Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie mogą się pogodzić. Rodzice z niepełnosprawnym synem i małym dzieckiem stracą dach nad głową

Iwona ROJEK
Kielczanka z dwójką dzieci nie wyobraża sobie tego, że mogłaby stracić dach nad głową.
Kielczanka z dwójką dzieci nie wyobraża sobie tego, że mogłaby stracić dach nad głową. A. Piekarski
- Mój 13 letni syn Daniel jest niepełnosprawny od urodzenia, nie ma prawej stopy, niewykształcone dłonie, a mimo to wujek nie ma nad nami litości i wyrzuca nas z domu - rozpacza 34 letnia Aneta Zając. - Krzyczy, żebyśmy poszli mieszkać pod most.

Wujek, Bogdan Zając mówi, że rozbiórka domu jest koniecznością i na pewno do niej dojdzie w maju.

Kobieta, która mieszka w Kielcach na Piaskach Małych, zaraz za cmentarzem, ubolewa nad tym, że ma tak ciężkie życie, cały czas pod górkę, ale teraz to już znaleźli się w dramatycznej sytuacji. - Wujek zapowiedział rozbiórkę domu, w którym zajmuję część z mężem i dwoma synami, jeden jest niepełnosprawny, drugi malutki. Kuba ma 2,5 roku, nie wiem gdzie my pójdziemy - ubolewa nad swoim losem. - A przecież ten dom dał nam dobrowolnie brat mojego ojca sześć lat temu, bo od 20 lat stał pusty, nawet zalęgły się tu nietoperze - dopowiada jej mąż Grzegorz.

- Wcześniej mieszkał tu mój ojciec, ale wkrótce po naszym wprowadzeniu się zmarł. Warunkiem jego zasiedlenia przez nas było tylko to, żebyśmy sobie postawili wysoki płot, aby odgrodzić się od pozostałych posesji wujka, jego brata i dzieci i tak też zrobiliśmy. Dom wyremontowaliśmy, bo był bardzo zniszczony, płacimy za prąd, wodę i ogrzewanie. Chociaż od samego początku dokuczano nam, były różne nieporozumienia rodzinne, to jednak na wszystko przymykaliśmy oczy, bo zależało nam na spokojnym życiu. Skupiliśmy się na ratowaniu zdrowia synka. Daniel urodził się ciężko chory, z niewykształconymi kończynami, miał kilka operacji, czekają go kolejne. Ale ostatnio ta rodzina mówi, że nie mamy tu czego szukać, mamy opuścić dom. Drugi brat ojca, Witold, który też mieszka za płotem wykrzyczał w naszą stronę, że przyjedzie koparka i wszystko zrówna z ziemią, a my mamy się wynosić.

BĘDZIE ROZBIÓRKA

Ale wujek, Bogdan Zając, brat ojca Grzegorza mieszkający za płotem, nie ma sobie nic do zarzucenia. Mówi, że rozbiórka jest koniecznością, bo nie będzie płacił wysokich kar, za to, że dom stoi na nielegalnym kanale ściekowym. Pokazuje pismo z nadzoru budowlanego uprawniające go do wyburzenia domu. Mówi, że może uda się całą operacje przeprowadzić tak sprawnie i wyburzyć tylko połowę domu, wtedy tamta rodzina mogłaby zostać, ale na zupełnie innych warunkach.

- Bo cała prawda wygląda zupełnie inaczej - wyjaśniają Bogdan i Witold, bracia nieżyjącego ojca Grzegorza. - Nasz bratanek Grzegorz z żoną wprowadzili się tu prawie na siłę, bo nie mieli się gdzie podziać. W końcu użyczyliśmy im domu na pewien czas, na pewnych warunkach, ale ich nie spełnili. Płacą grosze ze wodę, nic nie dają za wynajem domu, zachowują się tak, jakby im się wszystko należało. - Ten dom był postawiony dawno temu, wiadomo jak budowano w dawnych czasach i przeprowadzona kontrola wykazała, że stoi na nielegalnym kanale ściekowym - tłumaczy Witold. - Musimy wybudować przyłącze w innym miejscu, a żeby to było możliwe trzeba dom zburzyć. Tym bardziej, że część stoi na działce sąsiada. Teraz musimy regulować wysokie, kilkusetzłotowe kary miesięczne, do tej pory zapłaciliśmy już trzy tysiące złotych i nie stać nas na więcej. Więc trzeba zburzyć dom, ta rodzina będzie sobie musiała znaleźć sobie inne mieszkanie, albo zamieszkać w tej części, którą może pozostawimy, ale za około 700 złotych miesięcznie plus media. Samowoli z ich strony tolerować nie zamierzamy.

W rozmowie uczestniczy matka czterech braci, pani Władysława. - Nie sądziłam, że doczekam takich strasznych czasów - ubolewa staruszka. - Mordowałam się z wychowaniem dzieci, a teraz kłopoty się nie kończą, są coraz większe, same kłótnie i nie mam spokoju.

- Jak się nie zgodzą na dobrowolne wyjście z domu, to przyjedziemy w asyście policji - mówią Bogdan i Witold. - Problem trzeba jak najszybciej rozwiązać. My nie możemy być kozłami ofiarnymi, trzeba zakasać rękawy i wziąć się do pracy, a nie żerować na chorym dziecku, wzbudzać litość i uważać, że się wszystko należy. - Ja ten dom własnoręcznie stawiałem, mieszkałem tu razem z matką, a oni go bezprawnie zajęli - krzyczy Witold. - Musieliśmy go opuścić. My ciężko pracowaliśmy, to oni też mogą się czegoś dorobić, a nie sięgać po nasze.

BEZ SZANS NA MIESZKANIE

Aneta i Grzegorz Zającowie, rodzice chorego chłopca uważają, że taki stosunek do nich to wielka niesprawiedliwość. - Trzech braci mojego ojca coś dostało po rodzicach, mojego tatę pominięto - mówi Grzegorz. - Ja jestem jego dzieckiem, to chyba też mi się coś przysługuje. To, że nie lubili mojej matki, były jakieś konflikty, to ja chyba nie powinienem za to odpowiadać. Mogę pracować tylko ja i zarabiam około 1100 złotych, bo żona musi się opiekować chorym synem, codziennie dowożony jest busem do szkoły, potem go karmi, pomaga w toalecie, kąpie. Dostaje zasiłek stały i pielęgnacyjny na Daniela w wysokości 765 złotych. A przecież musimy coś jeść, kupować leki. Skąd my weźmiemy takie kwoty na wynajem i opłaty. Poza tym wujek powiedział, że po zburzeniu nawet, jak jakaś część domu zostanie, to trzy miesiące nie będzie wody, to i tak nie da się tu żyć.

Aneta dopowiada, że najgorsze jest to, że do tego domu, ani działki nie mają żadnych praw, nikt im niczego nie przepisał, chociaż wujostwo wcześniej obiecywało.

- Jak tu przyszliśmy, to straciliśmy wszystkie punkty w wydziale mieszkaniowym w Urzędzie Miasta, bo wcześniej byliśmy na liście oczekujących na mieszkanie - ubolewa. - Ale jak się przenieśliśmy to nas z listy skreślono, bo byliśmy pewni, że zostaniemy tu nas stałe. Nie wiem, co mamy teraz robić, wczoraj w urzędzie powiedziano nam, że na mieszkanie nie mamy żadnych szans.

- Jak nie będzie wody, to nie da się tu mieszkać z chorym dzieckiem i drugim malutkim, bo przecież w pobliżu nie ma nawet studni - ubolewa kobieta. - To dla nas klęska, może ktoś mógłby nam pomóc, odkupilibyśmy w ratach stary, drewniany domek do remontu, albo ktoś podsunie nam jakieś inne wyjście. Już nie wiemy, co mamy robić, jak dalej żyć. Jesteśmy zrozpaczeni...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie