MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niepełnosprawny Piotrek przekonuje, że też ma prawo do miłości i normalnego życia

Iwona ROJEK [email protected]
Piotr mówi, że dzięki Dorocie stał się innym człowiekiem.
Piotr mówi, że dzięki Dorocie stał się innym człowiekiem. Fot. Łukasz Zarzycki
- Pokonamy wszystkie przeszkody i będziemy razem - mówi 34-letni Piotr Szatkowski z Woli Kopcowej koło Kielc. - Od dziecka jestem na wózku, cierpię na przepuklinę rdzeniowo mózgową, ale to nie znaczy, że mam być sam. Znalazłem miłość, Dorotę z Kielc i mimo tego, że bliscy nie akceptują naszego związku już się nie rozstaniemy.

To lato spędzili razem, na jesieni planują ślub. - Znajomi mówią mi, że Dorota jest moim prezentem od Boga - śmieje się Piotrek. - I ja też tak uważam. Wcześniej żyłem jak w jakimś Matrixie, automatycznie, co dzień to samo, byłem oddzielony od prawdziwego życia. Dorota wydobyła ze mnie to, co najlepsze.
35-letnia Dorota Bieniek, mieszkanka kieleckiego osiedla Świętokrzyskie opowiada, że poznali się z Piotrem przez Internet. - W zasadzie to mój siostrzeniec zrobił mi psikusa i podał mnie do portalu randkowego - wspomina. - Od razu zwróciłam uwagę na Piotra. Już w pierwszym mailu przyznał się, że jest chory, porusza się na wózku, ale nie przeszkadzało mi to. Cenię w życiu inne wartości, niż wygląd zewnętrzny czy majątek.

Pierwsza randka z komedią romantyczną

- Gdy ja zobaczyłem zdjęcie Doroty, to od razu ujął mnie jej ciepły uśmiech i widoczna pogoda ducha - przyznaje młody mężczyzna. - Intuicja mnie nie zawiodła, bo Dorcia taka właśnie jest. Na pierwszą randkę umówili się w Kinopleksie, wybrali się na komedię romantyczną. - Ale to nie była miłość od pierwszego wejrzenia, potrzebowaliśmy czasu, żeby się sobie przyjrzeć - zaznacza kobieta. - Z każdym dniem dostrzegałam w Piotrze coraz więcej zalet. - A Dorota była dla mnie jak psycholog, najlepsza psychoterapeutka, przy niej się otworzyłem, bo wcześniej dusiłem w sobie emocje i uczucia.

Dorota i Piotrek przyszli do naszej redakcji, bo bardzo chcieliby, żeby ktoś im pomógł w znalezieniu taniego, nawet jednopokojowego mieszkania na parterze, lub w bloku z windą, które mogliby wynająć. Ubolewają nad tym, że sami sobie nie poradzą. - W sumie mamy 1100 zł z naszych rent, a na bliskich nie możemy liczyć, bo nie akceptują naszego związku - żali się Dorota. - Moglibyśmy też mieszkać przy jakimś starszym małżeństwie czy jednej osobie w domku. Służylibyśmy im pomocą, bo nie jesteśmy konfliktowi. Robimy co możemy, żeby znaleźć to lokum dla nas. - Ja już nawet porozwieszałem ogłoszenia na słupach w Kielcach o tych naszych poszukiwaniach mieszkania - mówi Piotr. - Może jest jakaś życzliwa osoba, która też w życiu dużo przeszła i chciałaby nam pomóc. Wierzymy w to, że znajdzie się jakiś sponsor dla takich poszkodowanych przez los jak my.

Dziesiątki operacji

Opowiadają, że oboje nie mieli łatwego życia. - Ja zostałem uszkodzony przy porodzie, szkoda, że lekarz nie zdecydował się na wykonanie cesarskiego cięcia, może byłbym wtedy zdrowy - mówi Piotr Szatkowski. - Przeszedłem 41 operacje, większość w Krakowie, męczyłem się strasznie. - Ja także zapadłam na bardzo ciężką chorobę, ale nie chciałabym o niej mówić, bo to zbyt bolesne dla mnie. Udało mi się skończyć Technikum Ekonomiczne, teraz jestem na rencie - mówi Dorota Bieniek. - Może dlatego, że sama miałam tak poważne kłopoty ze zdrowiem tak dobrze rozumiem Piotra. Nie przeszkadza mi to, że ma założone cewniki, musi mieć pampersy. Przecież to nie jego wina, to wszystko jest ludzkie. Przy naszej miłości i charakterach jesteśmy w stanie pokonać te przeszkody, nie boimy się być razem. Umiemy gotować, jesteśmy otwarci i towarzyscy. Bardziej obawiamy się tego, że nie ułatwią nam życia nasze rodziny. Rodzice Piotra i moi absolutnie nie widzą nas razem.

Siedzieć cicho przy rodzinie

Ani rodzina Piotra mieszkająca w Woli Kopcowej ani kielecka Doroty nie chce komentować ich związku. - To są osobiste sprawy - mówią.

Ale młodzi mają swoje zdanie na ten temat. - Po prostu w naszym społeczeństwie utarło się, że jak ktoś ma jakieś niepełnosprawności, to lepiej niech siedzi cicho przy rodzinie, a nie szuka szczęścia na własną rękę - buntuje się przeciw tym schematom Piotrek. - Inaczej jest w Szwecji czy Ameryce, tam jest większa tolerancja, pozwala się żyć ludziom tak jak lubią, daje im się prawo do osobistych wyborów, rozwijania zainteresowań. A mnie moja mama i ojczym traktują tak, jakbym miał wciąż 10 lat. Do tej pory moje pieniądze szły na konto mamy, a ona wydzielała mi po 2, 3 złote na moje wydatki. Nieraz nawet nie miałem za co zaprosić Doroty na herbatę, czy do kina. Chciałbym się wreszcie usamodzielnić. Dziwię się, dlaczego mama nie cieszy się z mojego szczęścia, tylko rzuca mi kłody pod nogi. Bardzo chciałbym odnaleźć mojego biologicznego ojca, ostatni raz widziałem go jak miałem dziewięć lat.

Nazywa się Kazimierz Szatkowski i prawdopodobnie mieszka w Krakowie, może po tym artykule się odnajdzie. Bo ojczym się mną w ogóle nie interesuje, jestem mu obojętny. Oboje chcieliby, abym jak najszybciej zakończył związek z Dorotą i żeby mogli mną nadal rządzić. A co ja mam za życie w Woli Kopcowej, na odludziu. Jestem tam poza nawiasem, bez dostępu do kultury, szpitali, sklepów i przyjaznych ludzi.

Dorota też czuje się niezrozumiana w swojej rodzinie. - Tata nie akceptuje Piotrka, dla niego chłopak na wózku jest niczym, to żadna partia dla mnie - Dorota ma łzy w oczach. - Jest zdania, że zasługuję na kogoś lepszego. Kiedy przychodził do nas, ojciec zawsze wychodził z mieszkania. Mama jest nam bardziej przychylna, ale też nie wyobraża sobie, że moglibyśmy mieszkać u nich. Codziennie dają mi do zrozumienia, żebym zakończyła tę znajomość. Wolą nie burzyć tego, co było, chcą żebym nadal mieszkała z nimi i nie myślała o układaniu sobie własnego życia. Ani siostry Piotrka, ani moja starsza siostra, która ma już własną rodzinę nie zabierają głosu na nasz temat, żyją swoim życiem.

Szczęście wbrew wszystkiemu

Dorota i Piotr nie zamierzają się poddać. Wspierają ich jedynie przyjaciele, Szymon, Kamil, Maciek, Kasia, Ania. Widzą, że razem są bardzo szczęśliwi. - Osoby na wózkach są często niedoceniane - uważa Dorota. - Wcześniej, zanim się poznaliśmy Piotruś był jak żółw w skorupce, bał się wychylić ze swojego pokoju. Ale ja wiedziałam, że on jest wspaniałym człowiekiem. Na pierwszej randce dostrzegłam, że ma smutne oczy, ale zaraz pomyślałam sobie, że to musi być fajny facet. I nie pomyliłam się. Świetnie tańczy, ma poczucie humoru, inicjatywę.

Ostatnio byliśmy na Kadzielni i na koncercie. Ludzie zdrowi często nie mają pojęcia, z czym borykają się osoby na wózkach, ile barier architektonicznych, psychicznych, mentalnych muszą pokonać. A mój mężczyzna, mimo niepełnosprawności jest niesamowicie samodzielny. Przez te dwa lata jeszcze bardziej zbliżyliśmy się. Ja też byłam kiedyś inna, słaba, zastraszona, ale ciężkie problemy wzmocniły mnie. Zrozumiałam, że sama muszę o siebie zawalczyć. - Mnie bardzo imponuje zdecydowanie i siła Doroty - podkreśla Piotrek. - Podoba mi się to, że nie zrażają ją żadne trudności. Taka kobieta jest mi bardzo potrzebna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie