MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Lańczyk z zespołu Lorein o muzyce i sporcie (video)

Mateusz Bolechowski [email protected]
Łukasz Lańczyk w imieniu zespołu odbiera Muzycznego Scyzoryka 2010.
Łukasz Lańczyk w imieniu zespołu odbiera Muzycznego Scyzoryka 2010.
O muzyce, zespole Lorein i tym, co się wokół niego dzieje, opowiada Łukasz Lańczyk z Suchedniowa, założyciel grupy, autor tekstów i kompozytor.

Istnieją od niedawna, a już o nich głośno. Suchedniowsko - skarżyski zespół Lorein przebojem wdarł się na muzyczną scenę. Najpierw dwa Scyzoryki, wkrótce potem kontrakt płytowy ze znaną wytwórnią.

Mateusz Bolechowski* Jakie były twoje muzyczne początki?

Łukasz Lańczyk - Pierwszym zespołem była Akineza, którą z Tomkiem Dorobczyńskim i trzema koleżankami ze skarżyskiego "Erbla" wyszliśmy na scenę. Dwa razy zagraliśmy support przed happysad w Semaforze. Potem przez parę lat nie mogliśmy nic sklecić, brakowało basisty.

*Brak basisty to kłopot wielu zespołów, choć nie jest to chyba najtrudniejszy instrument.

-Tak, ale mało kto chce na nim grać. Gitarzysta zawsze może wystąpić, choćby na ognisku. Więc do gitary jest więcej chętnych. Nawet poćwiczyć samemu na basie nie jest łatwo, bo brzmi dopiero z innymi instrumentami. Rzeczywiście, wiele zespołów ma kłopot ze znalezieniem basisty.

*Opowiedz o powstaniu Lorein.

-W 2008 roku Tomek dał ogłoszenie w Internecie, że szukamy basisty. Zgłosił się Sebastian Szczepański. Jak się okazało, podobają się nam te same muzyczne klimaty. Zabraliśmy się do pracy. Gosia Boczar grała na klawiszach. Wkrótce dołączył do nas młody, bardzo zdolny gitarzysta Dominik Łyżwa. Preferował jednak inną muzykę. Po roku odezwał się do nas Roland "Lady" Langer, znany choćby ze Stiff Stuff. 6 grudnia 2009 roku zagraliśmy pierwszy koncert, w domu kultury w Mostkach. Tak powstał zespół Indie Bones.

*Zmieniliście nazwę, dlaczego?

-Potrzebowaliśmy nazwy na pierwszy koncert. To niełatwe zadanie. Wymyślaliśmy różne nazwy, a zawsze po wrzuceniu w internet okazywało się, że już istnieje kapela o takiej nazwie. Kiedyś oglądałem film Indiana Jones - stąd krótka droga do Indie Bones. Pasowała o tyle, że inspirował nas indie rock. To była nazwa robocza, która funkcjonowała przez dłuższy czas. Po zdobyciu dwóch muzycznych Scyzoryków postanowiliśmy zacząć nowy etap i skrócić nazwę. Raz jadąc samochodem wymyślaliśmy nową. Padła propozycja - Lorein. Ona nie ma specjalnego znaczenia, nie ma sensu dorabiać do niej ideologii. To imię żeńskie.

*Jaką muzykę gracie?

-Trudno ją określić. Cały czas szukamy swojego brzmienia. Gusty muzyczne każdego z nas spotykają się w zespole. Jesteśmy kojarzeni z Kings of Lion, Myslovitzem, Oasis. Gramy łagodnego rocka, z tradycyjnym brzmieniem gitar, ale nowoczesnymi aranżacjami. Preferujemy nieskomplikowane melodie, bez łamanego rytmu i temu podobnych.

*O czym są wasze piosenki? Śpiewacie po polsku, czy angielsku?

-Śpiewamy głównie po polsku, choć nawet banalny teks w obcym języku od razu wygląda inaczej. Ludzie powinni rozumieć, o czym śpiewamy. Ale czasem powstaje jakaś anglojęzyczna piosenka. Teksty są o najbardziej ludzkich sprawach. Staram się zawrzeć w nich wiele emocji. Często opisuję swoje przeżycia, historie, jakie mi się zdarzyły. Myślę, że każdy może je odnieść do swojego życia. Nasz przekaz jest w większości pozytywny, ale mówimy też o tym, co się nam w świecie nie podoba. "Mejdinczajna" to taki protest song. Powstała po tym, jak obejrzałem w telewizji, w jakich warunkach pracują tam ludzie. Nie mam złudzeń, że zmienię świat, ale chcę przypomnieć o ważnych rzeczach, problemach.

*Jesteś autorem tekstów. Jak je piszesz?

-Kiedyś w parku w Krakowie napisałem tekst w…telefonie. Pomysł przyszedł nagle. Akurat nie miałem kartki, a nie chciałem, żeby mi uleciał. Recepty nie mam. Bywa, że przez dwa tygodnie nie mogę nic wymyślić. Najlepiej, jeśli od razu powstają i tekst i melodia. Chodzę po domu i mruczę sobie pod nosem. Ten proces to dla mnie przyjemna rzecz.

*Masz wykształcenie muzyczne?

-Nie mam. To nie powód do dumy, ale mnie nie przeszkadza. Dźwięki mam w głowie. Kiedyś wziąłem gitarę, jak chyba każdy chłopak. Jedni grają covery, inni na weselach. Ja wymyślam swoje piosenki. Regularnie ćwiczę, zarówno grę jak i głos. Bez tego nie ma o czym mówić. Trzeba grać jak najwięcej.

*Szybko zaistnieliście. Najpierw dwa muzyczne Scyzoryki, krótko po tym kontrakt ze znaną wytwórnią…

-To jest największe zaskoczenie. Nigdy nie myślałem, że będziemy mieć kontrakt płytowy. Nagraliśmy demo i zaczęliśmy wysyłać je na różne festiwale. Zaczęto nas zapraszać, dostawaliśmy się do finałów. Bywało, że startowało i 200 zespołów. Graliśmy w krakowskiej Rotundzie na festiwalu studenckim, na dużych imprezach w Katowicach, Żywcu.

*Te festiwale, konkursy, to ważna rzecz?

-Każdy myśli, że zostanie szybko dostrzeżony, otrzyma propozycję, kontrakt. Trudno na to liczyć. Udział w festiwalach przydaje się do budowania CV grupy. Plus jest taki, że każdy występ daje doświadczenie, obycie ze sceną. Pozwala zaistnieć. Można wysłuchac opinii jurorów, choć nie zawsze trzeba się z nią zgadzać.

*Jak udało się wam zdobyć kontrakt z SP Records?

-Dwa scyzoryki, kontrakt, to co do tej pory osiągnęliśmy, to zasługa… piosenek, które gramy. Mieliśmy też mnóstwo szczęścia. Wytwórnia SP Records stworzyła swój portal internetowy, w nim zespoły mogą wrzucać swoje utwory, a internauci oceniają. O dziwo, ludzie zaczęli na nas głosować. Przez pół roku byliśmy w czołówce listy SP Radio. Szefowie wytwórni zwrócili na nas uwagę. W ubiegłym roku graliśmy z kolegami z happysad w warszawskiej Stodole, zaprosili nas.

*Występowaliście jako support.

-To był support, ale oni mówią "gość", bo to brzmi ładniej. Happysad to porządne chłopaki. Są bardzo znani, ale sodówa nie uderzyła im do głowy. Odnieśli sukces, ale wcale ich to nie zmieniło, są zupełnie normalni. Cieszę się, że tak daleko zaszli.

*Zagraliście koncert i co dalej?

-To było przełomowe wydarzenie. Dwa tysiące ludzi szalało na widowni. Kiedy skończyliśmy, wołali, żebyśmy grali dalej. A mogli od początku wywoływać happysad, bo przyszli na ten zespół, a nie nikomu nieznany Lorein. To było bardzo miłe. Ekipa wytwórni była na tym koncercie. Po rozmowach w grudniu ubiegłego roku podpisaliśmy kontrakt.

*Kiedy ukaże się wasza debiutancka płyta?

- Kończymy pracę, wszystkie ścieżki są nagrane. Wytwórnia zajmie się promocją płyty i zadba, by pojawiła się w sklepach. Koszty nagrania pokrywamy sami. Lady wziął na to konto kredyt. Liczymy, że krążek ukaże się jesienią. Jego nazwa nie jest jeszcze ustalona. Trafiliśmy na dobrą wytwórnię, bo nikt nie próbował nam narzucać grania "plastykowej" muzyki. Gramy to, co lubimy. Pieniądze są ważne, ale nie gramy dla kasy. Gdyby tak było, stworzylibyśmy kapelę weselną. Nam to daje satysfakcję.

*Zespół zajmuje ci dużo czasu?

-To przyjemna, ale ciężka praca. Nie tylko nad muzyką, ale i promocją, przygotowaniem logo zespołu, grafiki, uaktualnianiem strony internetowej. Nie jest łatwo namówić internautę, żeby poświęcił choćby parę chwil, żeby nas posłuchać.

*Macie już grono wiernych fanów.

-Rzeczywiście, zaczyna być coraz bardziej widoczne. Na fecebooku mamy blisko 800 fanów. Piszą do nas. To cieszy. Na jednym z koncertów zobaczyłem dziewczynę w koszulce z naszym logo - a my nie wydajemy swoich koszulek. To było bardzo miłe, ta osoba musiała sama ją sobie zrobić. Potrzebowaliśmy głosów fanów, by móc zagrać dużej scenie podczas Ursynaliów w Warszawie. Poparła nas masa ludzi. W ciągu kilku dni wyszliśmy na prowadzenie. Akcja tak się rozkręciła, że w efekcie to my zagraliśmy.

*Czym się zajmujesz poza muzyką?

-Kończę studia, na specjalizacji trenera lekkiej atletyki. mam swoją firmę, w branży drzewnej. Muzyka chłonie pieniądze jak gąbka. Zarobione pieniądze wydaję na swoje hobby.

*Jakby co, możesz zostać nauczycielem.

-Bycie nauczycielem nie jest złe. Poszedłem na AWF, bo trenowałem lekką atletykę. Biegałem na 400 metrów w Budowlanych Kielce i AZS AWF Kraków. Nawet byłem mistrzem Polski seniorów w sztafecie cztery razy czterysta metrów. To mój największy sportowy sukces. Dziś sport traktuję jako rekreację, muzyka zajęła pierwsze miejsce.

* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie