MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Płoną stodoły aż strach!

Przemysław CHECHELSKI
Wszystkie stodoły spłonęły doszczętnie.
Wszystkie stodoły spłonęły doszczętnie. P. Chechelski

Cztery stodoły spłonęły doszczętnie, a dwie zaczynały się palić podczas ogromnego pożaru, do którego doszło wczoraj po południu w Seceminie (powiat włoszczowski). Wszystko wskazuje na to, że ogień podłożył podpalacz.

Pożar wybuchł około godziny 16. Najpierw, jak twierdzą strażacy, zapaliła się jedna z trzech stodół, stojących tuż obok siebie. Ogień przeniósł się z jednej na drugą. Niemożliwe jest jednak, żeby mógł się przenieść na czwartą stodołę, która stała w odległości około 150 metrów. Ta również całkowicie spłonęła. Do żadnego z budynków nie podłączony był prąd. Nie było również wyładowań atmosferycznych. Jak udało nam się dowiedzieć, palić zaczęły się również dwie stodoły pomiędzy pożarami. Wszystko wskazuje na to, że ogień podkładał podpalacz. Jak jednak udało mu się wzniecić ogień w biały dzień, w kilku miejscach niemal jednocześnie?

- Może z jakiegoś karabinka z rakiet strzelał? - zastanawia się grupka mężczyzn. - Ktoś to musiał podpalić, ale dlaczego. Tu mieszkają albo starsi ludzie, albo nikt nie mieszka. Nikt tu z nikim nie zadziera - twierdzi mężczyzna, mieszkający w sąsiedztwie pożaru.

- Nie mam, żadnych wrogów, z nikim się nie kłócę - mówi właściciel jednej z spalonych stodół. - Najpierw zaczęły się palić tamte trzy stodoły. Poszedłem doić krowę i w tym czasie zapaliła się moja - dodaje mężczyzna.

Chciał zrobić na złość strażakom?

Być może podpalacz chciał zrobić na złość miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej. Mieszkańcy Secemina wypowiadali wczoraj dużo cierpkich słów pod ich adresem. - Raz na zawsze powinni z taką strażą skończyć - denerwuje się starsza kobieta. - Już od dłuższego czasu się tu źle dzieje - dodaje.

Jak się dowiedzieliśmy, tuż przed wybuchem pożarów w OSP w Seceminie przeprowadzona została inspekcja przez Komendę Wojewódzką Państwowej Straży Pożarnej. - Tuż po wyjeździe inspektorów wybuchł pożar - potwierdził Dariusz Gieroń, rzecznik Prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej we Włoszczowie.

Myśleli, że to ćwiczenia...

Syrena zaczęła wyć, a ochotnicy myśleli, że to ćwiczenia. Pomimo że do pożaru mięli kilkaset metrów, z jedenastu jednostek, które brały udział w gaszeniu, na miejsce przyjechali ostatni. Na domiar tego nie brali udziału w gaszeniu, bo... nie odpaliła im motopompa. Ale to jeszcze nie koniec. Jak udało nam się dowiedzieć, kierowca, który przyjechał wozem bojowym, w ubiegłym roku za jazdę w stanie nietrzeźwości stracił prawo jazdy. Poprzedni kierowca wyjechał do Niemiec, ten który wczoraj prowadził wóz go zastępuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie