Nawałnica nad Starachowicami. Podtopione ulice i domy (zdjęcia)

[galeria_glowna]

Bartosz Karczmarski na mecie. Zmęczony, brudny, ale zadowolony, bo w kategorii MAX M1 zdobył pierwsze miejsce. - Po drodze mijałem osiem potoków, w jednym woda sięgała do piersi - mówił po dojeździe do mety.
(fot. Monika Nosowicz-Kaczorowska )

Burza zaczęła się przed południem. Deszcz, niekiedy bardzo intensywny lał przez kilka godzin, towarzyszyły mu błyskawice i grzmoty. Już po kilkudziesięciu minutach od rozpoczęcia opadów Straż Pożarna zaczęła otrzymywać pierwsze sygnały o podtopieniach.

- Mamy około stu zgłoszeń interwencji, telefon dzwoni bez przerwy. Sygnały są z terenu prawie całego powiatu - mówił po południu w niedzielę Andrzej Pyzik, oficer prasowy starachowickich strażaków.
Najgorzej ucierpiały gminy Brody, Starachowice i Pawłów. Strażacy wzywani byli do interwencji do Pawłowa, Grabkowa, Brodów, Młynka, Dziurowa. Powalone przez burzę drzewo zatarasowało drogę Adamów - Ruda.

W Wąchocku woda zalała ulicę Wielkowiejską. Mnóstwo zgłoszeń dotyczyło Starachowic. Ogromna kałuża utworzyła się koło starego szpitala. Kierowcy omijali rozlewisko jeżdżąc chodnikami dla pieszych. Kilku kierowców, którzy przecenili swoje auta utknęli w kałuży.

Nawałnica w powiecie starachowickim - zobacz zdjęcia czytelników

Całkowicie nieprzejezdna - podobnie jak w piątkowy wieczór - była ulica Piłsudskiego. Spływająca z ulicy Żwirki woda momentalnie podtopiła kamienicę położoną w najniższym miejscu ulicy. Korytarzem, który prowadzi na przestrzał budynku płynął wartki potok.

- Tu się nie da żyć, to już piąty raz w tym roku, ostatnio pływaliśmy w piątek. Przy każdym większym deszczu jest to samo. Na ulicy Żwirki są studzienki kanalizacyjne, ale nie spełniają swojej roli. Pewnie są zamulone - mówili mieszkańcy budynku należącego do gminnych zasobów. - Od lat jest to samo, od lat nikt nie chce nam pomóc. Tym razem na zewnątrz budynku było 40 centymetrów wody, w korytarzu - metr.

Strażacy wypompowywali wodę z budynku, ale potok płynący z góry robił swoje. Ulica Piłsudskiego była nieprzejezdna do wieczora.

Rozlewiska utworzyły się na wielu niżej położonych odcinkach dróg, między innymi, Alei Jana Pawła, Alei Armii Krajowej naprzeciwko fontanny, ulicy Hauke Bosaka, ulicy Kieleckiej. Ulice położone na pagórkach zamieniły się w potoki. Kilka godzin po deszczu woda spływająca z położonych na południu pagórków nadal zalewała ulicę Kielecką. Pas prowadzący z Wąchocka w stronę Starachowic był na niektórych odcinkach zamknięty dla ruchu.

Oberwanie chmury znacznie utrudniło warunki na trasie wyścigu Lotto Poland Bike Marathon, który po raz pierwszy odbywał się w Wąchocku. Z przeciwnościami zmagali się głównie zawodnicy na najdłuższej, 53-kilometrowej trasie MAX. Nie wszyscy dojechali do mety. Trójce zawodników woda porwała rowery, część osób nie spróbowało pokonać rwących potoków w Górach Świętokrzyskich.

- Przejeżdżaliśmy przez kilka potoków sięgających do pasa, w najgłębszym była woda po piersi. Woda dosłownie wyrywała rowery spod zawodników - powiedział Sebastian Staniszewski, wiceburmistrz Wąchocka, który przejechał dystans MAX.

Po nawałnicy nad Dziurowem
(fot. Czytelnik )