MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Michałów bezradny(ch)

Iwona SINKIEWICZ
Stary radny zrezygnował, bo nie miał przebicia w radzie - zdradza tajniki rady Kazimierz Mazur z Węchadłowa.
Stary radny zrezygnował, bo nie miał przebicia w radzie - zdradza tajniki rady Kazimierz Mazur z Węchadłowa. Małgorzata Stępnik
Chcieli nam radnego wybrać w gminie, bez wyborów. A wieś się na takie coś nie godzi - denerwuje się sołtys Węchadłowa, Robert Jędrszczyk.
Chcieli nam radnego wybrać w gminie, bez wyborów. A wieś się na takie coś nie godzi - denerwuje się sołtys Węchadłowa, Robert Jędrszczyk. Małgorzata Stępnik

Chcieli nam radnego wybrać w gminie, bez wyborów. A wieś się na takie coś nie godzi - denerwuje się sołtys Węchadłowa, Robert Jędrszczyk.
(fot. Małgorzata Stępnik)

Tego jeszcze nie było. Michałów to jedyna gmina w regionie, w której odwołano wybory, bo... nie było kandydatów na radnych. W sąsiednich gminach zdarza się, że i po siedem osób walczy o jeden mandat, w Michałowie brak chętnych do rządzenia gminą. Nie kusi ich dieta, nie pociąga władza. Zbliżają się kolejne wybory uzupełniające i znów nie ma chętnych do objęcia wakującego mandatu. W czym tkwi problem? Wójt gminy Stanisław Szewczyk rozkłada ręce: - Ten brak kandydatów to dla mnie prawdziwa zagadka.

Nie wytrzymał presji?

Od kilku miesięcy Rada Gminy w Michałowie pracuje w okrojonym składzie. Zamiast piętnastu radnych, jest ich tylko trzynastu. Wszystko zaczęło się od wakatu we wsi Węchadłów. Tamtejszy radny... zrzekł się mandatu. Podobno nie wytrzymał presji mieszkańców. Tak przynajmniej twierdzi wójt Stanisław Szewczyk. - Zrezygnował na własną prośbę. Nie wytrzymał tego obciążenia. Liczył, że dużo zrobi dla wsi. A nie był zorientowany, że wydatki na wieś to nie tylko położenie asfaltu czy wybudowanie wodociągu. Są też inne koszty - dowożenie dzieci do szkoły, oświetlenie... Gmina musi realizować te zadania, a to wymaga pieniędzy - wyjaśnia wójt Szewczyk. - Radny składa deklaracje, obiecuje coś ludziom, a później ma stres, gdy nie uda się tego zrobić. A mieszkańcy przychodzą, że droga zła, nauczyciel źle uczy... Psychicznie nie wytrzymał. Złożył mandat i zrobił się problem - wójt mówi dużo, ale ludzie w Węchadłowie wiedzą swoje. - E tam - krzywi się Kazimierz Mazur. - Sprawa była prosta. Chodziło o to, że Zdzisek przebicia w radzie nie miał. To w końcu na to wszystko machnął ręką - wyjaśnia Mazur.

Zrezygnowali jeden po drugim

Jakakolwiek by była przyczyna, efekt był jeden - wojewódzki komisarz wyborczy zarządził wybory uzupełniające w Węchadłowie. Miały się odbyć 27 lutego. Zgłosiło się dwóch kandydatów. Na cztery dni przed wyborami obaj zrezygnowali...

Mirosław Walasek jest weterynarzem. Lecznicę prowadzi w Michałowie, ale mieszka w Węchadłowie. Wystarczy chwila rozmowy, żeby stwierdzić, że nie należy do tych, co dają sobie w kaszę dmuchać. Był radnym w poprzedniej kadencji. I tym razem zgłosił swoją kandydaturę. Nawet nie kryje, że był pewien wygranej. W momencie powołania gminnej i obwodowej komisji wyborczej zrezygnował, trzy dni przed wyborami. - Wszystko przez artykuł 24 paragraf F ustawy o samorządzie - tłumaczy fachowo Mirosław Walasek. - Zrezygnowałem z kandydowania, bo inaczej musiałbym to zrobić, gdybym został radnym.

Budynek OSP, w którym prowadzi lecznicę, przechodził akurat na własność gminy. Gdyby został radnym, musiałby wybierać: albo mandat, albo rezygnacja z działalności gospodarczej w budynku straży. - Nie doszukuję się podtekstów politycznych. Wiadomo było, że straż nie poradzi sobie finansowo z utrzymaniem budynku - twierdzi Walasek. Jeśli do kogoś ma żal, to do twórców ustawy. - Ten artykuł spowodował, że mieszkańcy nie mogli mnie wybrać na radnego - skromność nie jest chyba najmocniejszą stroną Mirosława Walaska.

Ale w samym Węchadłowie można usłyszeć to samo. - Wszyscy go tu znają. Wygrałby. Miał to pewne - uważa Kazimierz Mazur.

Po tej rezygnacji sprawy potoczyły się szybko. Dzień po Walasku z ubiegania się o mandat zrezygnował Dariusz Dzierżak, choć miał już pewne miejsce w radzie. Ponieważ był jedynym kandydatem, we wsi nie byłoby nawet głosowania. I o to właśnie poszło. Potencjalny radny uznał, że taki wybór byłby... niedemokratyczny. Tak uzasadnił swoją rezygnację w piśmie do wojewódzkiego komisarza wyborczego.

- Bardzo długo namawiałem go do kandydowania. Przekonywałem, że taka duża wieś nie może zostać bez radnego. Nic nie wskórałem - twierdzi wójt Szewczyk.

Nie chcieli "przywiezionego w teczce"?

Nieoficjalnie wójt słyszał, że sołtys i kilka innych osób ze wsi przekonywali kandydata, żeby zrezygnował. Bo inaczej to będzie "przywieziony w teczce". - A co nie tak? - denerwuje się sołtys Węchadłowa, Robert Jędrszczyk. - Chcieli nam radnego wybrać w gminie, bez wyborów. A wieś się na takie coś nie godzi. Zrobiliśmy zebranie wiejskie i zrezygnował.

- Chłopak nie miał do nikogo pretensji - włącza się żona sołtysa, Jola. - Darek też nie chciał być radnym przywiezionym w teczce... Ale że radny by się przydał, to prawda. Jak są jakieś głosowania w radzie, jesteśmy z góry na przegranej pozycji.

Sprawa zakończyła się odwołaniem wyborów uzupełniających. - Nie mieliśmy wyjścia, choć wszystko już było przygotowane - mówi Henryk Kwiecień, dyrektor kieleckiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego. - Kolejne głosowanie w Węchadłowie możemy przeprowadzić po upływie 6-9 miesięcy od tego pierwszego, odwołanego.

Efekt jest taki, że od kilku miesięcy jedna z największych wsi w gminie nie ma swojego przedstawiciela w Radzie Gminy. I pewnie do jesieni mieć go nie będzie. Kto broni interesów Węchadłowa? - Ja - odpowiada krótko wójt. - Zrobiliśmy tam trochę asfaltu, taki podjazd do szkoły. Powiatowe Święto Ludowe będzie 22 maja właśnie w Węchadłowie...

- Gdyby nie to święto, to by wójt żadnego asfaltu nie zrobił - komentują nie bez złośliwości mieszkańcy wsi.

Sam wójt "między słowami" przyznaje, że nie ma łatwego życia z Węchadłowem. - To taka wieś z aspiracjami - twierdzi wójt Szewczyk. - Michałów jest już drugą gminą, do której przeniósł się Węchadłów, wcześniej byli w Działoszycach. I też im coś nie pasowało. Kiedyś we wsi były: Gminna Spółdzielnia, szkoła, bank, no i teraz mieszkańcy nie mogą się pogodzić z tym, że jak rodzi się dziewięcioro dzieci w roczniku, to szkoła nie ma racji bytu...

Ale nie tylko o szkołę chodzi. - Kto to widział, żeby w XXI wieku we wsi wodociągu nie było! - mówi buńczucznie sołtys Jędrszczyk. - To źle, że się o swoje upominamy?

Zdaniem wójta Szewczyka, to "grupa węchadłowska" spowodowała, że w ubiegłej kadencji, po trzech latach, rada odwołała go ze stanowiska. W tej kadencji, już po pierwszym roku, przeżył referendum o swoje odwołanie... Mimo to twierdzi, że nie ma kłopotów ze wsią. - Zebrania wiejskie mile wspominam. Ludzie są życzliwi, ale myślę, że źle jest tam podawany obraz urzędu - mówi wójt Michałowa.

Niechęć do demokracji?

Ale dlaczego Węchadłów nie chce mieć własnego radnego? - To dla mnie prawdziwa zagadka - wójt Szewczyk tylko rozkłada ręce. Może powodem jest za niska dieta dla radnych? - Płacimy 100 złotych od posiedzenia. Miesięcznie radny może dostać 200-300 złotych. Na wsi to wcale niemałe pieniądze - uważa wójt Szewczyk.

- Tak jakoś wyszło - tłumaczą mieszkańcy. - A teraz już nie ma wyjścia, tylko trzeba czekać do kolejnych wyborów.

Czy rzeczywiście "tak wyszło", czy ludzie po prostu trochę mają już dość tego samorządzenia? Bo nie tylko Węchadłów nie ma radnego. Podobnie jest we wsi Tur Górny, gdzie radny stracił mandat po wyroku sądu. No i Michałów na początku czerwca będzie miał kolejne wybory uzupełniające. O ile w ogóle do nich dojdzie. Jak na razie wójt miał problemy z powołaniem gminnej komisji wyborczej, bo żaden komitet wyborczy nie zgłosił do niej swojego przedstawiciela. Choć dieta przysługująca za prace w komisji to 216 złotych za dzień pracy! Nawet przedłużenie terminu zgłaszania kandydatów do komisji nic nie pomogło, wójt musiał powołać komisję z pracowników urzędu. - A to może oznaczać, że znów nie będzie kandydatów na radnych - wnioskuje wyraźnie zaniepokojony szef biura wyborczego, dyrektor Henryk Kwiecień.

Wójt Stanisław Szewczyk próbuje wyjaśnić tajemnicę braku kandydatów na radnych. - Przy wyborach uzupełniających ludziom nie chce się załatwiać wszystkich spraw z powołaniem komitetów wyborczych, z rozliczeniami - uważa. - Przy normalnych wyborach zazwyczaj robią to za kandydatów partie polityczne. Może nie będzie tak źle. Jest jeszcze trochę czasu, może ktoś się zgłosi - stara się uspokoić sytuację.

Niespotykana niechęć do demokracji

Henryk Kwiecień, dyrektor kieleckiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego: - To, co dzieje się w gminie Michałów to absolutnie niespotykana sytuacja. W innych gminach w wyborach uzupełniających mieliśmy po 5-7 kandydatów! W Michałowie, po raz pierwszy w historii samorządu, musieliśmy odwołać głosowanie. Wygląda na to, że i z kolejnymi wyborami uzupełniającymi w tej gminie możemy mieć kłopot.
Od początku tego roku ogłoszono wybory uzupełniające już w 16 gminach województwa świętokrzyskiego (w większości powodem była rezygnacja radnego z mandatu). Nigdy jednak nie brakowało chętnych na wakujące miejsce. Na przykład w gminie Krasocin o jeden mandat ubiegało się pięciu kandydatów, a w gminie Stąporków - aż siedmiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie