Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miało być zdrowe żywienie w szkołach, jest pokątny handel batonami

Izabela Mortas [email protected]
freeimages.com
Miało być zdrowo, a nie jest. Dzieciom nie smakuje i nie jedzą wcale, a uczniowie zaopatrują się w sklepikach przy szkołach, potem handlują towarem.

Od pierwszego września weszła w życie nowelizacja ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, wedle której na terenie szkół i przedszkoli nie sprzedaje się ani nie serwuje tak zwanego śmieciowego jedzenia, a także ogranicza się ilość niezdrowych produktów, takich między innymi jak sól, cukier, mąka.

Choć placówki oświatowe powoli egzekwują nowe przepisy, za nic mają je uczniowie oraz ich rodzice.

Znikają sklepiki, słodycze - niekoniecznie

Uczniowie z kieleckiego „Słowaka” w tej chwili nie mogą korzystać z automatu z kawą i herbatą, bo nie jest on przystosowany do nowych wymogów, a w sklepiku szkolnym kupią jedynie wodę i kanapki. Nie wiadomo, czy wkrótce będzie dostępne i to, bo jak informuje nas Renata Anna Walęcka, dyrektor placówki, ajent niejednokrotnie zaznaczał jej, że działalność przestała mu się opłacać. W Gimnazjum numer 7 w Kielcach sklepik funkcjonuje, i choć uczniowie z początku raczej go unikali, powoli przyzwyczajają się do nowego asortymentu. Ale niezdrowe jedzenie z murów szkoły wcale nie zniknęło.

- Uczniowie przychodzą zaopatrzeni w słodycze i napoje gazowane - informuje nas Dorota Białek-Sołtys, dyrektor szkoły. Nie lepiej jest w przedszkolach, gdzie tegoroczne jadłospisy znacznie różnią się od zeszłorocznych. - Dzieci niechętnie sięgają po niesłodzone jogurty zmieszane z owocami, niesłodzone kompoty, ciemne pieczywo, brązowy ryż czy rybę, która w jadłospisie ma pojawić się raz w tygodniu.Nie smakują im nieprzyprawione potrawy - informuje nas intendentka z jednego z kieleckich przedszkoli.

Problemem jest też dzienna stawka żywieniowa wynosząca przeciętnie 6 złotych na dziecko. W mniejszych placówkach pojawia się problem z zakupem droższych zamienników, takich jak dopuszczalny miód czy syrop klonowy, które kosztują znacznie więcej niż używany do tej pory cukier.

Opisane sytuacje nie są wybiórcze. - Sama otrzymuję wiele niepokojących sygnałów od dyrektorów szkół z naszego terenu. Z placówek znikają sklepiki, bo biznes przestaje być dla ajentów opłacalny, a sami uczniowie kupują niezdrową żywność obok szkoły. Dochodzi nawet do takich sytuacji, że zaopatrują się w batony, które następnie sprzedają wśród kolegów - informuje Małgorzata Muzoł, świętokrzyski kurator oświaty.

Będą sprzedawać tosty?
O uczniowskiej kreatywności w jednej z podkieleckich szkół alarmował także jeden z naszych Czytelników.

- Uczniowie szybko wykorzystali rynkową niszę. Przynoszą toster i produkty, niektórzy mówią, że wkrótce będą robić tosty za pieniądze - czytamy w anonimowym mailu z załączonym zdjęciem potwierdzającym te informacje. Dyrekcja szkoły ani uczniowie, gdzie miał zaistnieć incydent, tej informacji nie potwierdzają. - Zmorą są raczej zakupy w pobliskim markecie, ponieważ sklepiku rzeczywiście w tej chwili nie ma, ale o robieniu tostów w szkole nie może być mowy. Klasy są zamykane na przerwach, na korytarzach dyżurują nauczyciele. Nie umknęłoby to naszej uwadze - mówi dyrektorka.

Brakuje świadomości
Nie wiadomo, na ile podejmowane przez uczniów inicjatywy są żartem, na ile buntem przeciwko restrykcyjnym i nagle narzuconym nowym zasadom, na ile - brakiem świadomości. Wiele wskazuje na to, że wciąż pokutuje to ostatnie. A za to odpowiedzialni są dorośli. - W naszej placówce obowiązuje bezwzględny zakaz przynoszenia jedzenia i picia. Dzieci powoli przestawiają się do odmienionego jadłospisu, żadnych problemów nie mają z tym te, które i w domu spotykają się z podobnymi potrawami. Gdy widzę jednak, że po wyjściu z przedszkola dziecku „wpycha” się bułkę nasączoną lukrem, to zastanawiam się, kogo i do czego należy tu przekonać - mówi Aleksandra Dymińska, dyrektor Przedszkola Samorządowego numer 40 w Kielcach.

  • Do tej pory bez mandatów dla szkół

Z informacji, które uzyskaliśmy w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kielcach wynika, że do tej pory żadna ze szkół w województwie świętokrzyskim nie została ukarana mandatem za niedostosowanie się do nowych przepisów, wpłynęła jedna skarga. - Chodziło o niedostosowanie wszystkich produktów sprzedawanych w sklepiku szkolnym do nowych wymogów. Przeprowadzono kontrolę i podjęto działania mające na celu wyeliminowanie niezdrowych produktów z tej szkoły - informuje Ilona Gładysz-Pięta, starszy asystent oddziału higieny żywności, żywienia i przedmiotów użytku w wojewódzkiej stacji w Kielcach.

  • Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Dołącz do nas na X!

    Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

    Obserwuj nas na X!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!
    Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie