Dla poszkodowanych, mających problemy oddechowe, strażacy mieli aparaty powietrzne.
(fot. Echo Dnia)
W poniedziałek po godzinie 21 w klatce schodowej w jednym z bloków przy ul. Mickiewicza w Sandomierzu nieznani sprawcy rozpylili niezidentyfikowaną substancję, powodującą podrażnienia górnych dróg oddechowych i pieczenie oczu. Strażacy ewakuowali wszystkich mieszkańców klatki. - Pogotowie zabrało do szpitala 2-letnią dziewczynkę - informował dowodzący akcją mł. kpt. Krzysztof Tabaka.
Strażacy pojawili się na miejscu szybko.
(fot. Echo Dnia)
Strażacy używali specjalnych aparatów powietrznych, głównie po to, aby w razie potrzeby pomagać mieszkańcom mającym problemy z oddychaniem.
- To głównie strażakom należy zawdzięczać brak poważniejszych skutków tego głupiego żartu. Przyjechali na miejsce błyskawicznie. W drzwiach wejściowych do budynku wstawili specjalny wentylator, który wywiewał niebezpieczne opary. Gdyby stężenie niezidentyfikowanej substancji utrzymywało się dłużej, mogło być więcej poszkodowanych - relacjonował komendant Powiatowej Straży Pożarnej w Sandomierzu Krzysztof Wolak.
- Żona poszła myć głowę i zaczęły ją piec oczy, gardło - mówi jeden z mieszkańców. Inny siedząc w pokoju nagle poczuł, że ma problemy z oddychaniem. Zaraz w całym bloku zrobiło się gwarno, ktoś zadzwonił po straż.
- Dziś wszystko można kupić w sklepie czy na bazarze, nawet z dostaniem takiego gazu nie ma problemu. Wystarczy rozpylić troszeczkę i już śmierdzi. Ktoś głupio żartuje i nawet nie wie, na jakie niebezpieczeństwo naraża ludzi - podsumował wydarzenie jeden z gapiów.
Przestraszeni mieszkańcy po blisko dwóch godzinach powrócili do swoich mieszkań z zaleceniem, aby jak najdłużej wietrzyć pomieszczenia.
Odwiezione do szpitala 2-letnie dziecko następnego dnia wróciło do domu.
- Dziewczynkę w godzinach nocnych przywieziono do szpitala bez szczególnych objawów, w dobrym stanie. Została na obserwacji. Wyszła już ze szpitala, czuje się dobrze - informowała nas wczoraj dr Alicja Wróbel - ordynator oddziału dziecięcego, gdzie dziewczynka trafiła.
Działający w nocy na miejscu policjanci razem ze strażakami sprawdzili klatkę schodową i piwnice w poszukiwaniu źródła, skąd mogłaby wydobywać się drażniąca substancja.
- Sprawdziliśmy zawory, a także jedno z mieszkań, bo pojawiło się przypuszczenie, że być może przykry, duszący zapach wydobywa się stamtąd. Nie potwierdziło się - opowiada Dariusz Chmielowiec, oficer prasowy sandomierskiej policji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?