MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pokonać demona prędkości

Michał Nosal
Fachowcy i pasjonaci - mówi szef świętokrzyskiej "drogówki” o policjantach wybranych do Grupy Wsparcia. Od lewej stoją: Artur Putowski, Sławomir Kowalczyk, Marcin Tomaszewski i Grzegorz Dudek.
Fachowcy i pasjonaci - mówi szef świętokrzyskiej "drogówki” o policjantach wybranych do Grupy Wsparcia. Od lewej stoją: Artur Putowski, Sławomir Kowalczyk, Marcin Tomaszewski i Grzegorz Dudek. D. Łukasik
W naszym województwie mniej wypadków, ale więcej ofiar! Policjanci szukają sposobów, żeby skłonić piratów drogowych do zdjęcia nogi z gazu.

132 osoby zginęły przez siedem pierwszych miesięcy roku na świętokrzyskich drogach. I choć wypadków było mniej, to ofiar o 39 więcej niż w podobnym okresie ubiegłego roku. Do walki z piratami drogowymi świętokrzyska policja powołała nową grupę specjalną.

- Główne przyczyny tragedii to prędkość, brawura, wyprzedzanie na trzeciego. Wciąż to powtarzamy, a jednak drogi nadal zbierają krwawe żniwo. Staramy się temu przeciwdziałać i pokonać demona prędkości - mówi doświadczony policjant świętokrzyskiej "drogówki" Artur Putowski. Jest jednym z czterech funkcjonariuszy Grupy Wsparcia powołanej niedawno przez świętokrzyską policję. Zgodnie z planami ma w niej być 12 policjantów. Będą wspierać w walce z piratami drogowymi kolegów z komend powiatowych całego województwa.

Bałtówka, powiat opatowski. W tej hondzie zginęła tydzień temu czteroosobowa rodzina. Z tyłu zawieszony na barierce ford, z którym zderzyła się hond
Bałtówka, powiat opatowski. W tej hondzie zginęła tydzień temu czteroosobowa rodzina. Z tyłu zawieszony na barierce ford, z którym zderzyła się honda. M. Leszczyński

- Niektórym mina rzednie dopiero, gdy dowiedzą się, jaki mandat muszą zapłacić. A przecież tu nie chodzi o to, żeby jak najwięcej kierowców ukarać, ale o to, żeby było bezpiecznie - mówi Artur Putowski ze świętokrzyskiej policji
(fot. D. Łukasik )

Sprzęt jakiego nie było
- Do grupy wybieramy policjantów, którzy wykazują się fachowością i zaangażowaniem. To pasjonaci. Widać, że są aktywni, a ich praca przynosi efekty - chwali Kazimierz Zieliński, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.

Ci wybrani mają zgodnie z założeniami dysponować najlepszym sprzętem. Od narkotestów począwszy na kamerach skończywszy. Prawdopodobnie już pod koniec września na świętokrzyskie drogi wyjadą dwa zupełnie nowe wozy z wideorejestratorami. Nieoznakowane auta będą mieć kamery nie tylko z przodu, ale także z tyłu. Grupa będzie trafiać tam, gdzie jest największe zagrożenie tragedią.

- Wysyłam ich i mówię "zróbcie porządek". Są jak pogotowie, które ma wyleczyć ranę na drodze. Takich ran nie leczy się szybko - mówi Kazimierz Zieliński.
To, gdzie rozstawić służby, policjanci planują na podstawie danych z poprzednich lat.

- Każdy miesiąc ma swą specyfikę. Sierpień to rodzinne wyjazdy i wieczorne powroty znad wody. Wrzesień przynosi początek roku szkolnego. Potem przychodzi czas pierwszych przymrozków i wczesnych zmierzchów - wylicza Kazimierz Zieliński.
Na krajowej "siódemce" najwięcej kłopotu jest z tymi, którzy jadą za szybko. Policjanci mówią, że demonowi prędkości najprościej przychodzi opętać młodych kierowców. Tych, co to mają 18-25 lat, od niedawna prawo jazdy i jeszcze nie doświadczyli żadnego nieszczęścia.

Żeby nie płacić życiem
Niedawno na trasie w Lisowie policjanci ścigali auto mknące w terenie zabudowanym 149 kilometrów na godzinę. Kierowca złamał też inne przepisy.
- Kiedy go zatrzymaliśmy, zapytałem, gdzie się tak spieszy. Pokazał zwinięty dywan. Tłumaczył, że chce go przed godziną 18 dowieźć na czyszczenie do Kielc. Dla tego dywanu ryzykował życie - mówi Putowski.

Młodemu chłopakowi policjanci z Grupy Wsparcia wypisali za wszystkie wykroczenia mandat na 900 złotych. To taka "resocjalizacja finansowa" - mówią.
- Prędkość jest zabójcza. Kiedy dwa auta jada setką i zderzą się czołowo, nie ma szans, żeby człowiek wyszedł z tego żywy. Jeśli jedziemy wolniej, to nawet jeśli popełnimy błąd, (a przecież to ludzkie) nie zapłacimy za niego życiem - tłumaczy policjant "drogówki".

Bałtówka, powiat opatowski. W tej hondzie zginęła tydzień temu czteroosobowa rodzina. Z tyłu zawieszony na barierce ford, z którym zderzyła się honda.
(fot. M. Leszczyński)

Strach było ścigać
Nie zdawał sobie z tego widać sprawy kierowca z okolic Skarżyska, którego patrol z Grupy Wsparcia ścigał na trasie w okolicach Tokarni.
- Jechał za szybko, wyprzedzał na trzeciego na skrzyżowaniu. Popełnił tyle wykroczeń, że gdy później je zsumowaliśmy, przyznaliśmy mężczyźnie 22 punkty karne. Mimo doświadczenia i specjalistycznego kursu, jaki przechodzimy, bałem się za nim jechać - relacjonuje Artur Putowski.

Kiedy wreszcie w Podzamczu auto zjechało na pobocze, okazało się, że siedzący za kółkiem mężczyzna wiezie żonę i dziecko. - Kobieta wysiadła uśmiechnięta. Mina zrzedła jej dopiero, gdy usłyszała, że mężowi przyjdzie zapłacić około 900 złotych mandatu. Tłumaczyli, że zamierzają kupić od kogoś to auto i wzięli je, aby przetestować. Takich rzeczy nie robi się na krajowej trasie i z całą rodziną w wozie - poucza Putowski.

Mimo licznych apeli problemem nadal są nietrzeźwi. W ubiegły weekend policjanci zatrzymali na świętokrzyskich drogach 60 takich osób.

Prędkość i śmierć
Komenda Główna Policji w Warszawie opublikowała zestawienia tyczące sytuacji na drogach, w okresie od początku stycznia do końca lipca 2007. Tylko w dwóch województwach (Podlaskie i Świętokrzyskie) wypadków było w tym czasie mniej niż w tym samym okresie poprzedniego roku. W Podlaskiem liczba tragedii spadła zaledwie o trzy. U nas o 25. Te same województwa jako jedyne w kraju odnotowały spadek liczby rannych. W Świętokrzyskiem o prawie pół setki. Niestety wypadki, do jakich dochodziło na naszych drogach, były w skutkach tragiczniejsze niż te z 2006 roku. Przez siedem miesięcy zginęły wtedy 93 osoby. Teraz aż 132.

Nie głupi, ale…
Wieczorem 13 sierpnia w Ćmińsku w podkieleckiej gminie Miedziana Góra z trasy wypadło BMW. Z pierwszych zebranych przez policję informacji wynikało, że auto mogło ścigać się z innym wozem tej samej marki. Tylko jeden samochód został na drodze. Ten, którym jechało pięciu chłopaków wypadł z trasy, uderzył w przepust, dachował. Dwóch chłopaków zginęło na miejscu, trzeci zmarł w szpitalu.

- Jeśli chodzi o śmiertelne wypadki na drogach, to w porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej wypadamy fatalnie. Podczas gdy w ubiegłym roku w krajach zachodnich na sto wypadków były przeciętnie cztery ofiary, to u nas 11 - wylicza Kazimierz Zieliński i uzupełnia: - Nie jest tak, że nasi kierowcy są głupi. Polacy mają w naturze omijanie prawa. Kierowca z Polski jadąc przez Niemcy ściśle stosuje się do przepisów, bo wie, że kara jest nieuchronna. Jest tyle policji, że jeśli popełni wykroczenie, zostanie zatrzymany albo sfilmowany. To nie tajemnica, że u nas nie ma tylu funkcjonariuszy. Więc ten sam kierowca wjeżdża do Polski i zaczyna lekceważyć prawo.

Tydzień temu w Bałtówce w powiecie opatowskim zginęła czteroosobowa rodzina. 43-latek, jego żona, 15-letnia córka i 18-latni syn. Hondą jechali z Gliwic w okolice Lublina. Podobno byli w drodze na wesele. Policjanci opowiadali, że około godziny 22 honda nagle wjechała na główną drogę w kierunku Ożarowa i wymusiła pierwszeństwo. W jej bok uderzył ford tak silnie, że wyrzuciło hondę z jezdni. Zginęli wszyscy, którzy byli w tym aucie.

Drogi nie wybaczają
- Mamy niestety bardzo mało dróg dwujezdniowych, A na takich dochodzi do mniejszej liczby wypadków - mówi Kazimierz Zieliński. - Tam, gdzie jest jedna jezdnia, bardzo łatwo może dojść do zderzenia na przykład przy wyprzedzaniu. Na jednojezdniowej drodze nie ma gdzie uciekać.

- Jeśli nie liczyć kawałka pod Jędrzejowem, krajowa "siódemka" na odcinku biegnącym przez nasze województwo także jest trasą jednojezdniową. A przecież to droga tranzytowa zajmująca trzecie miejsce w klasyfikacjach natężenia ruchu - opowiada naczelnik świętokrzyskiej "drogówki".

Tymczasem na Zachodzie istnieją już tak zwane "drogi wybaczające". Znaki działają na nich jak chorągiewki na piłkarskim boisku. Kiedy się w nie wjedzie, nie wbijają się aż do połowy samochodu, tylko uginają. Kiedy kierowca ucieknie przed wypadkiem w bok, wjedzie nie w przepust czy drzewo, a w pola. O takich trasach na razie możemy sobie w Świętokrzyskiem pomarzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie