To pan, pod koniec lat 90., wpadł na pomysł zorganizowania w Busku kwesty zaduszkowej. Jak to się zaczęło?
Myślałem wtedy: skoro taką kwestę mają Kielce, także inne miasta, skoro kwestuje Warszawa, a Jerzy Waldorff robi naprawdę wspaniałe rzeczy - to czemu nie my? Namówiłem do współpracy harcerzy - i ruszyliśmy. Co roku w Zaduszki zbieramy pieniądze na renowację zabytkowych nagrobków.
Czy myślał pan, że buska kwesta doczeka się 17 edycji?
Tak. Wierzyłem, że się uda. Bo to, co dobre, musi się udać. Za pieniądze zebrane podczas kwest zaduszkowych odnowiliśmy już ponad 30 nagrobków na buskim cmentarzu. Jako stowarzyszenie będziemy robić to dalej. Do końca świata... i jeden dzień dłużej.
Którą z kwest zapamiętał pan w szczególny sposób?
Każda kwesta pisze swoją historię, ale szczególnie pamiętam tę pierwszą. To było Wszystkich Świętych, kwesta jednodniowa. Była nas wtedy garstka ludzi, zebraliśmy 1500 złotych. Wydawało nam się, że to góra pieniędzy. Ostatnio dochód z kwesty zaduszkowej przekracza 20 tysięcy.
Miesiąc temu mieliśmy ważne wydarzenie - rededykację cmentarza żydowskiego, z udziałem Towarzystwa Miłośników Buska-Zdroju.
Tak, to znaczące wydarzenie. Nasze stowarzyszenie było organizatorem odbudowy buskiego kirkutu przy ulicy Widuchowskiej. Koordynatorem projektu był Jarosław Zatorski, głównym gwarantem finansowym - Fundacja Nissenbaumów w Warszawie. Chcę także podkreślić, że ani jedna złotówka z kwest zaduszkowych, jakie organizujemy, nie została przekazana na odbudowę cmentarza żydowskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
