piłkę Sylwestrzak i przejęli ją „Górale”. Strzelał z bliska Chmiel, obronił Małkowski, dobijał Mateusz Szczepaniak, ale trafił w będącego na linii bramkowej Diawa, który asekurował Małkowskiego i starał się jak mógł, by jak największa część jego ciała zasłaniała światło bramki. I Senegalczyk uratował Koronę od utraty gola.
Dobitka Szczepaniaka
W 33 minucie Podbeskidzie objęło prowadzenie. Po indywidualnej akcji Marek Sokołowski zdecydował się na strzał z dystansu, piłka otarła się o Wierchowcowa i muśnięta jeszcze przez wysuniętego Małkowskiego trafiła w poprzeczkę, ale zdołał do niej dobiec Szczepaniak, staranował Gabovsa i głową skierował do siatki. Sędzia nie dopatrzył się przy tej sytuacji faulu i gospodarze cieszyli się z gola.
Kielczanie w pierwszej połowie grali dosyć pasywnie, rzadko zatrudniali stojącego w bramce gospodarzy Emilijusa Zubasa, więc trudno było liczyć na tak dobre otwarcie, jak w meczach z Pogonią w Szczecinie i z Górnikiem w Łęcznej, gdy po 18 minutach prowadzili 2:0.
Ofensywne zmiany
Od początku drugiej połowy trener Brosz wprowadził na boisko dwóch ofensywnych zawodników. Mało widocznego Sekulskiego zmienił Michał Przybyła, a za Tomasza Zająca wszedł Bartek Pawłowski. Przez pierwszy kwadrans nie zmieniło to obrazu gry i klarowniejsze sytuacje stwarzali miejscowi. Później rozegrał się Pawłowski, który był najgroźniejszym zawodnikiem Korony przez ostatnie pół godziny. I przełożyło się to na wynik.
Od 60 minuty rosła przewaga Korony, gdyż Podbeskidzie usatysfakcjonowane prowadzeniem i odczuwające trudny wygranego 2:0 wtorkowego meczu z Górnikiem Łęczna (wtorkowy mecz Korony z Wisła w Kielcach jest przełożony na 8 marca), więcej uwagi poświęciło defensywie.
W 70 minucie z pola karnego strzelał Kamil Sylwestrzak, ale Zubas był na posterunku. Potem blisko szczęścia był po uderzeniu głową Diaw, w odpowiedzi w słupek uderzał Możdżeń.
Piąty gol Przybyły
Diaw nie dotrwał do końca meczu, źle stanął na grząskim boisku, doznał kontuzji i zastąpił go Aankour. I to właśnie Aankour był zamieszany w wyrównującą bramkę dla Korony. Wrzucał piłkę z autu, zgrywał ją głową Wierchowcow, a do bramki skierował Michał Przybyła. To piąta gol Michała w sezonie i pierwszy od 23 sierpnia, gdy strzelił tego zwycięskiego w wygranym 2:1 meczu z Legią w Warszawie. Teraz Michał dał Koronie niezwykle cenny punkt w Bielsku-Białej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?