Po sześciu latach pobytu w Anglii wrócił Pan do Kielc. Stało się to, zanim premier Morawiecki zaczął nawoływać Polaków do reemigracji. Teraz kandyduje Pan na radnego jako lider listy Platforma.Nowoczesna Koalicja Obywatelska do Rady Miasta Kielce. Skąd pomysł na kandydowanie na radnego?
Mieszkając za granicą, dostrzegłem różnice w sposobie zarządzania miastem. Miasto powinno być dla ludzi. Tymczasem mieszkańcy Kielc traktowani są jak problem. Przykładem są słynne kieleckie przystanki autobusowe. Nie chodzi o ich cenę, ale o funkcjonalność. Przystanki nie chronią przed opadami, wiatrem, słońcem. Urząd Miasta zarządzany przez Wojciecha Lubawskiego ewidentnie nie myślał o pasażerach, o kielczanach. Takich przykładów jest więcej: budowa drogi wzdłuż doliny Silnicy mimo protestu trzech tysięcy osób, rzekomy kompromis w sprawie zabudowy saneczkarskich Psich Górek. Jeśli sami nie będziemy działać na rzecz naszego miasta, to nikt nie zrobi tego za nas. Musimy zakasać rękawy i wziąć się do roboty! Dlatego zdecydowałem się wziąć udział w wyborach do Rady Miasta w Kielcach. Znajomi mówią, że z mojego wysokiego punktu widzenia - mam 197 centymetrów wzrostu - będę patrzył innym radnym na ręce. Jedno wiem: idę do Rady Miasta z wysokimi żądaniami zmian w Kielcach.
Czego według Pana w Kielcach najpilniej potrzeba?
Zmiany mentalności w zarządzaniu miastem, jeśli chcemy zachęcić młodych ludzi do pozostania w Kielcach i do powrotu, do osiedlenia się właśnie tutaj. Musimy zacząć myśleć kreatywnie, nieszablonowo. Aktywnie pozyskiwać inwestorów, pokazywać perspektywy rozwoju miasta. Ostatnio przy kieleckich ulicach pojawiły się reklamy zachęcające kielczan do przeprowadzki do... Kalisza. Takiego podejścia potrzebujemy, aby zachęcać innych do zamieszkania nad Silnicą. Nie możemy czekać, aż ktoś łaskawie będzie chciał tu przyjechać, otworzyć biznes lub się osiedlić. Potencjał Kielc z ich położeniem nie jest wykorzystany.
Startuje Pan w wyborach z okręgu numer 5 - Pakosz, Podkarczówka, osiedle Jagiellońskie, Białogon, Biesak, Baranówek, ulica Chęcińska. Na jakie problemy zwracają uwagę mieszkańcy podczas spotkań z Panem?
Spotykam się z mieszkańcami, odwiedzam ich w domach osobiście, zachęcam do kontaktu ze mną również przez telefon. Jestem otwarty na merytoryczną i budującą dyskusję. Wspólnie chodzimy po najbliższym sąsiedztwie i widzimy codzienne problemy: od najprostszych - jak chodniki, niedokończone schody, po tematy większej skali, jak bezpieczeństwo, smog, składowiska niebezpiecznych odpadów - na przykład skład na Białogonie położony blisko ujęcia wody dla mieszkańców. W trakcie tych spotkań utwierdzam się w przekonaniu o konieczności powołania rad dzielnic, dysponujących częścią miejskiego budżetu. Dzięki nim mieszkańcy będą mieli realny wpływ na to, co dzieje się na ich ulicy. Kto lepiej od mieszkańców zna potrzeby swojego najbliższego otoczenia?
Jaką ma Pan wizję Kielc? Jakie według Pana powinno być to miasto?
Marzę o Kielcach zarządzanych w sposób profesjonalny, otwarty i przejrzysty przez ludzi, którzy potrafią wysłuchać i zająć się sprawami mieszkańców, względu na okoliczności.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Zobacz także: Wybory samorządowe 2018. Twój głos się liczy
Źródło:vivi24
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?