MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mistrz był w opałach. Rewelacyjne spotkanie UMKS-u Kielce i Śląska Wrocław (zdjęcia)

Mateusz KOŁODZIEJ
Z piłka Marcin Wróbel. Obok Michał Gabiński.
Z piłka Marcin Wróbel. Obok Michał Gabiński. Sławomir Stachura
Znakomite spotkanie zafundowali licznej publiczności koszykarze UMKS-u Kielce i Śląska Wrocław. Kielczanie w rozegranym awansem spotkaniu 24. kolejki I ligi ulegli wielokrotnemu mistrzowi Polski, Śląskowi Wrocław, ale po bardzo dobrym występie.

[galeria_glowna]

Po meczu powiedzieli:

Po meczu powiedzieli:

Rafał Gil, trener UMKS Kielce: - W pierwszej kolejności chciałem podziękować moim zawodnikom za wspaniałą walkę. Nie przegraliśmy tego meczu jeszcze przed meczem, a to bardzo ważne. Jedenaście punktów przewagi Śląska zrobiło się praktycznie dopiero w dwie ostatnie minuty spotkania. Być może w ostatniej kwarcie moim zawodnicy przestraszyli się trochę, że mogą pokonać wielki Śląsk, ale ten mecz doda nam z pewnością dużego energetycznego kopa na kolejne, bardzo ważne dla nas spotkania.

Rafał Król, UMKS Kielce: - W końcówce chyba się trochę "podpaliliśmy". Za szybko oddawaliśmy rzuty, już po kilku sekundach akcji. Zwycięstwo oprócz tego, że byłoby wielką sensacją, na pewno poprawiłoby nasze morale. Nie ma bowiem znaczenia, czy przegrywamy po walce, czy 50 punktami. Pozostało nam pięć spotkań do końca rundy zasadniczej i przed fazą "play out" musimy coś jeszcze wygrać.

Radosław Hyży, Śląsk Wrocław: - Dzisiaj na pewno nie było widać, że gramy z przedostatnią drużyną w tabeli. Styl gry UMKS nam nie leży. Są mniejsi, grają szybką koszykówkę i wykorzystują sytuacje jeden na jeden. Ich bolączką jest natomiast na pewno brak klasowego wysokiego zawodnika, a jak wiadomo, koszykówka, to gra szczegółów. Ja, mówiąc szczerze, chciałbym jednak, żeby takie zespoły jak kielecki utrzymały się w lidze i myślę, że kielczanie powinni sobie poradzić z wieloma drużynami, które są przed nimi w tabeli. Życzę temu zespołowi jak najlepiej

UMKS Kielce - Śląsk Wrocław 79:90 (26:24, 20:26, 20:17, 13:23)
UMKS:
Król 22, Fąfara 19, Makuch 15, Wróbel 10, Tokarski 5, Bacik 3, Busz 3, Miernik 2, Kamecki 0, Osiakowski 0.

Śląsk: Gabiński 19, Kikowski 19, Flieger 18, Hyży 18, Ochońko 8, Bochenkiewicz 6, Prostak 2, Mroczek-Truskowski 0.

Widzów: 500.

Siedemnastokrotny mistrz Polski przyciągnął do hali przy ulicy Żytniej rekordową liczbę kibiców. Gorący doping od pierwszych minut spotkania jeszcze bardziej zmobilizował gospodarzy, którzy od początku meczu grali na wyżynach swoich umiejętności.

WYMIENIALI SIĘ CIOSAMI

Kielczanie w niczym nie przypominali zespołu z większość dotychczasowych spotkań. Kibice w hali przy ulicy Żytniej przecierali oczy ze zdumienia, bo drużyna Rafała Gila pierwszy raz w tym sezonie nie miała kłopotów w ataku. Kieleccy gracze w końcu podejmowali odważne decyzje w ofensywie, a to natychmiast przełożyło się na skuteczność. Ta była wręcz zdumiewająca. Do przerwy UMKS trafił 5 z 6 rzutów z dystansu, a w całym spotkaniu miał w tym elemencie aż 60 procent skuteczności (9/15).

Pierwsza kwarta to wymiana ciosów. Na celne rzuty z dystansu byłego reprezentanta Polski Pawła Kikowskiego odpowiadali Rafał Król i Łukasz Fąfara (ten drugi w całym meczu trafił wszystkie swoje 4 rzuty za "trzy), a pod koszem celnymi dobitkami popisywał się Marcin Wróbel. Efekt był taki, że po pierwszych dwudziestu minutach już była sensacja. Bo UMKS wygrał pierwszą kwartę, a nawet to wrocławskiej ekipie zdarza się niezwykle rzadko.

WALCZYLI DO KOŃCA

Dwie minuty przed przerwą Śląsk wygrywał już 10 punktami (48:30), ale UMKS tego dnia po prostu się nie poddawał i do przerwy, po świetnym finiszu tracił tylko cztery "oczka (46:50). Także po przerwie nie nastąpił często oglądany przestój kielczan w ataku. Mało tego, po kolejnych punktach Rafała Króla, UMKS odzyskał prowadzenie (58:56), a za chwilę prowadził nawet czterema "oczkami" (63:59). O wyniku zadecydowały dopiero trzy z rzędu celne "trojki" gości w czwartej kwarcie, po których UMKS już się nie podniósł. Kielczanie walczyli tego dnia jednak do końca i po spotkaniu dostali od licznej kieleckiej publiczności zasłużone brawa, a słów pochwał dla kieleckiego zespołu nie szczędzili też gracze Śląska. Nie wytrzymał za to wściekły szkoleniowiec wrocławian Tomasz Jankowski, który zaraz po meczu wyszedł z hali nie chcąc komentować spotkania.

Kolejny mecz gracze Rafała Gila zagrają w następna sobotę, 29 lutego ze Stalą Ostrów Wielkopolski. Zwycięstwo, przy takiej dyspozycji jak w piątek wydaje się jak najbardziej realne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie