Na szczycie masywu - Uhuru Peak 5895 m n.p.m. - zostanie zatknięta flaga województwa świętokrzyskiego.
Pan Romuald jest właścicielem dwóch firm. - Zajmuję się doradztwem gospodarczym, żona prowadzi firmę produkującą okna - mówi. - Do niedawna moją pasją była praca, ale nie tak dawno przewartościowałem to, dochodząc do wniosku, że może także inne rzeczy są w życiu ważne. Dzisiaj praca jest dla mnie celem do realizowania innych pasji - mówi. Ta pasja to zdobywanie i zwiedzanie, coś, czego doświadczał przed wieloma laty w 17 Kieleckiej Drużynie Harcerskiej.
Wyprawy znajomych
Jego największym wyczynem podróżniczym jest wyprawa w Andy w 2008 roku. W tym samym towarzystwie, z którym wybiera się na Kilimandżaro. - To biznesowe znajomości, wszyscy zajmujemy się oknami i mamy podobne zainteresowania. Jest w tej grupie mieszkaniec Elbląga, Rumii, Wrocławia, a nawet Wilna, wiek od 35 do 48 lat - mówi pan Romuald. - To właśnie w Andach, schodząc z przełęczy, zażartowaliśmy, że następne będzie Kilimandżaro. A ponieważ apetyt rośnie w miarę jedzenia, to i my nabraliśmy ochoty i zaczęliśmy się przygotowywać.
Poza zebraniem sprzętu trzeba było zadbać o kondycję, wszyscy ruszyli więc w teren. - Największymi problemami w takich wyprawach są wytrzymałość i umiejętność radzenia sobie z w rozrzedzonym powietrzu. Wspinanie się w takich warunkach wymaga ogromnego wysiłku, ale jak już człowiek wdrapie się na szczyt, to satysfakcja ogromna. W Andach zdobyliśmy pięciotysięcznik i skakaliśmy jak dzieci z radości.
Korona Polski
W ubiegłym roku, także w ramach przygotowań - bo to przecież wstyd zdobywać Koronę Ziemi nie mając Korony Polski - zdobyli Rysy. Podchodzili do nich trzy razy, bo dwa razy pogoda była fatalna. W tej wycieczce panu Romualdowi towarzyszył syn Jakub. - Koledzy prosili, by więcej go nie brać, bo zawyża poziom - śmieje się tata. Kiedy zamiast na Rysy ruszyliśmy na Giewont, Kuba wbiegł na niego i zbiegł, po czym wrócił ponownie z nami.
Rysy udało się zdobyć za trzecim razem. - Był na nich ogromny tłok, dłużej czekało się przepuszczając ludzi niż wchodząc - podsumowuje Sadowski.
W ostatnią niedzielę z synem i żoną Dorotą wybrał się na Łysicę. Tam ludzi nie było w ogóle, była za to piękna pogoda. - Moja żona jest jedyną żoną z naszej grupy, która zachęca mnie do wyprawy - chwali małżonkę. - Pozostałe nie są takie wyrozumiałe.
Trasę wyprawy opracowali samodzielnie. Wylatują w niedzielę, 31 stycznia. Na szczyt wniosą flagę województwa, którą z życzeniami sukcesu wręczyła im wojewoda Bożentyna Pałka-Koruba. Wrócą po dwóch tygodniach. Przy okazji chcą zobaczyć coś poza Kilimandżaro, wybrać się na fotograficzne safari.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?