MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pajęczyna narkotykowa

Sylwia BŁAWAT blawat @echodnia.eu

Najpierw likwidowali grupy, jedną po drugiej, raz za razem. A potem, gdy już zarzuty usłyszało około 20 osób, przyszedł czas na tych, którzy - być może - zajmowali się hurtem. Na tych, którzy na świętokrzyską ziemię z Mazowsza odurzającą śmierć wozili całymi kilogramami.

Pierwsi byli ci z Suchedniowa, przy łapaniu których policjanci strzelali. Potem przyszedł czas na Starachowice i auto z foliowymi torebeczkami i śladami białego proszku. Wreszcie auto pod Skarżyskiem i Kielce, a w nich mieszkania, które nie do mieszkania były przeznaczone, a w lodówce zamiast kiełbaski leżały zgrabne pakunki z amfetaminą. Ale złapanie detalistów, to powie każdy policjant, to średnia sztuka. Sztuką jest natomiast znalezienie ich dostawców. A policjanci mówią, że wszystkie te trzy grupy mogły nie tylko oplatać narkotykową pajęczyną całe województwo świętokrzyskie, ale też kupować towar od tych samych ludzi. Tych, co kilogramy marihuany, amfetaminy i tysiące tabletek ecstasy przywozili z Warszawy.

I. Cios pierwszy

W Suchedniowie policjanci z Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach w lipcu zrobili zasadzkę. Wiedzieli, że to tu być może dojdzie do dużej transakcji narkotykowej. Faktycznie, przynajmniej częściowo, te informacje się potwierdziły - złapali młodego człowieka, znaleźli przy nim i zielony, i biały narkotyk, a na dodatek dwie elektroniczne wagi. A wtedy, gdy go "obrabiali", nagle do lasu wjechały dwa samochody. Jeden zaczął uciekać, ruszyli więc za nim w pogoń nie oznakowanym volkswagenem vento z - jak mówią - przypiętymi tablicami z napisami "policja".

Samochód równie nagle jak ruszył, tak się zatrzymał. Funkcjonariusze przekonani, że to koniec pościgu, wysiedli z wozu. I... bardzo się pomylili, bo samochód zawrócił i ruszył prosto na nich. To wtedy sięgnęli po broń. Strzelali cztery razu, dwa razy do Pana Boga, dwa razy do auta, lecz na kierowcy nie zrobiło to jakiegoś większego wrażenia. Przeszkodziła mu dopiero... natura. Wóz wjechał w piaszczystą drogę, dopiero tu odmówił posłuszeństwa, ale policjanci byli na tyle daleko, że kierowca zdołał czmychnąć.

Odnalazł się tego samego wieczoru. Po prostu przyszedł do komendy. Mówił, że ktoś do niego strzelał w Suchedniowie... Policjanci zatrzymali jeszcze dwie osoby z tego miasta - kobietę i mężczyznę. A potem kolejne... Także ze Skarżyska, o którym Jan Kowalski, wiceszef świętokrzyskiej policji mówi, że być może jest zagłębiem narkotykowego półświatka w województwie.

II. Cios drugi

Kilka dni później autorami następnego ciosu okazali się policjanci ze Starachowic, wsparci potem przez swoich kolegów z Kielc. Ci pierwsi dostali najpierw informację, że do ich miasta zmierza wóz wiozący transport narkotyków - miała w nim być amfetamina i marihuana

Samochód - audi - zatrzymano w Wąchocku. W wozie było pięcioro młodych ludzi: 16-letnia dziewczyna i czterech chłopaków, z których najmłodszy miał 18 lat, najstarszy 22. Samochód drobiazgowo przeszukano. A w środku była 25-gramowa torba suszu konopi indyjskich, amfetamina, ok. 100 miligramów, puste torebeczki z zapięciem strunowym, popularnie zwane dilerkami. Był też notes z nazwiskami i - co specjalnie nie dziwi - telefony komórkowe. Zawartość jednego z nich nawet dla funkcjonariuszy wydała się zaskakująca. Bo otóż jeden z młodych ludzi, jak mówią, nagrał film, na których młodzież... porcjuje narkotyki. Notabene podczas przeszukań w mieszkaniu jednego z zatrzymanych znaleziono także płyty DVD z pirackimi najpewniej kopiami filmów.

Zaraz po zatrzymaniu w Wąchocku kieleccy policjanci dotarli do młodego mieszkańca Kielc, od którego zapewne tamci kupowali "towar". Zaczekali na moment, gdy ktoś będzie wchodził do mieszkania, a gdy na progu pojawiła się siostra nastolatka, weszli zaraz za nią. Chłopaka, nastolatka, jak mówią, przyłapali na gorącym uczynku - akurat porcjował marihuanę. Ziela było tam około 80 gram, były też, jak trzeba, i waga, i foliowe torebeczki, a w piwnicy śladowe ilości amfetaminy, mogące wskazywać na to, że i tym narkotykiem młody też handlował. Chłopak trafił za kraty.

III. Cios trzeci

Na kolejny cios w narkotykową pajęczynę trzeba było czekać zaledwie kilka dni. Tym razem policjanci kryminalni z komendy wojewódzkiej na terenie powiatu skarżyskiego czekali na hondę civic jadącą z Kielc. Ale tu powtórzyła się historia podobna do tej z Suchedniowa. Wóz nie zatrzymał się na wezwanie, więc przyczepili do nieoznakowanego auta tabliczki z napisem policja i pomknęli za nim. W aucie jechało dwóch kielczan, w bagażniku wieźli prawie kilogram marihuany.

Tego samego wieczoru policyjne ekipy weszły do dwóch mieszkań w Kielcach, zresztą - zapewne nie służących do mieszkania, a raczej, jak mówili funkcjonariusze, będących skrzynkami kontaktowymi handlarzy narkotyków. W jednym zatrzymana została 23-latka. Znaleziono u niej trzy porcje suszu i torebeczkę z resztkami białego proszku. W drugim w lodówce było tylko światło i... zamrażalnik, a w nim trzy pakunki pełne białego proszku, jak się potem okazało - amfetaminy. Na kuchennym stole stała waga ze śladami proszku na szalce. Ale i to nie był koniec, bo w zamkniętym wiadrze po farbie odnaleźli torbę zielonego suszu i 260 tabletek ecstasy. Łącznie tego wieczoru w ich ręce wpadło 3,5 kilograma amfetaminy oraz 5 kilogramów marihuany, warte setki tysięcy złotych. Zresztą pieniądze też znaleźli - prócz złotówek, także 20 tysięcy euro (równowartość 80 tysięcy złotych). I w rym przypadku za kraty trafiło kilka osób.

IV. "Wierchuszka"?

Gdy policjanci kryminalni wyłapywali grupę za grupą, świętokrzyscy policjanci z Centralnego Biura Śledczego zlikwidowali w lipcu i sierpniu - jak mówią - grupę, która zajmowała się hurtowym handlem narkotykami. W ciągu dwóch tygodni zatrzymali w sumie 19 osób w wieku od 18 do 35 lat z okolic Suchedniowa, Starachowic i mazowieckiej Iłży. 13 z nich zostało aresztowanych, sześć oddano pod dozory policyjne.

- Jak wynika z naszych ustaleń, grupa miała nielegalną broń, a od 2003 roku łącznie sprzedała 11 kilogramów marihuany, sześć amfetaminy i 30 tysięcy tabletek ecstasy - opowiada jeden z wysokich rangą oficerów kieleckiego Centralnego Biura Śledczego. - Śmiało można mówić tu o hurcie, bo bywały takie przypadki, gdy jednorazowe transakcje opiewały na półtora kilograma narkotyków. Rekordzista ma zarzuty tyczące prawie 300 przypadków handlu, w tym także sprzedawania środków odurzających dzieciom.

Teraz policjanci - i ci z Centralnego Biura Śledczego, i z kryminalnego komendy wojewódzkiej szukają odpowiedzi na dwa podstawowe pytania. Pierwsze to skąd grupa brała narkotyki. Na razie wszelkie tropy prowadzą do Warszawy, ale źródła póki co nie udało się odnaleźć. Pytanie drugie brzmi: komu sprzedawali. Niektórych odbiorców już udało się odnaleźć. Szukanie powiązań między kolejnymi trwają.

- Badamy na przykład, czy te wyłapywane w lipcu w naszym województwie grupy nie zaopatrywały się od tej mazowiecko-świętokrzyskiej, czy to nie była "wierchuszka" dostarczająca im "towar" - opowiada jeden z ludzi pracujących przy sprawie. - O tych grupach wiemy, że choć działały w tej samej branży, wzajemnie sobie nie przeszkadzały, powoli oplatając narkotykową pajęczyną poszczególne powiaty. Mogło to wyglądać tak, że narkotyki z Mazowsza trafiały do mieszkań w Kielcach, a w nich mogły się zaopatrywać grupy starachowicka, skarżyska, suchedniowska - dodaje. Jest jeszcze grupka zatrzymana z końcem maja w Staszowie - oplem vectrą młodzież jechała z Kielc, miała 60 gram amfetaminy i 10 marihuany. Czy i ona zaopatrywała się od ludzi z Iłży? Tego policjanci nie wykluczają.

To jeszcze nie koniec

Kilogram amfetaminy, pół kilograma marihuany i prawie sto tabletek rzadko spotykanych w Świętokrzyskiem tabletek LSD znaleźli policjanci w środę wieczorem. A zaczęło się "niewinnie" - od zatrzymania w podkieleckiej Morawicy daewoo nexii, a w niej dwóch mężczyzn - 27-letni kierowca miał w organizmie 0,3 promila alkoholu, a policjantowi dał "stówę" za to, żeby go puścił. Nie puścił, w aucie było 18 porcji amfetaminy, dziewięć marihuany i kilka narkotykowych tabletek. Mężczyzn zabrano do komisariatu, a wtedy… rozdzwoniły się ich telefony komórkowe - telefonowali klienci, a "komórki" odbierali policjanci i umawiali się z nimi na spotkania. W ten sposób zatrzymali trzech młodzieńców, którzy poruszali się BMW, potem jeszcze dwóch, już "pieszych". Podczas przeszukania u jednego z tych ludzi znaleźli narkotyki warte dziesiątki tysięcy złotych - amfetaminę, marihuanę i LSD. Policjanci tajemniczo mówią, że zgarnięta w Morawicy młodzież może mieć związek z grupami rozbijanymi w lipcu i sierpniu. I że to jeszcze nie koniec…

Nie odpuścimy

Młodszy inspektor Jan Kowalski, zastępca świętokrzyskiego komendanta wojewódzkiego policji: - Każda zlikwidowana grupa trudniąca się handlem narkotykami - od najmniejszej, do tych już bardzo dużych, to dla nas zawsze sukces, bo zdejmujemy ludzi handlujących śmiercią. Nie odpuścimy żadnemu dilerowi, nikomu, kto sprowadza tutaj narkotyki. Mieszkańcom czasami się wydaje, że ten problem ich nie dotyczy, a to nieprawda. Narkotyki trafiają do szkół, czasem nawet do podstawówek, na dyskoteki, na wyższe uczelnie, próbują ich już dzieciaki 12-13-letnie. To, że ktoś robi pieniądze handlując środkami odurzającymi, a w rezultacie ludzkim życiem, nie może ujść mu bezkarnie. Dlatego walka z narkotykowym podziemiem jest jednym z priorytetów świętokrzyskiej policji.

Laboratorium amfetaminy

W walce z przestępczością narkotykową świętokrzyscy policjanci są więcej niż dobrzy. W grudniu 2000 roku policjanci z Centralnego Biura Śledczego w Kielcach zlikwidowali nieopodal Skarżyska laboratorium do wyrobu amfetaminy, wówczas - jedno z największych i najbardziej wydajnych w Polsce. To, w którym miały być produkowane śmiercionośne tabletki, nazwane przez media "ufo". Wówczas w prywatnym domu znaleźli kompletną linię do produkcji amfetaminy, 120 litrów narkotyku w fazie krystalizacji (szacowano, że gotowy produkt może być wart nawet 2 miliony złotych) i dwie tabletkarki - ręczną i przemysłową.

Rosły sobie roślinki

Dziełem świętokrzyskich policjantów jest likwidacja jednej z największych w Polsce grup trudniących się hodowlą konopi indyjskich i sprzedawaniem marihuany. Wówczas znaleziono głównie w województwie świętokrzyskim 12 nielegalnych upraw, z których wycięto... 26 tysięcy narkotykowych roślin, z których marihuana warta by była na czarnym rynku dwa miliony dolarów. W związku ze sprawą zatrzymano 21 osób, w tym trzy kobiety (najstarsza miała 73 lata), 14 aresztowano. Wszystkich oskarżono o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się uprawą i sprzedażą znacznych ilości narkotyków.

Przemytnicy w sidłach

Z likwidacją kanałów przemytniczych nasi stróże prawa też sobie radzą nie najgorzej. Zatrzymali braci z Kielc - jednego pod zarzutem przemycania znacznych ilości marihuany, drugiego - także nie małych ilości kokainy. Kilka miesięcy temu zatrzymali ludzi, którzy - ich zdaniem - do Polski przywieźli z zagranicy ponad 100 (!) kilogramów marihuany, wartej około półtora miliona złotych. Większość trafiła na rynek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie