Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz Tadeusz Isakowicz - Zaleski opowiadał w Kielcach o trudnych polsko - ukraińskich relacjach

Piotr BURDA [email protected]
Ksiądz Tadeusz Isakowicz – Zaleski był gościem Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych numer 1 w Kielcach. Na spotkanie z księdzem Isakowiczem – Zaleskim przyszli kieleccy licealiści.
Ksiądz Tadeusz Isakowicz – Zaleski był gościem Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych numer 1 w Kielcach. Na spotkanie z księdzem Isakowiczem – Zaleskim przyszli kieleccy licealiści. Aleksander Piekarski
- Wszyscy dziś kochają Ukrainę. Ja też ją kocham, tylko że aby ja pokochać trzeba ją poznać, bo Ukraina ma różne oblicza - mówi ksiądz Tadeusz Isakowicz - Zaleski.

Ksiądz Tadeusz Isakowicz - Zaleski był gościem edukacyjnego spotkania "Patriotyzm wczoraj, dziś i jutro", które odbyło się w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych numer 1 w Kielcach. Rzadko się u nas pojawia. - Z Kielcami związany był mój tata, który prowadził zajęcia w Wyższej Szkole Pedagogicznej - przyznał ksiądz Tadeusz Isakowicz - Zaleski. O rodzinie wiele nie opowiadał, było za to dużo o rzezi na Wołyniu i o Ukrainie. Jego godzinnej opowieści słuchało ponad stu uczniów i nauczycieli kieleckich szkół. Panowała absolutna cisza. Kiedy ksiądz skończył swoją opowieść do jego stolika ustawiła się kolejka kieleckich licealistów. Chcieli jeszcze z nim pogadać.

WSCHODNIA KREW

Wyjątkowo patrzy na historię polskich Kresów, bo jej doświadczył. Tadeusz Isakowicz - Zaleski jest synem Ormianki z Pokucia. Jego ojciec pochodzi z okolic Tarnopola , leżącego na terenie dzisiejszej Ukrainy. W dwudziestym wieku jego rodzinę dotknęły dwie olbrzymie tragedie. Pierwsza to rzeź Ormian, druga to dramat Polaków na Kresach i rzeź Wołyńska. Dopiero w Krakowie rodzice znaleźli spokój, tam też się wychował. Obecnie jest duszpasterzem Ormian, zajmuje się niepełnosprawnymi. Jest współzałożycielem i prezesem Fundacji Brata Alberta. Nie brakuje mu odwagi. W 2006 roku jego książka "Księża wobec bezpieki" wywołała spore zamieszanie, nie tylko w Kościele Katolickim. Ksiądz Isakowicz - Zaleski wywołał publiczną dyskusję o współpracy księży z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa. Spotkało go za to wiele przykrości, został pozbawiony funkcji.

SS GALIZIEN

Dziś mówi głównie o Ukrainie. O polskich Kresach, bo sama nazwa kraju oznacza "u krainy Rzeczpospolitej". Do czasów II wojny światowej na Kresach żyło się spokojnie. - To nie był raj, bo była wielka bieda. Ale Polacy żyli w zgodzie z Ukraińcami Żydami, Hucułami - mówi.
Druga wojna światowa obudziła najgorsze demony. Istniała już wtedy Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów na czele ze Stepanem Banderą, synem grekokatolickiego księdza. Część Ukraińców była zachwycona Hitlerem. - Kiedy do Polski wkroczyli Niemcy, Ukraińcy weszli w kolaborację z nimi. W moim rodzinnym Krakowie powstały dwa bataliony "Nachtingal" i "Roland" złożone z Ukraińców pod dowództwem niemieckim. Przy boku Adolfa Hitlera w 1941 roku wkroczyły do Lwowa. Na bramach miasta wisiały swastyki - mówi ksiądz.

Dwa lata później powstała niemiecka dywizja SS Galizien, złożona głównie z młodych Ukraińców. Zaczęło się szaleństwo.

CZERWIEŃ I CZERŃ

W 1942 roku powstała Ukraińska Powstańcza Armia, zbrojne ramię Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów na czele ze Stefanem Banderą. - Ten zbrodniarz jest dzisiaj na Ukrainie traktowany jako bohater, "gieroj" Ukrainy". Symbolizują go czerwono - czarne flagi. Czerwień oznacza krew, czerń przemoc. To flagi nazistowskie - mówi ksiądz.

Takimi flagami machają dziś Ukraińcy podczas demonstracji na Majdanie w Kijowie. - Dopóki na Majdanie będą powiewały czerwono czarne flagi, nie uwierzę w pokojową rewolucję na Ukrainie - mówi Tadeusz Isakowicz - Zaleski.

NIM WSTAŁ ŚWIT

Nie uwierzy, bo pamięta o tym, co stało się na polskich Kresach w 1942 i w 1943 roku. - "Nim wstał świt oni byli już u Boga" mówił mój tato. Napadali na Polaków zwykle w nocy. Mordowano wszystkich, także kobiety, dzieci, starców. Rzeź wołyńska to było ludobójstwo - mówi ksiądz.

Pokazuje zdjęcia poćwiartowanych kobiet, podaje przykłady. Jeden z nich to wieś Lipniki na Wołyniu. Urodził się tam Mirosław Hermaszewski, jedyny polski kosmonauta. W 1942 roku na Lipniki napadli banderowcy, Hermaszewski miał wtedy półtora roku. Jego dom został podpalony, matka porwała go z kołyski, wyskoczyła przez okno, banderowcy ją postrzelili. Ciężko ranna zostawiła go opatulonego w lesie, w śniegu. Do dziś nie wiadomo jak chłopiec to przeżył, ponoć nad ranem znalazł go ojciec. - Jego tata potem zginął, w sumie 18 osób z rodziny Hermaszewskich straciło życie podczas rzezi - mówi ksiądz Isakowicz - Zaleski.

WIĘCEJ NIŻ ZABIĆ

Takich cudów, jak z Hermaszewskim, było mało. Polacy ginęli w strasznych męczarniach. - Niemcy i Sowieci byli okrutni. To, co robili nacjonaliści Ukraińscy przekraczało wszelkie znane normy - mówi ksiądz.
Pokazuje zdjęcie małych polskich dzieci nadzianych na sztachety. Oglądają je licealiści, z niedowierzaniem kręcą głową. W najbardziej brutalnych grach komputerowych nie ma takich scen. Ksiądz przeprasza. - Nie chcę was epatować tymi widokami, ale to były skrajne emocje. Oni nie tylko chcieli zabić człowieka, ale chcieli go dręczyć, zbezcześcić po śmierci - mówi.
Nacjonaliści ukraińscy robili to po to, aby wystraszyć pozostałych Polaków. Obowiązywało hasło "śmierć Lachom". - Takie zachowania to też wpływ kozactwa. My się cieszymy na widok kolorowego Kozaka, ale to była dzicz. To nie była kultura europejska - mówi ksiądz.

Przypomina historię świętego Andrzeja Boboli, polskiego jezuity, którego Kozacy pojmali w XVII wieku. - Zamiast mu "tradycyjnie" uciąć głowę czy powiesić, to go przez trzy dni go kroili w stodole - dodaje.

KRWAWA NIEDZIELA

Symbolicznym dniem dla dramatu Kresów jest 11 lipca. - Tego dnia w 1943 roku bandy Ukraińskiej Powstańczej Armii, wspierane przez chłopów, napadły jednocześnie na sto kościołów. Wiedzieli, że Polacy pójdą tego dnia do kościoła i nie będą mieli broni, bo po co ją brać do kościoła. Kiedy ksiądz zaczynał mszę, banderowcy wychodzili z lasu, wchodzi do kościoła i w barbarzyński sposób mordowali. Księży rąbano siekierami, rżnięto piłami na pół - mówi ksiądz Isakowicz - Zaleski.

Jeden z kościołów znajdował się w Kisielinie. - Był murowany, więc jakoś można było się bronić. W starciu z Ukraińcami brał udział ojciec Krzesimira Dębskiego, znanego polskiego kompozytora, autora muzyki do filmu "Ogniem i mieczem" czy "Bitwy warszawskiej" - mówi.

Ojciec kompozytora, który po wojnie dyrektor szkoły muzycznej w Kielcach, stracił wtedy nogę, ale przeżył. W domu Dębskich rzeź wołyńska była tragicznym przeżyciem. - Pomyślcie o tym słuchając Edyty Górniak, Mietka Szcześniaka i "Dumki na dwa serca", którą napisał właśnie Krzesimir Dębski - mówi ksiądz Isakowicz - Zaleski.
Na pamiątkę "krwawej niedzieli" papież Benedykt XVI wydał zgodę, aby w drugą niedzielę lipca księża na terenie diecezji wołyńskiej odprawiali msze w czarnych strojach.

BEZ PRAWDY

Na Wołyniu, dziś już ukraińskim, jest bardzo dużo miejsc polskiej tragedii. Trafiają tam ci najbardziej zainteresowani, głównie krewni ofiar. Trudno je odszukać na mapie, milczy się o nich w przewodnikach, autokarowe wycieczki rzadko je odwiedzają. - Stoi zwykle drewniany krzyż i nie ma ani słowa o tym, co się stało. Czasem krzyż jest murowany, są nawet nazwiska osób. Władze ukraińskie nie pozwalają napisać prawdy. Jest informacja, że zmarli. Tak jakby jakieś trzęsienie Ziemi nagle przeszło przez to miejsce i zabrało 150 osób - mówi ksiądz Isakowicz - Zaleski.

MIŁOŚĆ DO BANDERY

Boli go, że ukraiński nacjonalizm rozwinął się na zachodzie kraju. - Nie ma we Lwowie pomnika pomordowanych Polaków lub Żydów. Jest za to ogromny pomnik Stepana Bandery przy kościele świętej Elżbiety, a obok niego często powiewają czerwono - czarne flagi. W Niemczech nie ma pomników Hitlera czy Himlera, ale Ukraina, która tak garnie się do Europy czci swoich nacjonalistycznych bohaterów. To, co powinno być wstydem dla tego narodu, jest chlubą - mówi ksiądz.

Miłość do Stepana Bandery kończy się na rzece Zbrucz. Przez lata stanowiła ona granicę pomiędzy dawną Galicją, a Rosją czy Związkiem Radzieckim. - Ani w Żytomierzu, ani w Kijowie, a tym bardziej na wschód nie znajdziecie pomnika Stepana Bandery. Czczą go tylko w dawnym zaborze austriackim - mówi.

Przypomina mu się rajd rowerowy w którym młodzi Ukraińcy jechali ze Lwowa do Monachium, śladem Stepana Bandery. - Rzekomo podobał im się zdrowy tryb życia tego nacjonalisty, bo ponoć Bandera nie pił i nie palił. Ja wiele razy bywam na Ukrainie i nie spotkałem tam jeszcze faceta, który nie pije.

JAK ROBI TO UEFA

- My jesteśmy za Ukrainą, ale nie za zbrodniarzami. Nigdy Polaków i Ukraińców nie połączy Bandera czy Ukraińska Powstańcza Armia. Jakoś kontakty z Niemcami ułożyliśmy na zdrowych zasadach i wyjaśnieniu historii. Tak samo powinno być z Ukrainą. Niech wejdzie do Europy, ale bez czerwono - czarnych flag - mówi ksiądz.

Takich jak wywieszono podczas meczu eliminacji mistrzostw świata w piłce nożnej pomiędzy Ukrainą i San Marino. - UEFA stanęła tu na wysokości zadania i zagroziła, że kolejny mecz reprezentacji Ukrainy odbędzie się bez widzów. Szkoda, że polskie władze boją się tak reagować - mówi ksiądz Isakowicz - Zaleski.
Do naszych władz ma sporo pretensji za to, jak traktują pamięć o tym, co stało się na Wołyniu. W tym roku polski Sejm przyjął ustawę w tej sprawie. - Nie nazwał jej ludobójstwem, ale "czystkami etnicznymi o znamionach ludobójstwa". Czyści się brudne ubranie, a Polacy nie byli brudem na tych terenach - tłumaczy ksiądz Isakowicz - Zaleski.

Dla niego to co stało się z Polakami na Kresach było ludobójstwem. Tak samo jak rzeź Ormian, czy holocaust.

ROZPADNĄ SIĘ?

Co dalej z Ukrainą? - Nie wiem czy utrzyma jedność. Może rozbije się na dwie części, jak kiedyś Czechosłowacja czy Jugosławia. Bo nie ma jednej Ukrainy, tam jest duży problem wewnętrzny - twierdzi ksiądz Isakowicz - Zaleski.

Jego zdaniem, polskie relacje z Ukrainą musza opierać się na prawdzie historycznej. - Trzeba sprostować mit, że nie z powodu Sienkiewicza czy Piłsudskiego te mordy się działy, jak myśli większość Ukraińców. Doszło do nich dlatego, że ten okrutny nacjonalizm ukraiński powstał jak wrzód. Mam nadzieję, że kiedyś, może tylko jakiś fragment Ukrainy do Unii Europejskiej wejdzie - kończy ksiądz Tadeusz Isakowicz - Zaleski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie