Tym koncertem Nohavica kończył tour po Polsce.
Nohavica ma w sobie coś, co zjednuje mu sympatię ludzi. Jest tak bezpośredni i ciepły, że słuchacze bez oporów poddają się jego prowadzeniu. Przez ponad 2 godziny Jaromir Nohavica żonglował nastrojami, przechodził od spraw poważnych, filozoficznych do zabawnych, bo jak powiedział na wstępie: koncert jest jak życie, musi w nim być wszystko.
Jak zwykle w Polsce, koncert prowadził w naszym języku. Wyjaśnił też swój stosunek do przekładów jego piosenek. - To tak jak z żoną, która z twoją kartą kredytową idzie do centrum handlowego a potem wraca do domu. Niby ta sama a odmieniona.
Nohavica przyznał jednak, że są przekłady, lepsze od tego, co on sam napisał. A jako przykład podał „Gwiazdę” ze słowami Renaty Pulzacher. Sam także pisze po polsku, ale są to raczej żarty niż liryczne ballady. W czasie niedzielnego koncertu śpiewał swoje największe hity a publiczność przyjmowała je brawami, czasami nuciła wraz z nim, wspominał też swego niedawno zmarłego mistrza Charlesa Aznavoura , przypomniał piosenkę napisaną do jego „Tu te laisses aller” . - „Bibliotekarza” napisałem jako młody chłopak, pracowałem wtedy w bibliotece - wyjaśniał Nohavica. Liryczny charakter miał też „Psalm 41”.
Ale zgodnie z konwencją koncertu ze sceny rozbrzmiewał jazz, trafiały się folkowe nuty. Zabrzmiała także, jak ją anonsował, piosenka antydepresyjna czyli „Czarna dziura”, utwór w całości w języku polskim, którego ostatnie strofy brzmią: „Żywot masz zasrany ty matole, ciesz się ciulu żeś tam wciąż na dole, rzuć gorzałę, fajki i kwękanie, bo dość mam patrzenia z góry na nie” z najnowszej ubiegłorocznej płyty „Poruba”.
Były także piosenki dla dzieci: piosenka logopedyczna „Krecik w metrze” i zaaranżowane na beachboysową nutę „W morzu jest miejsca dość”. Nohavica przyznał też, że jest wielkim fanem Brzechwy i właśnie w czasie tego pobytu w Polsce nabył zbiór wszystkich wierszy naszego poety
Na scenie towarzyszyli mu: długoletni partner sceniczny, pianista Robert Kuśmierski oraz perkusista Pavel Planka.
Na bis zabrzmiała oczekiwana przez wszystkich „Kometa”. A w sumie bisów było 4. Koncert zakończył żart muzyczny „ My family”.
Ci, którzy chcą się spotkać z Jaromirem Nohavicą muszą poczekać do maja przyszłego roku, bo na koncerty w Krakowie są jeszcze bilety. Na tegoroczne (kolejna wizyta w grudniu w Rybniku) już nie.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: FLESZ. OD PAŹDZIERNIKA BEZ DOWODU REJESTRACYJNEGO I OC
(Źródło:vivi24)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?