MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mistrz świata fryzjerów z Końskich

Marzena Kądziela
Paweł Sztork z Anią Makuch podczas berlińskiego konkursu.
Paweł Sztork z Anią Makuch podczas berlińskiego konkursu. M. Kądziela
Paweł Sztork z Końskich wrócił właśnie z Berlina, gdzie wywalczył ten tytuł. Teraz przygotuje fryzury, które będą obowiązywać w świecie za rok.

Pokonał stylistów z blisko 30 krajów świata. Jurorzy w Berlinie przyznali mu maksymalną liczbę punktów. Paweł Sztork z Końskich będzie wyznaczał we fryzurach trendy światowe, ale nie ma zamiaru opuszczać swego rodzinnego miasta.

Gdy jako mistrz świata fryzjerstwa wchodził w niedzielną noc na scenę eleganckiej sali widowiskowej w Berlinie, czuł, że świat wokół wiruje. On, mieszkaniec małego miasta w Świętokrzyskim, pokonał fryzjerów z wielkich metropolii Meksyku, Stanów Zjednoczonych, Holandii, Tajwanu, Niemiec, Rosji... Przez godzinę jak w amoku odbierał gratulacje, pozował do zdjęć, przyjmował wizytówki i zaproszenia na pokazy.

- Dopiero po wielkiej gali dotarło do mnie to, że faktycznie odniosłem wielki sukces - opowiada mistrz. - Zadzwoniłem do żony i wykończony padłem na łóżko. Nie pospałem jednak długo, bo od rana dzwonił telefon...

PO HISZPAŃSKU

33-letni Paweł Sztork prowadzi własny salon fryzjerski "Pablo" w Końskich od 10 lat. Skąd obco brzmiąca nazwa salonu? - Mieszkałem kilka lat w Hiszpanii, a tam mówiono na mnie nie Paweł, lecz Pablo - tłumaczy. - I tak już zostało. Nazwa się przyjęła, choć salon kilkakrotnie zmieniał swą siedzibę od skromnego pokoju w domu rodzinnym po duży lokal w centrum.

OWOCNA NAUKA

Pięć lat temu Paweł doszedł do wniosku, że chce się rozwijać, poznawać nowe trendy, uczyć się od najlepszych. - Postanowiłem inwestować w siebie - opowiada. - Fryzjerstwo traktowałem nie tylko jako swój zawód, ale i największe hobby. Ja po prostu kocham swoją pracę.

Zacząłem uczestniczyć w pokazach krajowych i zagranicznych, jeździłem na szkolenia prowadzone przez największe fryzjerskie sławy, w końcu odważyłem się uczestniczyć w konkursach, z których co roku przywoziłem coraz lepsze lokaty. Jednak nie lokaty były dla mnie najważniejsze, lecz to, czego podczas tych konkursów się uczyłem. Ta nauka zaowocowała w tym roku.

CZEKAŁ NA ODZEW

Dotychczasowe sukcesy to czwarte i piąte miejsce w kraju. W tym roku Pablo postanowił wziąć udział w Trend Zoom Challenge 2007 - konkursie uznawanym za fryzjerskie mistrzostwa świata, w którym jurorzy oceniają fryzury na podstawie nadesłanych fotografii oznaczonych jedynie kodem, a nie nazwiskiem.

- Można było wybrać jeden z dwóch trendów, które należało po swojemu zinterpretować. Ja wybrałem "Nomadic freedom", co można przetłumaczyć na wolność Nomadów, ludzi przemieszczających się z miejsca na miejsce. Moją modelką była Ania Makuch, dziewczyna pochodząca z powiatu koneckiego, a mieszkająca obecnie w Kielcach. Na jej włosy nałożyłem trzy kolory w tonacji brązów i miedzi, podstrzygłem je i ułożyłem fryzurę. Wiosną wysłałem fotografię i czekałem na jakiś odzew.

PODRÓŻ

Do międzynarodowego etapu nominowano z Polski po pięć osób w każdej z dwóch kategorii stylistycznych. W jednej grupie znalazł się Paweł. W lipcu w niemieckim mieście Mainz międzynarodowa komisja konkursowa znowu przystąpiła do pracy. Jej zadaniem było wyłonienie najlepszych prac fryzjerów z 27 krajów. W trendzie "wolnościowym" wygrał nasz mistrz. Otrzymał zaproszenie na światowy finał konkursu do Berlina. W miniony weekend razem z Anią Makuch i Marzeną Sarną, koleżanką wizażystką, pojechali do stolicy Niemiec.

FANTAZYJNE RUDE LOKI

Emocje konkursowe towarzyszyły Pawłowi przez całą niedzielę, tym bardziej że znalazł się grupie, która dopiero po południu miała przystąpić do pracy. Na wykonanie pełnej fryzury miał trzy godziny. - Ania miała odbarwione włosy, zgodnie z regułami konkursu - informuje Paweł Sztork. - Ja na te włosy musiałem nałożyć farbę. Zdecydowałem się na rudości, miedzie i złoto. Potem podstrzygłem włosy i za pomocą lokówki-żelazka zrobiłem fantazyjne loki. A wszystko bacznie obserwowali jurorzy. Ich zadaniem była ocena techniczna wykonywanego zadania, zachowanie czystości, posługiwanie się fryzjerskimi narzędziami.

Potem konkursową grupę przewieziono do drugiego salonu, gdzie komisja konkursowa, do której dołączyło pięć nowych osób, oceniała końcowy efekt pracy, w którym liczył się cały wizerunek modelki. Po godzinie 20 zmęczona ekipa znalazła się na wielkiej gali, w bardzo eleganckiej sali, gdzie zebrało się ponad 1500 osób.

JAK OSKAR

Najpierw odbył się pokaz najmodniejszych fryzur, potem przystąpiono do nagradzania najlepszych fryzjerów z poszczególnych krajów. Gdy Paweł wchodził na scenę i odbierał kolorową statuetkę, czuł, jakby otrzymywał Oscara. - To było niesamowite przeżycie - wspomina. - Cieszyłem się tak bardzo, że zapomniałem, iż to dopiero połowa ceremonii i niezbyt uważnie słuchałem tego, co mówią na scenie. Byłem pochłonięty rozmową z niezwykle sympatycznymi ludźmi z Europy i Azji.

OTRZYMAŁ MISTRZOSTWO!

Tymczasem około północy na estradę wkroczyli eleganccy konferansjerzy z wielkimi kopertami i jak podczas ogłaszania wyników wielkich artystycznych plebiscytów, zaczęli te koperty otwierać. Za chwilę publiczność miała usłyszeć trzy nazwiska mistrzów w trzech kategoriach. - Słyszałem, że mówią coś o dziewczynie z Austrii, potem zaś przy moim stole zrobił się jakiś dziwny ruch - śmieje się Paweł.

- Nie bardzo wiedziałem, o co chodzi. Spojrzałem na scenę, a tam na wielkim ekranie ujrzałem moją modelkę z rudymi lokami. Obok było moje imię i nazwisko. Nie pamiętam, jak znalazłem się na scenie, nie wiem, czy trzęsły mi się nogi, czy nie, wiem, że oczy bolały mnie od błyskających fleszy. Otrzymałem mistrzostwo świata!
Co wiąże się z tak prestiżowym tytułem? - Nie idą za tym żadne pieniądze - odpowiada mistrz. - Będę za to przygotowywał z trzyosobowym zespole takie kolekcje, które staną się obowiązującymi trendami na rok 2009. Te kolekcje będą pokazywane w najważniejszych fachowych czasopismach świata. Tak więc nagrodą jest promocja nie tylko mojej osoby, ale i moich stylistycznych wizji.

BRAKUJE CZASU

W środę Paweł Sztork przyszedł po raz pierwszy do swego salonu po powrocie z Berlina. Po chwili pojawiły się stałe klientki, panie Ewa i Maria z pięknym tortem i gratulacjami. Paweł nie nadążał odbierać telefonów z gratulacjami. Nie miał też wiele czasu na rozmowy, bowiem jechał na pokaz mody do Warszawy znanego projektanta Macieja Zienia, gdzie miał przygotowywać fryzury. W niedzielę jedzie z kolei do Łodzi, gdzie będzie miał autorski pokaz.

- Nie myślę o wyjeździe z Końskich. Uważam bowiem, że to nie miejsce, w którym się działa jest najważniejsze lecz serce, które się wkłada w to, co się kocha.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie