MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po tragicznym wypadku na ulicy Ściegiennego w Kielcach zadajemy trudne pytania. Prokuratura bada sprawę

/ElZem/, /rzep/
Niedopełnienie obowiązków, narażenie na utratę życia i zdrowia pracowników oraz nieumyślne spowodowanie śmierci dwóch osób - pod tym kontem Prokuratura Rejonowa Kielce - Wschód będzie badała sprawę śmierci dwóch mężczyzn, którzy w sobotę zmarli po tym, jak osunęła się na nich ziemia.

Przypomnijmy, że chodzi o tragiczny wypadek, który rozegrał się w sobotnie popołudnie na działce obok Piekarni Pod Telegrafem przy ulicy Ściegiennego w Kielcach. Na dwóch mężczyzn, którzy pracowali przy wykopie pod przyłącze kanalizacyjne osunęła się ziemia, grzebiąc pracowników. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że w chwili zdarzenia mężczyźni byli w głębokim, wąskim wykopie, gdy nagle spadła na nich góra niezabezpieczonej ziemi. Na ratunek dla obu było już za późno, po około 40 minutach od zgłoszenie o wypadku strażacy wyciągnęli na powierzchnie jednego z przysypanych, lekarz stwierdził zgon. Mężczyzna był na głębokości około dwóch metrów i siedemdziesięciu centymetrów, po godzinie dokopano się do drugiego pracownika. Nie żył.

PROKURATOR W AKCJI

Tuż po akcji ratunkowej na miejscu pojawił się prokurator oraz biegły z zakresu budownictwa. - Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa Kielce - Wschód - informował prokurator Rafał Orłowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach. - W sobotę dokonano oględzin miejsca zdarzenia, był obecny biegły z zakresu budownictwa, oraz pracownicy Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego oraz przedstawiciele Okręgowej Inspekcji Pracy. W poniedziałek jeszcze raz na miejsce uda się biegły, który do sporządzenia opinii będzie potrzebował kilku dodatkowych wyliczeń - tłumaczył prokurator Orłowski.

Jak wyjaśniał dalej postępowanie prowadzone jest w sprawie niedopełnienia obowiązków przez pracodawcę, ale także narażenia na utratę życia bądź zdrowia pracowników oraz nieumyślne spowodowanie śmierci. - Prokurator prowadzący sprawę zlecił także zabezpieczenie dokumentacji firmy. Będziemy badać, czy pracodawca miał wszystkie niezbędne pozwolenia na prowadzenie tego typu działalności - zaznaczył Rafał Orłowski.

W sprawię będą przesłuchani świadkowie, na wtorek zarządzono sekcję zwłok dwóch mężczyzn. - Na razie nikt nie usłyszał żadnych zarzutów. Postępowanie prowadzone jest w sprawie, nie zaś przeciwko komuś. Aby stawiać zarzuty musimy mieć pełny obraz sprawy, a taki będzie dopiero po zapoznaniu się z dokumentacją i z opinią biegłego - stwierdził prokurator Orłowski.

Mężczyźni pracowali na zlecenie prywatnej firmy, która z kolei została wynajęta przez Piekarnię Pod Telegrafem. Piekarnia nie chce komentować sprawy.

RUTYNA I POŚPIECH

Czy można było zapobiec tragedii na ulicy Ściegiennego w Kielcach? Jak mówi Barbara Kaszycka, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Kielcach, ze wstępnych ustaleń wynika, że pracownicy znajdowali się w dwumetrowym niezabezpieczonym wykopie o szerokości jednego metra. Nie mieli kasków, a urobek zgromadzony przy wykopie, dodatkowo go obciążał.

Do bliźniaczej sytuacji na Ściegiennego doszło dwa miesiące temu, z tą różnicą, że udało się uniknąć nieszczęścia. W porę zareagował nasz czytelnik, który przesłał do redakcji zdjęcie z miejsca robót. Zainteresowaliśmy tym Okręgową Inspekcję Pracy, a ta wszczęła kontrolę, która wykazała kilka nieprawidłowości. Okazało się na przykład, że pracownik nie miał nawet uprawnień do obsługi zagęszczarki. Wobec pracodawcy zostało wszczęte postępowanie administracyjne.

Czy nie należało już wtedy baczniej przyjrzeć się robotom prowadzonym na Ściegiennego? - Te dwie sprawy nie mają ze sobą związku. Prace wykonywały różne firmy. Od momentu rozpoczęcia remontu tej ulicy, otrzymaliśmy trzy zgłoszenia dotyczące wykopów, a jedną kontrolę rozpoczęliśmy bez wniosku. Interwencje skończyły się wstrzymaniem prac i nałożeniem mandatów - mówi Barbara Kaszycka.

Pośpiech, oszczędności i rutyna to główne powody, dla których ignorowane są przepisy bezpieczeństwa podczas tego typu robót. Po wypadku na ulicy Ściegiennego z redakcją skontaktował się operator koparki, który z takim niebezpieczeństwem styka się na co dzień. Mówił o kolejnym froncie robót. - Wykop, w którym pracują robotnicy ma kilka metrów i nie jest zabezpieczony szalunkami - informował. Mężczyzna z oczywistych względów chciał być anonimowy. Gdy udaliśmy się na miejsce, wszystko wyglądało wzorowo. Okręgowa Inspekcja Pracy jednak przyjrzy się tym robotom. - Jeśli ktoś widzi takie sytuacje powinien najpierw zwrócić uwagę osobom, które pracują przy wykopie i zgłosić takie miejsce do Okręgowego Inspektoratu Pracy. Można zachować anonimowość - apeluje Barbara Kaszycka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie