MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Morskie opowieści w Michniowie. Kapitan Justyn Wikło opowiadał o pracy na statkach. Zobacz zdjęcia

Mateusz Bolechowski
Mateusz Bolechowski
Kapitan Justyn Wikło podczas spotkania w Centrum Kształceniowo Integracyjnym w Michniowie opowiadał o swoich doświadczeniach w pracy na morzu.
Kapitan Justyn Wikło podczas spotkania w Centrum Kształceniowo Integracyjnym w Michniowie opowiadał o swoich doświadczeniach w pracy na morzu. Mateusz Bolechowski
Kapitan Żeglugi Wielkiej Justyn Wikło z Suchedniowa po morzach i oceanach pływa od 43 lat. W piątek 10 maja w Centrum Kształceniowo Integracyjnym w Michniowie spotkał się z mieszkańcami gminy, by opowiedzieć o swojej pracy. W placówce otwarto też wystawę obrazów marynistycznych autorstwa Alicji Wikło.

Morskie opowieści w Michniowie. Kapitan Justyn Wikło opowiadał o pracy na statkach

Justyn Wikło, suchedniowianin, szkołę morską w Szczecinie ukończył w 1981 roku. Od tego czasu nieprzerwanie pływa na statkach handlowych po całym świecie, od Alaski po Cieśninę Magellana i Afrykę. Jak przyznaje, w ciągu kilku dekad wiele się zmieniło, szczególnie systemy nawigacyjne, które dziś zdecydowanie ułatwiają żeglugę. Kapitan przyznał, że w załodze ważną rolę odgrywa... kuk, czyli kucharz.

Zobacz zdjęcia ze spotkania w Michniowie

- Podczas rejsu życie toczy się wokół jedzenia - mówił Justyn Wikło. Goście spotkania mieli do niego mnóstwo pytań. Choćby o piratów, którzy wciąż są aktywni, szczególnie w niektórych obszarach wybrzeży Afryki. - W najbardziej niebezpiecznych rejonach statki płyną w konwojach, eskortowane przez okręty wojenne, albo armator wynajmuje grupę antyterrorystyczną. Broni na pokładzie nie mamy, ale są systemy obrony - zabezpieczanie burt drutem kolczastym czy armatki wodne. W ostateczności załoga chroni się w niedostępnej dla piratów "cytadeli", wyposażonej w środki łączności i zapas żywności - wyjaśniał kapitan.

Jak wiadomo, marynarze od wieków byli przesądni. Co z tego zostało do dzisiejszych czasów? - Chyba tylko unikanie gwizdania na pokładzie. Na przykład zwyczaju, by nie wypływać z portów w piątek, dziś już nikt nie przestrzega - mówił bohater spotkania.

Opowiadał również o niebezpiecznych zdarzeniach na morzach. - Najczęściej dochodzi do nich przez błąd człowieka, ale zdarza się, że fale są tak potężne, że mogą przełamać statek. Kiedyś uczestniczyliśmy w akcji ratunkowej, zatonął grecki statek pasażerski z kilkuset osobami na pokładzie. Odnaleźliśmy szalupy z rozbitkami, ale byli tak wycieńczeni, że nie mogli wspiąć się na nasz statek po sztormtrapie. W końcu zaczęliśmy spuszczać dźwigiem sieć, w której podnosiliśmy ludzi na pokład. Uratowaliśmy wówczas ponad setkę ludzi. Najmłodszy z rozbitków miał trzy miesiące. Dwukrotnie na pełnym morzu napotkałem też jachty płynące bez załóg. W pierwszym przypadku zapewne urwał się on z cum, w drugim w niewyjaśnionych okolicznościach zaginął samotny żeglarz. Przypuszczam, że podczas prac na maszcie, bo wisiały tam szelki bosmańskie (urządzenie do wspinania się na maszt - red.) - relacjonował kapitan Wikło.

Wiadomości i historii przekazał zebranym mnóstwo.

Po rozmowie nastąpił wernisaż wystawy obrazów o tematyce marynistycznej autorstwa Alicji Wikło, małżonki kapitana. Co ciekawe, część z nich została namalowana podczas wspólnych rejsów po świecie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie