Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Papieska Droga Krzyżowa przeszła ulicami Masłowa. Piękne rozważania oparte były na nauczaniu świętego Jana Pawła II

Dorota Kułaga
Dorota Kułaga
Wideo
od 12 lat
W kościele parafialnym pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Masłowie w piątek, 22 marca, sprawowana była msza święta pod przewodnictwem księdza biskupa Mariana Florczyka. Po Eucharystii rozpoczęła się Papieska Droga Krzyżowa ulicami Masłowa, w której uczestniczyły setki osób. Rozważania oparte były na nauczaniu świętego Jana Pawła II. - Idźmy zatem w tej Drodze Krzyżowej z poczuciem wielkiej tajemnicy życia i cierpienia. Niech cierpienie Jezusa będzie dla nas siłą w przykrościach i bólach - mówił w homilii biskup Marian Florczyk.

Papieska Droga Krzyżowa z biskupem Marianem Florczykiem

2 kwietnia przypada kolejna rocznica odejścia do Domu Ojca świętego Jana Pawła II. Z tej okazji już w piątek, 22 marca, w Masłowie odprawiona została msza święta, a po niej rozpoczęła się papieska Droga Krzyżowa, którą zainicjował ksiądz biskup Marian Florczyk. W jej organizację włączył się Zespół Pieśni i Tańca Ciekoty.

- Od 2006 roku gromadzimy się tu, w Masłowie, na szczególnym nabożeństwie Drogi Krzyżowej. W rozważaniach męki i śmierci Pana Jezusa przemieścimy się z tej świątyni przed pomnik świętego Jana Pawła II na lotnisku. Po śmierci Jana Pawła II na tym lotnisku zebrało się spontanicznie kilka tysięcy ludzi, z Kielc i okolicy, by opłakiwać śmierć świętego Papieża, naszego rodaka. Gromadzimy się tu i dzisiaj, by przywołać tamto wydarzenie. By przywołać nie tylko datę śmierci, ale także i tamtych ludzi z ziemi kieleckiej, których zjednoczyła śmierć wielkiego Polaka

- mówił w homilii ksiądz biskup Marian Florczyk.

Zobacz zdjęcia z Papieskiej Drogi Krzyżowej

W homilii biskup Marian Florczyk poruszył temat ludzkiego cierpienia. Przypomniał też cierpienie świętego Jana Pawła II.

- Wiemy, że Jan Paweł II w ostatnich latach przed śmiercią też był naznaczony cierpieniem. Cierpiał, ale tego cierpienia nie przeżywał w samotności. Przeżywał razem z ludźmi. Nie krył cierpienia. Nawet w cierpieniu chciał przeżywać swoje życie we wspólnocie, a nie w samotności. W tym cierpieniu wychodził do ludzi, ukazywał się w papieskim oknie. I czasem przed nami się żalił, że nie może mówić. Wiedział, że to cierpienie musi mieć jakiś sens i zbawczy cel. Wiedział, że jako tajemnica wpisane jest w Jego życie. W życie, które przemija. On to cierpienie nie tylko dzielił z drugim człowiekiem, ale też łączył z cierpieniem Jezusa. Ten kontakt z Jezusem łagodził Jego cierpienie i dawał Mu siły. Ktoś, kto w cierpieniu odchodzi od Jezusa nie zrozumie sensu tego cierpienia. Przez to przymnoży sobie jeszcze owo cierpienie. Może doznać pustki duchowej i głębokiego bezsensu. Idźmy zatem w tej Drodze Krzyżowej z poczuciem wielkiej tajemnicy życia i cierpienia. Niech cierpienie Jezusa będzie dla nas siłą w przykrościach i bólach

- powiedział biskup Marian Florczyk.

Papieska Droga Krzyżowa przeszła ulicami Masłowa. Piękne rozważania oparte były na nauczaniu świętego Jana Pawła II

Droga Krzyżowa zakończyła się przy pomniku świętego Jana Pawła II na lotnisku, gdzie polski papież spotkał się z wiernymi diecezji kieleckiej w 1991 roku. W tym spotkaniu uczestniczyło wtedy około 500 tysięcy osób. Było to największe zgromadzenie na Ziemi Świętokrzyskiej. Na pamiątkę tego wyjątkowego spotkania, każdego roku organizowana jest Papieska Droga Krzyżowa.

Papieska Droga Krzyżowa przeszła ulicami Masłowa. Piękne rozważania oparte były na nauczaniu świętego Jana Pawła II

-Było bardzo dużo ludzi, były piękne rozważania. Modlitwa pobudzona tymi rozważaniami była bardzo piękna. W tę modlitwę włączyły się dzieci i młodzież. Ten krzyż, który na zakończenie ułożyliśmy ze zniczy przy pomniku Jana Pawła II jest duży i wymowny. Jestem zadowolony z tej refleksji nad życiem Jana Pawła II. W rozważaniach przybliżana była Jego świętość, wyjątkowość i czuło się Jego ducha wśród modlących

- powiedział za zakończenie Papieskiej Drogi Krzyżowej ksiądz biskup Marian Florczyk.

Papieska Droga Krzyżowa przeszła ulicami Masłowa. Piękne rozważania oparte były na nauczaniu świętego Jana Pawła II

Cała homilia księdza biskupa Mariana Florczyka

Moi drodzy przedstawiciele regionu i gminy z panem Wójtem
Bracia i siostry w Chrystusie Panu
Drodzy strażacy i harcerze

Od 2006 roku gromadzimy się tu, w Masłowie, na szczególnym nabożeństwie Drogi Krzyżowej. W rozważaniach męki i śmierci Pana Jezusa przemieścimy się z tej świątyni przed pomnik świętego Jana Pawła II na lotnisku. Po śmierci Jana Pawła II na tym lotnisku zebrało się spontanicznie kilka tysięcy ludzi, z Kielc i okolicy, by opłakiwać śmierć świętego Papieża, naszego rodaka. Gromadzimy się tu i dzisiaj, by przywołać tamto wydarzenie. By przywołać nie tylko datę śmierci, ale także i tamtych ludzi z ziemi kieleckiej, których zjednoczyła śmierć wielkiego Polaka.

Dziś chciałbym w swojej refleksji podjąć temat cierpienia. Zachęca mnie do tego okres Wielkiego Postu i ciekawość o ludzkim życiu. W tym czasie kościół w liturgii bardzo często przywołuje postać Jezusa cierpiącego. Wpatrujemy się w Niego. On mówił o tym cierpieniu, doświadczał go i odczuwał je jak każdy człowiek. Chociaż może nie jak każdy, bo wielu jest nieczułych. On przeżywał lęk przed czekającym go cierpieniem. Ten lęk wyciskał w Nim krwawy pot. W czasie największego cierpienia doznawał obojętności i drwin. Nie każdy Mu współczuł. Ten brak współczucia i drwiny z cierpienia to obraz wielu dziś cierpiących. Wielu pozostaje w samotności, nie mają nawet komu się pożalić. Wielu z nas jest obojętnych na cierpienie drugiego. Co najgorsze, niektórym życzy się śmierci. Publicznie domaga się uśmiercenia kogoś. Czasem takie uśmiercenie tłumaczy się humanitarnymi względami, jak eutanazja. Jezus swojemu cierpieniu nadał sens. To cierpienie dla Niego było darem miłości wobec człowieka. Na to cierpienie zdała go miłość. Miłość ta przerasta miłość każdego z nas. Chociaż w historii byli i nadal są tacy ludzie, którzy podejmowali się cierpieć, a nawet ponieść śmierć za drugiego. Wspomnę tu choćby świętego Maksymiliana Kolbę. Usłyszał tylko bolesne westchnienie skazanego na śmierć współwięźnia i poszedł za niego na śmierć. Wspomnę niektóre matki, które wobec śmiertelnej choroby dziecka wyrażają duchową gotowość śmierci za to dziecko. Taka jest siła miłości. Kto nigdy nie kochał, tego nie zrozumie. Ten, kto nosi w sobie nienawiść to znaczy, że uzbroił się w miecz zadawania ran, bólu, i niesie śmierć drugiemu. Dla takiego człowieka miłość to słabość i naiwność. Dla Jezusa miłość wobec człowieka była Jego siłą w cierpieniu. Była motywacją znoszenia tego cierpienia. W naturę miłości wpisana jest zgoda na cierpienie.

Jest jeszcze jedna istotna wartość cierpienia Jezusa. On to cierpienie łączył ze swoim Ojcem - Bogiem Ojcem. Cierpienie jest tajemnicą i stawia wiele pytań: „dlaczego ja”, „dlaczego mam taki ciężki los”? Jezus też modlił się: „Ojcze, oddal ode mnie ten kielich”. „Ojcze, czemuś mnie opuścił”. W tych prośbach Jezusa odczytujemy wielkie zaufanie do Boga Ojca. W tych słowach Jezusa słyszę pytania wielu ludzi cierpiących i pytających Boga o sens cierpienia. O wielkiej ufności Jezusa do swego Ojca świadczą ostatnie Jego słowa z krzyża: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. Jezus cierpieniem dzieli się ze swoim Ojcem.

Jak cierpienie przeżywał Jan Paweł II? 11 lutego 1984 roku, napisał List Apostolski „Salvifici doloris” („Zbawcze cierpienie”), o powodach i celu cierpienia. Miał już za sobą bogate doświadczenie cierpienia fizycznego i duchowego. Cierpiał w dzieciństwie i młodości. Początek pontyfikatu to też wyjątkowe cierpienie. Myślę tu o zamachem na Jego życie w 1981 roku, na placu świętego Piotra. W tym Liście pisze, że „człowiek w swoim cierpieniu pozostaje nietykalną tajemnicą”. Samo cierpienie jest tajemnicą. Cierpienie i człowiek to jakaś całość, jakaś wielka tajemnica. Wiemy, że Jan Paweł II w ostatnich latach przed śmiercią też był naznaczony cierpieniem. Cierpiał, ale tego cierpienia nie przeżywał w samotności. Przeżywał razem z ludźmi. Nie krył cierpienia. Nawet w cierpieniu chciał przeżywać swoje życie we wspólnocie, a nie w samotności. W tym cierpieniu wychodził do ludzi, ukazywał się w papieskim oknie. I czasem przed nami się żalił, że nie może mówić. Wiedział, że to cierpienie musi mieć jakiś sens i zbawczy cel. Wiedział, że jako tajemnica wpisane jest w Jego życie. W życie, które przemija. On to cierpienie nie tylko dzielił z drugim człowiekiem, ale też łączył z cierpieniem Jezusa. Ten kontakt z Jezusem łagodził Jego cierpienie i dawał Mu siły. Ktoś, kto w cierpieniu odchodzi od Jezusa nie zrozumie sensu tego cierpienia. Przez to przymnoży sobie jeszcze owo cierpienie. Może doznać pustki duchowej i głębokiego bezsensu. Idźmy zatem w tej Drodze Krzyżowej z poczuciem wielkiej tajemnicy życia i cierpienia. Niech cierpienie Jezusa będzie dla nas siłą w przykrościach i bólach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie