Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka: - Mamy niepełnosprawności, ale dlaczego nie możemy być ze sobą?

Iwona ROJEK
Mama z córką kochają się i nie chcą się ze sobą rozstawać.   Spotkanie Pani Bożeny z córką Natalią w kieleckim sądzie było bardzo wzruszające.
Mama z córką kochają się i nie chcą się ze sobą rozstawać. Spotkanie Pani Bożeny z córką Natalią w kieleckim sądzie było bardzo wzruszające. Łukasz Zarzycki
Wzruszająca historia matki i córki z Zagnańska. Natalia pragnie powrócić z placówki opiekuńczej do rodzinnego domu. Sprawę rozpatruje kielecki sąd.

22-letnia Natalia Maleszak po ośmiu latach przebywania w Domu Dziecka wróciła do matki do Zagnańska. Ale długo nie nacieszyła się bliskością ukochanej osoby. Kilkanaście dni temu, po dwóch latach mieszkania z najbliższymi została nagle wywieziona do Domu Pomocy Społecznej w Zborowie.

To dla matki i córki był wielki szok. - Trzy tygodnie temu we wtorek czekałam jak zwykle na córkę z obiadem w domu, miała zostać przywieziona busem z warsztatów terapii zajęciowej z Kielc z ulicy Słonecznej, ale nie doczekałam się - opowiada roztrzęsiona Bożena Maleszak. - Dopiero pod wieczór dowiedziałam się, że Natalka już nie wróci, została podstępnie zabrana do placówki, ponad 100 kilometrów od Kielc. To wielka niesprawiedliwość, nie pogodzę się z tym nigdy, będę o nią walczyć.

WYREMONTOWANO DOM

Cała sytuacja jest o tyle dziwna, że w powrocie dziewczynki do rodzinnego domu pomógł bardzo Gminny Ośrodek Pomocy Rodzinie w Zagnańsku i były wójt Zbigniew Zagdański. Dzięki otrzymanym od nich 30 tysiącom złotych można było wyremontować pokój dla Natalki i zrobić łazienkę. W dostosowaniu mieszkania dla dziecka pomogło też wiele firm. Rodzi się pytanie po co przeprowadzono remonty, kupiono meble, wydano pieniądze, skoro dziewczynę zabrano z rodzinnego domu.
Jest to też o tyle dziwne, że bardzo dobrą opinię na temat tego jak opiekuje się dzieckiem matka wystawiła Elżbieta Korus, kierownik ośrodka pomocy w Zagnańsku i obecny wójt Szczepan Skorupski. Wójt Skorupski w piśmie do sądu napisał: "Bardzo pozytywnie oceniam kandydaturę matki Bożeny Maleszak do pełnienia funkcji opiekuna prawnego dla córki Natalii Maleszak. Z moich obserwacji wynika, że matka będzie sprawować opiekę w sposób właściwy. Pani Bożena jest bardzo związana emocjonalnie z córką, wyraża swoje uczucia słowami i czynami. Zabezpiecza codzienne potrzeby córki, dokłada wszelkich starań, aby miała dobre życie. Natalia Maleszak jest dzieckiem, które wiele przeszło w życiu, pobyt w Domu Dziecka, rozłąka z ukochaną matką wywarły piętno na jej psychice. Dlatego też zawiezienie jej po dwuletnim pobycie w domu rodzinnym do placówki uważam za niesprawiedliwe i bardzo krzywdzące".

Podobnego zdania jest kierownik ośrodka pomocy Elżbieta Korus. - Matka bardzo dobrze zajmowała się córką - podkreśla. - My nie wiedzieliśmy, że toczy się postępowanie w kierunku ponownego umieszczenia dziewczynki w placówce. Nie rozumiemy tego.

Również Małgorzata Stanek, kierownik Warsztatów Terapii Zajęciowej potwierdza, że była silna więź między matką i córką. - Natalia była ładnie ubrana, zawsze miała drugie śniadanie, matka często miała z nami kontakt - informuje.

Natalia nie może się absolutnie pogodzić z tym, że niespodziewanie, bez żadnej wyraźnej przyczyny została zabrana od matki. - Chcę być z mamą, którą kocham ponad wszystko - płacze. - Nie wyobrażam sobie pobytu w placówce, w której przebywają starsze i bardzo chore osoby do końca mojego życia. Za co jestem tak karana?

Pani Bożena też nie dopuszcza do siebie myśli, że miałaby po tylu latach starania i walki o córkę, po raz drugi ją stracić.

MODLIŁA SIĘ O POWRÓT DZIECKA

- W przeszłości, gdy Natalka była mała i jeszcze żyli moi rodzice kuratorzy i pracownicy socjalni zdecydowali, że w moim zagnańskim domu nie ma warunków do wychowywania dziecka i postanowili, że zostanie ona umieszczona w Domu Dziecka w Pacanowie - wspomina matka. - Dla mnie było to bardzo daleko, więc starałam się o to, aby została przeniesiona bliżej, do Kielc. Przychylono się do mojej prośby, Natalka przebywała w placówce przy ulicy Sandomierskiej. Odwiedzałam ją przez te wszystkie lata regularnie, kilka razy w tygodniu. Tęskniłam, płakałam, modliłam się i wierzyłam w to, że wróci jak będzie pełnoletnia. I tak się rzeczywiście stało. W 2009 roku moje dziecko wreszcie zamieszkało w Zagnańsku i zaczęło codziennie uczęszczać na warsztaty terapii zajęciowej.

Mieszkańcy Kielc i Zagnańska, którzy znają tę rodzinę bardzo często widywali mamę z córką jak zabierała ją na różne festyny, spotkania z ciekawymi ludźmi, imprezy kulturalne. Widywali je razem na kieleckim rynku, w Muzeum Historii. Po południu, gdy wracała z zajęć nie rozstawały się ze sobą.

Ale w międzyczasie doszło do dość dziwnych wydarzeń. - - Kiedy moja córka opuszczała placówkę na Sandomierskiej jej opiekunem prawnym została, jedna z pracownic tego Domu - relacjonuje Bożena Maleszak. - Wystąpiła o ubezwłasnowolnienie mojej córki, chociaż ona dobrze funkcjonuje, jest wrażliwa, inteligentna, czuła. Niestety pozbawiono ją wszelkich praw. A ta opiekunka odkąd córka zamieszkała ze mną w ogóle nie interesowała się jej losem, nie odwiedzała nas, nie pytała o nic. Nagle wywiozła córkę do Domu Opieki w Zborowie. A jeszcze przed tym wywiezieniem złożyła podanie do sądu, że nie chce być dłużej jej opiekunem prawnym. Podobno zabrano mi ją także na wniosek kuratora, której nie podobało się to, jak sprawuję opiekę nad dzieckiem, chociaż nigdy w naszym mieszkaniu nie była. To skandal. Komu przeszkadzało to, że dziecko jest szczęśliwe w rodzinnym domu?

CÓRKA MIAŁA DOBRĄ OPIEKĘ

Małgorzata Sołtysiak, kurator z Sądu Rejonowego w Kielcach potwierdza, że tę sprawę musi jednak zbadać sąd. - Moim zdaniem ta opieka przez matkę nie była sprawowana właściwie - uważa. - Matka nie wpuszczała do domu pracowników socjalnych, nie reagowała na wezwania sądu, nie podawała córce odpowiednich leków. Dziewczynka nie miała w tym domu dobrych wzorców. Takie było postanowienie sądu, żeby umieścić ją w placówce.

- To bzdury - odpiera zarzuty matka. - Gotowałam, sprzątałam, dbałam o dziecko. W domu nie było żadnych awantur. Mieszkam razem z bratem, jest spokój. Pani z terapii zajęciowej nie zgłaszała żadnych zastrzeżeń, nie sugerowała mi, że powinnam podawać dziecku jakieś leki. Natalia była z zajęć bardzo zadowolona, dużo się nauczyła.

Marcin Chałoński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kielcach informuje, że dziewczynka została umieszczona w placówce na postawie postanowienia sądu z 26 lipca 2011 roku, którego nikt nie zaskarżył. - Wniosek o umieszczenie złożyła opiekunka prawna - potwierdził.

Matka rozpacza, że nic nie wiedziała o tym, że takie postępowanie się toczy. - Może i nie odebrałam zawiadomienia, bo się bałam - przyznaje.

W miniony wtorek w Sądzie Rejonowym w Kielcach odbyła się rozprawa o ustanowienie nowego opiekuna prawnego dla Natalii Maleszak. Dziewczynka została przywieziona z placówki w Zborowie przez opiekunkę Leokadię Polak, która jednocześnie zgłosiła swoją kandydaturę, że może być jej opiekunem prawnym. - Dokładnie nie orientuję się czemu Natalia trafiła do naszej placówki - przyznała. - Ale mam pod opieką prawną kilkoro naszych wychowanków, mogę być i Natalii, ale wtedy musiałaby zostać na stale w naszej placówce - podkreśliła.

- Ja nie chcę tam być, przecież moja mama żyje, nie jestem sierotą - Natalka rozpłakała się i zrozpaczona z wypiekami na twarzy czekała na przyjście swojej mamy. Kiedy tylko zobaczyła ją na korytarzu rzuciła się jej na szyję. - Mamo zabierz mnie do domu, czemu mam być uwięziona w placówce, która jest zamykana na klucz i mieszkają tam sami starzy ludzie - szlochała.

Wkrótce na korytarzu sądowym pojawiła się też opiekunka prawna, która złożyła wniosek, że rezygnuje z bycia opiekunem Natalii. Gdy zadaliśmy jej pytanie dlaczego wystąpiła o ubezwłasnowolnienie swojej podopiecznej i czy jej zdaniem dobrze się stało, że dziewczynka trafiła do trafiła do Domu Opieki powiedziała, że nie będzie udzielała żadnych informacji.

W czasie rozprawy sędzia Ewelina Dzierżak początkowo nie chciała udzielić głosu Natalce, z tego powodu, że jest ubezwłasnowolniona. Ale matka przekonywała, że to mądra dziewczynka i poprzednio sędzia ją wysłuchała.

Natalia bardzo rezolutnie zeznała, że chciałaby, aby jej opiekunem prawnym była ukochana mama, że w swoim domu czuje się szczęśliwa, nikt jej nie krzywdzi i bardzo chciałaby wrócić do najbliższych. Poprosiła też o przepustkę na święta. Rozprawa została odroczona do końca kwietnia, opinię o warunkach w jakich ostatnio mieszkała Natalia ma sporządzić inny kurator. - Mam czekać kolejny miesiąc zamknięta w Domu Opieki, dla mnie to wieczność - zanosiła się od płaczu Natalka. - Mamo nie oddawaj mnie tam - mówiła. - Trzy razy byłam u córki w placówce, wstawałam o czwartej rano, wyprawa do Zborowa zajmuje mi cały dzień, a ostatnio dyrektorka zastrzegła, że mogę przyjeżdżać do córki tylko dwa razy w miesiącu - opowiada wzburzona matka. - Komu zależy na tym, żeby mnie rozdzielić z dzieckiem.

Przed świętami pani Bożena zadzwoniła do nas i powiedział, że córka nie dostała z sądu zgody na pobyt w domu rodzinnym na Wielkanoc. - Przecież to nieludzkie. Natalia mocno wierzyła w to, że przyjedzie do Zagnańska i spędzimy razem święta - rozpaczała. - Boję się, żeby sobie czegoś nie zrobiła, boję się też o siebie, czemu musimy tak cierpieć?

Helena Bebel, dyrektorka Domu Pomocy Społecznej w Zborowie, gdzie aktualnie przebywa Natalka tłumaczy, że dziewczynka dlatego nie otrzymała przepustki na święta, ponieważ nie wystąpiła o to opiekunka prawna, a matka nie może się o urlopowanie starać. - Dziecko jest miłe, grzeczne, dla mnie mogłaby jechać do domu, ale muszę respektować decyzje sądu - podsumowała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie