MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łeba, Kołobrzeg, Kosarzyska, Szczawnik, Gródek nad Dunajcem. Mieszkańcy świętokrzyskiego mają sentyment do tych miejscowości. Dlaczego?

Piotr BURDA
Takie widoki z Gródka nad Dunajcem podziwiali pracownicy SHL. Na pierwszym planie Małpia Wyspa na Jeziorze Rożnowskim.
Takie widoki z Gródka nad Dunajcem podziwiali pracownicy SHL. Na pierwszym planie Małpia Wyspa na Jeziorze Rożnowskim. Marek Nowakowski
To miejsca przez które głównie w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych przewinęły się tysiące świętokrzyskich rodzin. To w nich powstawały ośrodki wczasowe naszych największych zakładów pracy. Po 1989 roku większość nich przeszła w prywatne ręce. Sentyment został.

Wakacyjne wspomnienia

Wakacyjne wspomnienia

W artykule przypomnieliśmy tylko niektóre ośrodki i miejsca w które jeździliśmy i jak się okazuje - jeździmy nadal. Wiemy, że takich "świętokrzyskich wysepek" jest na mapie Polski więcej. Zachęcamy do wspomnień miejsc, gdzie nasz region zostawił coś po sobie, do przysłania wakacyjnych wspomnień i zdjęć - czekamy pod adresem redakcji lub prosimy o przesyłanie pocztą elektroniczną na adres [email protected]

CHEMAR, LEGENDA ŁEBY

Jednym z takich miejsc jest Łeba. Na początku lat siedemdziesiątych kielecki Chemar wybudował przy ulicy Nadmorskiej swój ośrodek. Od dziewięciu lat jest w prywatnych rękach, ale Chemar nadal jest kielecki. - Połowa tegorocznych gości to kielczanie, ze swoimi dziećmi przyjeżdżają ci, którzy byli tu z rodzicami przed 20-30 laty - mówi Ewelina Dąbrowska, współwłaścicielka Chemaru w Łebie. Na Nadmorską podjeżdżają co jakiś czas samochody z rejestracją TK. Na kilka chwil. - Wpadają do nas na kilka minut, na kawę. Z łezką w oku spacerują po ośrodku wspominając dawne lata - mówi Ewelina Dąbrowska. Po dawnym Chemarze zostało jeszcze trochę pamiątek, śpiewników. No i legenda. - Każdy w Łebie wie, że najlepsze imprezy w tamtych latach były w kawiarni Chemaru. Przychodziła tu cała Łeba - mówi Ewelina Dąbrowska.

KIELECKIE KOSARZYSKA I KRYNICA

Na drugim końcu Polski leżą Kosarzyska, malownicza miejscowość w Beskidzie Sądeckim w pobliżu Piwnicznej. Blisko Popradu i granicy ze Słowacją. Swoje ośrodki miał tam Chemar i Iskra. W Kosarzyskach Iskra nadal działa, ale już w prywatnych rękach. - To jest przepiękne miejsce. Pachnący las, górski potok z krystalicznie czystą wodą i te fantastyczne wycieczki do Suchej Doliny - wspomina Adam Jaskóła, kielecki radny, który często bywał w Kosarzyskach. Iskra miała też kolejny ośrodek w pobliskiej Krynicy, przy ulicy Pułaskiego - tuż przy parku zdrojowym. Po Iskrze została tylko nazwa, ale ośrodek nadal prezentuje się pięknie. Mimo, że wokół niego powstało wiele nowoczesnych apartamentowców z dużą liczbą gwiazdek.

KOLONIE W NIECHORZU

Dzieci pracowników kieleckiej Iskry muszą pamiętać to miejsce - ośrodek Liwia w Niechorzu. Przez wiele lat jeździli tam na wczasy, albo jeszcze częściej - na kolonie. - To było idealne miejsce na kolonie. Było boisko, dużo zieleni i blisko plaży. Iluż tam szalejących kielczan w krótkich spodenkach można było spotkać - wspomina Jadwiga Mackiewicz, była pracownica Liwii, obecnie mieszkająca w Rewalu. Kielecka Iskra dzieliła ten ośrodek z poznańską Iskrą. W 1993 roku poznaniacy przejęli udziały, skończył się tym samym kielecki epizod Liwii. - Sentymentów nie ma, komunistyczne czasy minęły. Teraz jest tam basen, łazienka w każdym pokoju. Nikt nie pozna starej Liwii - mówi Jadwiga Mackiewicz. Wspomnień jednak nikt nie zabierze. Jednym z tych szalejących kielczan w krótkich spodenkach był Jacek Wołowiec, dziś dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli w Kielcach. - Pamiętam wczasy z 1976 roku, jak cały Niechorz oglądał nocny mecz naszych siatkarzy na olimpiadzie w Montrealu. To jedna z tych nocy, które pamięta się do końca życia - wspomina Jacek Wołowiec.

SHL ŁOWIŁO W GRÓDKU

Gródek nad Dunajcem to kolejne miejsce na mapie świętokrzyskich wczasów. Do tej letniskowej miejscowości nad Jeziorem Rożnowskim przez wiele lat jeździli pracownicy SHL w Kielcach. Pod koniec lat sześćdziesiątych, kiedy jeszcze w SHL produkowano Gazelę, zakład przejął teren na cyplu wbijającym się w jezioro. Razem z gorlickim Glinikiem i warszawską służbą zdrowia zmodernizowano stare domki i tak powstał ośrodek Gródek. Przez następne lata odwiedziły go tysiące Kielczan. Jednym z nich był Zdzisław Izydor, pracownik SHL. - To był raj dla wędkarzy. Tam nauczyłem się łowić, bo innych atrakcji nie było: jeden sklep i budka z piwem - mówi Zdzisław Izydor. Plan dnia był podobny, panowie zarzucali haczyki, a żony z dziećmi pluskały się w tym czasie w basenie. - Grillów wtedy nie było, dlatego wieczorem rzucało się ryby na tak zwane wędzarki własnej roboty - mówi Zdzisław Izydor.

A wtedy w Jeziorze Rożnowskim można było złapać bolenie - to był duży wyczyn i sandacze. Atrakcją były spacery w góry do pobliskiego kościółka gotyckiego w Przydonicy. - Piękne jezioro, góry, a przy dobrej pogodzie z cyplu był widok na Wysokie Tatry - wspomina Zdzisław Izydor. Ostatni raz był w Grodku przed dwoma laty. - Ryby już tak nie biorą, jak wtedy - mówi. Drugim miejscem, gdzie jeździło SHL była Jastrzębia Góra.

MESKO, KOŁOBRZEG I NIEMCY

Lata siedemdziesiąte to były czasy, kiedy najlepsze ośrodki wczasowe budowały kopalnie i zakłady przemysłu ciężkiego. Skarżyskie Mesko miało swoją perełkę w Kołobrzegu, przy ulicy Chopina 15. Mesko wybudowało tam piękny ośrodek razem z wrocławskim Polarem. Przez lata służył pracownikom i ich rodzinom. Teraz działa tam sanatorium i szpital uzdrowiskowy. - To był na tamte czasy obiekt o najwyższym standardzie, który trzyma do dziś. Służył nam wiernie, teraz przyjeżdżają tam ponoć Niemcy i Szwedzi - mówi Stefan Jaworski, kierownik działu kadr w skarżyskim Mesko. Zresztą pierwsi Niemcy jeszcze za czasów "komuny" przyjeżdżali do kołobrzeskiego Mesko. Kolejka chętnych na wczasy w Kołobrzegu była długa, pracownikom rozkładano płatności na raty. - W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych z wczasów korzystało rocznie trzy tysiące ludzi z zakładu - mówi Stefan Jaworski.

Pracownicy Mesko mogli wybierać. Oprócz Kołobrzegu, zakład miał też swoje ośrodki w Krynicy - przy ulicy Piłsudskiego i w Węgorzewie nad jeziorem Święcajdy. - Krynica "marnie skończyła", bo nie wytrzymała konkurencji i musieliśmy ją sprzedać. Na Mazury jeździli głównie wędkarze. Teraz nasz ośrodek przejęła firma z Giżycka - mówi Stefan Jaworski.

OWCE W SPADKU

Szczawnik koło Muszyny, w dolince pomiędzy Jaworzyną Krynicką a Wierchomlą. Wieś o łemkowskich korzeniach. To miejsce zna doskonale wielu ostrowczan. Tam, w latach siedemdziesiątych, ówczesna Huta imienia Marcelego Nowotki kupiła od spółdzielni rolniczej cztery hektary ziemi. Tak powstał ośrodek Ostrowianka. Na budowę do Szczawnika jeździły całe brygady z huty. - Początki były trudne. Przejeżdżamy do Szczawnika, a tam na naszej działce pasą się owce. W końcu spółdzielnia je zabrała, a z owczarni zrobiliśmy stołówkę - wspomina Marek Czajkowski, były pracownik ostrowieckiej huty. Do huty należały także ośrodki nad Bałtykiem: Hutnik w Jastrzębiej Górze i Międzywodziu. Pierwszy - potężny z krytym basenem, drugi na wyspie Wolin. Do dziś służą ostrowczanom, przejęła je spółka pracownicza.

Swojego ośrodka nie pozbyło się też kieleckie Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji. Kierowcy, mechanicy i ich rodziny nadal odwiedzają Rowy nad Bałtykiem, który pozostaje w zarządzie zakładowej Solidarności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Praca sezonowa. Jaką umowę podpisać?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie