MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Porażka Vive z Veszprem na inaugurację Ligi Mistrzów

Paweł KOTWICA [email protected]
Rastko Stojkoviciowi kilka razy udało się wyszarpać z uścisku obrońców Veszprem.
Rastko Stojkoviciowi kilka razy udało się wyszarpać z uścisku obrońców Veszprem. Sławomir Stachura
Bramkarz Mirko Alilović na popularnym portalu społecznościowym może kliknąć "lubię to" przy polskiej piłce ręcznej, bo najwyraźniej uwielbia grać przeciwko naszym zespołom. Gnębi nas regularnie jako golkiper reprezentacji Chorwacji, a w niedzielę, podobnie jak przed rokiem, był głównym aktorem spotkania z Vive Targi Kielce. Kielczan lubi także węgierski MKB Veszprem, które na pięć spotkań z naszym zespołem w Lidze Mistrzów wygrało wszystkie. W niedzielę 29:25.

[galeria_glowna]
Tak relacjonowaliśmy na żywo mecz Vive Targi Kielce - MKB Veszprem

Vive Targi Kielce - MKB Veszprem 25:29 (10:17)

Vive Targi Kielce: Szmal (7), Cleverly (10) - Tomczak 1, Jachlewski - Jurecki 1, Rosiński 1 - Tkaczyk 3, Zorman 2 - Buntić 1, Zaremba, Jurasik 5 - Olafsson 2, Kuchczyński - Stojković 9 (2), Grabarczyk.

MKB Veszprem: Alilović (22) - T. Ivancsik 2, Gulyas 1 - Vujin 6 (4), Laluska - Ilyes 1, Csaszar 5 - Terzić 2, Perez 2 - G. Ivancsik 5 - Sulić 5.

Karne. Vive Targi Kielce: 4/2 (rzut Stojkovicia obronił Alilović, Tomczak trafił w słupek).
Veszprem: 5/4 (rzut Vujina obronił Cleverly).
Kary. Vive Targi Kielce: 6 minut (Buntić, Jurecki, Zaremba po 2).
Veszprem: 10 minut (Laluska, Sulić po 4, Gulyas 2).
Sędziowali: S. Nikolov i G. Nachevski (Macedonia).
Widzów: 4000.
Przebieg: 0:2, 1:2, 1:6, 2:6, 2:7, 3:7, 3:9, 4:9, 4:11, 6:11, 6:14, 7:14, 7:15, 9:15, 9:17, 10:17 - 10:20, 13:20, 13:21, 16:21, 16:24, 17:24, 17:25, 20:25, 20:26, 21:26, 21:27, 22:27, 22:28, 24:28, 24:29, 25:29.

- Zagraliśmy najsłabszy mecz w tym sezonie. Z taką grą nie mamy czego szukać w tak mocnej grupie - podsumował kielecki rozgrywający Grzegorz Tkaczyk. Pojedynek wybrany przez Europejską Federację Piłki Ręcznej "meczem kolejki" inauguracyjnej serii Ligi Mistrzów, trwał tak naprawdę 10 minut. W 11 gospodarze przegrywali 1:6 i już się nie podnieśli…

POWTÓRKA SPRZED ROKU

Od początku kielczanie pisali podręcznik "Jak prostymi sposobami zepsuć wszystko w kilka minut". Spotkanie do złudzenia przypominało ubiegłoroczną inaugurację Ligi Mistrzów, gdy nasz zespół przegrał ze słoweńskim Celje Pivovarną Lasko. Tak jak wtedy goście szybko uzyskali kilkubramkowe prowadzenie, znowu do przerwy przegrywaliśmy siedmioma golami, znów słabo grali kieleccy rozgrywający, znowu najskuteczniejszym zawodnikiem gospodarzy był Rastko Stojković, wreszcie znowu w bramce rywala szałał Chorwat Mirko Alilović, który w poprzednim sezonie grał w Celje. Golkiper ten przed rokiem odbił aż 21 rzutów kielczan, w niedzielę poprawił się o jedną obronę.

KAŻDY SOBIE

Początek meczu należał do obu bramkarzy - Alilovicia i Sławomira Szmala. Pierwsza bramka padła dopiero w 4 minucie, a pierwszego gola nasi zawodnicy zdobyli dopiero w szóstej. Pierwsze trzy bramki gracze Veszprem zdobyli z kontrataków. Mistrzowie Węgier napoczęli nasz zespół kontrami, a skończyli świetnie zogranizowanymi, szybkimi i skutecznymi akcjami w ataku pozycyjnym. Nasi gracze oddawali nieskuteczne rzuty albo gubili piłkę, poza tym nie grali zespołowo, tylko próbowali indywidualnych akcji. - Graliśmy każdy sobie - przyznał potem trener Bogdan Wenta. Na to tylko czekała obrona Veszprem, a jeśli już piłka uszła jej uwadze, to Alilović był tam, gdzie miał być. Do przerwy odbił 13 rzutów.

NA "KARNEGO JEŻYKA"

Już od 10 minuty na "karnym jeżyku", czyli ławce rezerwowych, zaczęli lądować po kolei wszyscy nasi rozgrywający - za Grzegorza Tkaczyka wszedł Uros Zorman, za Michała Jureckiego - Tomasz Rosiński, a za nieskutecznego jak nigdy Denisa Bunticia - Mateusz Zaremba. Nic to nie dało, podobnie jak zmiany powrotne. Z naszych rozgrywających nie można mieć pretensji tylko do Mariusza Jurasika, który w drugiej połowie zdobył pięć bramek i kilka razy obsłużył Stojkovicia. Ale wtedy było już dawno po meczu…

BYŁO JUŻ "DYCHĄ"

Bo w 18 minucie zespół z Kielc przegrywał już 4:11 i przewaga na tym poziomie utrzymywała się niemal cały czas aż do przerwy. Po niej zaczęło się jeszcze gorzej, bo Alilović odbił szybko trzy rzuty i w 35 minucie było 10:20. Zanosiło się na klęskę. Na szczęście Madziarzy zadowolili się taką zdobyczą, zaczęli już myśleć o kolacji z węgierskim winem, a nasi zawodnicy jako-tako zorganizowali grę i pomaleńku odrabiali straty. Żeby nie było nieporozumień - gra cały czas toczyła się pod pełną kontrolą Węgrów, którzy wykorzystywali każdy błąd naszej defensywy, zdobywając efektowne gole, choć robił co mógł Marcus Cleverly. Ostateczny wynik jest lepszy niż gra naszego zespołu, bo mogło być zdecydowanie gorzej.

W środę awansem Vive Targi Kielce gra w Olsztynie ligowy mecz z Warmią, a w najbliższą niedzielę rozegra drugi mecz w Lidze Mistrzów - w Berlinie zmierzy się z Fuechse.

MKB Veszprem dopingowała bardzo głośna 150-osobowa grupa kibiców.

PO MECZU POWIEDZIELI

Lajos Mocsai, trener MKB Veszprem:
- Dla nas to zwycięstwo jest bardzo ważne, Kielce to mocna drużyna. Przez ostatnie tygodnie były spokojne treningi, bo szykowaliśmy się do tego spotkania. Obrona była bardzo dobra, Mirko Alilović bronił świetnie i to miało wpływ na końcowy wynik. W pierwszej połowie graliśmy ofensywnie i zdobyliśmy sporo bramek po kontrze. Mieliśmy mocno przygotowaną obronę 6-0 i to się sprawdziło.

Bogdan Wenta, trener Vive Targi Kielce:
- Wszyscy są mocno zawiedzeni, my i kibice, którzy nas wspaniale wspierali. Można powiedzieć, że Veszprem nam nie leży, ale dzisiaj w żadnym calu nie byliśmy zespołem. Dużo pracy włożyliśmy w przygotowania do meczu, przeciwnik niczym nas nie zaskoczył, jego działaniom nie brakowało jakości wykończenia. Mieliśmy swoje szanse, ale skuteczność nas zawodziła.

Mirko Alilović, MKB Veszprem: - Kielce nie miały dzisiaj szczęścia, ponieważ zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Ważne było pierwsze 15 minut, potem nasza gra trochę straciła na jakości. To był ciężki mecz, ale w naszej grupie będą tylko takie i o awans do ćwierćfinału nie będzie łatwy.

Piotr Grabarczyk, Vive Targi Kielce: - Nasza gra nie wyglądała tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Przeciwnik nas nie zaskoczył, ale jego kontrataki były zabójcze. Dlaczego nie radziliśmy sobie ani w ataku pozycyjnym, ani w obronie - to pytania, na które musimy sobie odpowiedzieć.

Tomasz Rosiński, Vive Targi Kielce: - Kiedyś w Veszprem nasz mecz zaczął się podobnie. Później trochę się przebudziliśmy, ale wcześniej zupełnie nie mogliśmy się przedostać przez ich obronę, Veszprem wykonało parę kontr. W drugiej połowie cierpliwiej zagraliśmy w ataku, ale Mirko Alilović świetnie bronił przez cały mecz.

Sławomir Szmal, Vive Targi Kielce: - Zabrakło nam głowy. Nie pokazaliśmy, że gramy u siebie. To Veszprem grało twardziej w obronie, a my rzutami z 9. metra próbowaliśmy się przebić przez tych dwumetrowych chłopów. Nie tędy droga, szczególnie przy takim bramkarzu. W drugiej połowie graliśmy troszeczkę dłużej, szukaliśmy lepszych sytuacji, opłaciło się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie