MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Włoszczowy w niemieckich obozach zagłady podczas II wojny światowej

Iwona Boratyn
Encyklopedia Włoszczowy
"Ześlij mi kawałek chleba! Patrz – tak mało mi dziś trzeba Boże, byłeś Ty kiedy głodny?" - tak pisała w obozowym wierszu "Głód" Halina Nelken. Kierownik obozu KL Auschwitz Karl Fritzsch oświadczył na wstępie zaszczutym przez owczarki niemieckie więźniom, że "jeśli są w transporcie Żydzi, to mają prawo żyć nie dłużej niż dwa tygodnie, księża miesiąc, reszta trzy miesiące". Każdy, kto przekraczał bramę obozu, był pozbawiany wszystkich rzeczy osobistych, a szczególnie pieniędzy i kosztowności.

W tym obozie częściej walczono o kawałek chleba, niż się nim dzielono. Terror esesmanów i kapo oraz powszechny głód powodował, że najniższe instynkty górowały nad szlachetnymi gestami. Ogólna liczba ofiar obozu szacowana jest dziś na 1,1 miliona ludzi. W niemieckich obozach zagłady przebywało ponad 60 mieszkańców Włoszczowy, ponad 20 z nich poniosło tam śmierć - wśród nich Wanda Arabas, Kazimierz Bąba, Jan Karykowski i Stefan Sienkiewicz.

W poniedziałek, 27 stycznia w Oświęcimiu odbędą się uroczystości związane z 75. rocznicą wyzwolenia obozu KL Auschwitz. W ciągu niecałych pięciu lat do KL Auschwitz deportowano co najmniej 1,3 miliona ludzi. Większość zginęła od razu po przyjeździe. W obozie umieszczono około 400 tysięcy osób. Byli oni rejestrowani i numerowani. Ponad połowa zginęła wskutek głodu, nadludzkiej pracy, szalejącego terroru, egzekucji oraz wyniszczających warunków bytowych, chorób i eksperymentów medycznych. Prawie 200 tysięcy więźniów wywieziono do innych obozów koncentracyjnych, gdzie znaczna część zginęła. W momencie wyzwolenia w KL Auschwitz znajdowało się około 7 tysięcy osób.

„Ci, którzy nie pamiętają historii, skazani są na jej powtarzanie” – pisał Edmund Burke. Tam, gdzie kiedyś było piekło, byli także mieszkańcy Włoszczowy – Krystyna Bielecka z domu Szczukocka. Do obozu została zesłana razem ze swoją siostrą Krystyną. W obozie urodził się Józef Koszyka, syn Pawła i więzionej tam Stanisławy z domu Jędras. Antoni Arabas, który przed wojną był masarzem, trafił do Oświęcimia z siostrą Wandą. Już nie wróciła. Julian Kowalski walczył w szeregach Armii Krajowej. Wiosną 1944 roku z Auschwitz został przetransportowany do zakładu zbrojeniowego w Bonowicach, jesienią tego roku do Gliwic, gdzie został wyzwolony w styczniu 1945 roku. Warto też pamiętać takie nazwiska jak Jadwiga Migoń z domu Kaczkowska, Leon Kaczkowski, Jan Moskalewicz, Julian Stradowski, Marian Gotlib, Franciszek Torchała, Tadeusz Zaganiacz i Maria Matuszewska.

Pierwszy transport więźniów liczył 728 więźniów. Około 220 udało się doczekać końca wojny. Za pierwszy dzień funkcjonowania obozu koncentracyjnego Auschwitz powszechnie uznawany jest 14 czerwca 1940 roku - przyjazd pierwszego transportu. Byli to głównie młodzi ludzie, członkowie podziemnych organizacji niepodległościowych, żołnierze kampanii wrześniowej 1939 roku, którzy próbowali przedrzeć się na Węgry, a także niewielka grupa Żydów.

Nowo przybyli otrzymali numery zaczynające się od 31, ponieważ już 20 maja do byłych koszar artyleryjskich w Oświęcimiu przywieziono grupę 30 niemieckich kryminalistów, odbywających karę w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen. Jak mówiono "parszywa trzydziestka" bezwzględnych i zwyrodniałych przestępców otrzymała pierwsze numery i pod okiem esesmanów zajęła się organizowaniem obozu Auschwitz. Więźniowie z Niemiec stanowili grupę obozowych kapo, utrzymujących dyscyplinę w obozie.

Przyjęcia do obozu nowych więźniów zaczynało się od odebrania wszystkich rzeczy osobistych, w tym kosmetyków i mydła - kostki wrzucano do ogromnych drewnianych balii i rozpuszczano w wodzie, pozwalając więźniom na kąpiel. W mydlinach przeróżnych rodzajów i zapachów - od szarego mydła po wytworne wonie. W błocie.

W Auschwitz był ruch oporu i codzienna walka toczona przez więźniów o godność. Heroizm św. Maksymiliana Kolbe i troska o współtowarzyszy niedoli bł. Józefa Pawłowskiego. W kaźni, gdzie trzeba było myśleć głównie o sobie, bo to była jedyna szansa na przetrwanie, byli tacy, którzy ofiarnie służyli innym.

Więźniowie byli budzeni wczesnym rankiem i od razu bici, a następnie poddawani całodniowym męczarniom. W tumanach kurzu, bez kropli wody musieli godzinami wykonywać na komendę polecenia "padnij", "powstań", "skacz żabkę", "czołgaj się" itp. Wszystko to trzeba było robić w niedopasowanych drewniakach, wkładanych co rano latem i zimą na poranione stopy. Kto opadał z sił, był kopany i bity, a jeśli nadal odmawiał wykonywania poleceń Niemców - uśmiercany.

A w Auschwitz nic się nie marnowało. Ludzki tłuszcz wytapiany z palonych ciał nie był zupełnie bezużyteczny. Zmarły w czerwcu 2008 roku Henryk Mandelbaum, ostatni żyjący w Polsce więzień Sonderkommando (grupy żydowskich więźniów zmuszonych przez esesmanów do pracy bezpośrednio przy zagładzie, a potem przy likwidacji śladów zbrodni), opowiadał, że gdy zwłoki ofiar nie mieściły się już w krematoriach, wrzucano je do ogromnych dołów spaleniskowych.- Latem i jesienią 1944 w Birkenau uśmiercano do 10 tysięcy Żydów dziennie. Krematoria nie miały takiej wydajności. - Dlatego musieliśmy je wrzucać do wielkich wykopów. Żeby podsycić ogień, oblewaliśmy ciała wytapiającym się ludzkim tłuszczem. To przyspieszało robotę - opowiadał pan Henryk.

Piece każdego z pięciu krematoriów działających w Birkenau od marca 1942 do 28 listopada 1944 mogły jednorazowo spalać od kilkudziesięciu do kilkuset ciał. Palono tam jednak wyłącznie zwłoki ludzi zagazowanych cyklonem B. Istnieją relacje byłych więźniów, że zdarzało się - do dołów spaleniskowych wrzucano żywe dzieci. - Nie ma dowodów stwierdzających, czy tak było na pewno, lecz nie sposób też jednoznacznie tego wykluczyć – mówią historycy. Konstrukcja pieców uniemożliwiała jednak palenie ludzi żywcem, chociaż można o tym przeczytać w niejednej publikacji popularnonaukowej. Według relacji byłych więźniów doszło do spalenia żywego Niemca w piecu krematoryjnym. Zdarzenie to miało miejsce 7 października 1944 roku, podczas największego buntu więźniów Sonderkommanda. Jego członkowie, podejrzewając, że hitlerowcy w celu zatarcia śladów i likwidacji świadków ludobójstwa zamordują tych, których rękami dokonali swych zbrodni, postanowili się bronić. Na początku buntu zaatakowali członków esesmańskiej załogi obozu i jednego z Niemców po ogłuszeniu, jeszcze żywego wrzucili do czynnego pieca krematoryjnego.

Przez dziesiątki lat po wojnie w Polsce nie podejmowano tematu obozowego domu publicznego w Auschwitz, uważając to za niestosowne wobec masowych zbrodni, jakich dokonano w tym obozie. Przybytek mieścił się w bloku 24, nieopodal słynnej bramy z napisem "Arbeit macht frei". Utworzono go w sierpniu 1943 roku. Zatrudniono ok. 20 kobiet - miały one lepsze wyżywienie i warunki życia. Obozowy dom publiczny miał motywować więźniów do wydajniejszej pracy, "Frauen, Fressen, Freiheit" - kobiety, żarcie, wolność. W ramach takiego programu najbardziej pracowici i posłuszni więźniowie, głównie funkcyjni pomocnicy oprawców, mieli prawo m.in. do częstszej korespondencji i wizyt w obozowym domu publicznym. Pracujące tam kobiety zgłaszały się dobrowolnie, wabione racjami żywnościowymi. Pozbawiano je zdolności rozrodczych. Każda z kobiet miała obowiązek przyjąć dziennie czterech gości latem, natomiast zimą o jednego więcej. Przybytek otwierano po wieczornym apelu. Przyjmowanie „gości” trwało 20 minut i rozpoczynało się na dźwięk dzwonka, jak w szkołach. Drzwi do pokoi miały zamontowane wizjery, tak aby esesmani mogli sprawdzać, czy wszystko odbywa się zgodnie z procedurą. Żydzi nie mieli tu wstępu, natomiast więźniowie nie będący Niemcami bywali tam bardzo rzadko…

Przez cały czas swego istnienia, aż do wyzwolenia 27 stycznia 1945, Auschwitz pełnił funkcję obozu koncentracyjnego, z biegiem czasu stając się największym z nich. Hitlerowscy kierowali tam przede wszystkim polskich więźniów politycznych, uznanych za szczególnie niebezpiecznych. Byli też społeczni, duchowi i wojskowi przywódcy przedwojennej Polski. Inteligenci, ludzie kultury i nauki oraz uczestnicy ruchu oporu. Do obozu wysyłano także ludzi aresztowanych podczas ulicznych łapanek i akcji wysiedleńczych. W tym całe rodziny, między innymi z przewidzianej do zasiedlenia niemieckimi osadnikami Zamojszczyzny i z Warszawy w trakcie powstania. Niemcy wysyłali do Auschwitz grupy więźniów z innych okupowanych krajów, a także Romów i sowieckich jeńców wojennych. Od 1942 roku w stan obozu włączono Żydów z masowych transportów kierowanych na zagładę, uznanych podczas selekcji za zdolnych do pracy lub potrzebnych do prowadzenia zbrodniczych eksperymentów medycznych.

Iwona Boratyn, rzecznik prasowy UG Włoszczowa

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie