MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent Lubawski: Boimy się być ważni

Agata KOWALCZYK
- Parking wielopoziomowy w Kielcach wyróżnia się na mapie Europy takich obiektów -mówi Wojciech Lubawski, prezydent Kielc.
- Parking wielopoziomowy w Kielcach wyróżnia się na mapie Europy takich obiektów -mówi Wojciech Lubawski, prezydent Kielc. D. Łukasik
W sondażu SMS-owym w ramach akcji "Mała oczyzna", w której ocenialiśmy prezydenta, burmistrzów i wójtów w powiecie kieleckim, Wojciech Lubawski otrzymał ponad 54 procent głosów, popierających jego rządy w tej kadencji. Dziś pytamy prezydenta o najważniejsze sprawy dotyczące miasta.

Agata Kowalczyk: * Jak podoba się panu wielopoziomowy parking przed ratuszem? Czy może chociaż jeden przeciwnik budowy był u pana i powiedział, że nie miał racji, protestując przeciw inwestycji?
Wojciech Lubawski, prezydent Kielc: - Nikt nie był, ale na pewno są osoby, które żałują, że protestowały. Parking powinien tu stać już od roku. Efekt mi się podoba, jeździłem trochę po Europie, oglądałem takie obiekty, nasz naprawdę wyróżnia się. Po wyremontowaniu czy wyburzeniu kilku kamienic ulica Piotrkowska stanie się ładna.

* Czy likwidacja strefy płatnego postoju nie jest pochopna? Ludzie będą wściekli - nie dość że trzeba więcej zapłacić, to jeszcze miejsc jest mniej niż było. Czy nie lepiej poczekać, aż powstanie kolejny piętrowy parking?
- Miejsc nie ubędzie, będzie ich więcej. W strefie 80 procent parkujących to mieszkańcy i właściciele firm w śródmieściu. Oni dalej będą mogli tam parkować, po wykupieniu identyfikatora. Parking wielopoziomowy i place parkingowe są przede wszystkim dla przyjezdnych, którzy chcą zostawić auto na godzinę czy dwie. Oni będą mieli więcej miejsc do dyspozycji niż obecnie.

* Ostatni rok był bardzo spokojny. Nie było afer w ratuszu czy pana kontrowersyjnych wypowiedzi. Ten sielski obraz psują wyniki kontroli w zlikwidowanym Wydziale Promocji. Dlaczego nie ukarał pan jego dyrektora, a mianował go zastępcą dyrektora w innym wydziale?
- To jest dobry człowiek i został wmanewrowany przez jednego z pracowników. Trafiły do niego dokumenty, które nie powinny, to nie była jego wina. Nie widziałem powodu, aby go zwalniać. Powołanie Wydziału Promocji było błędem, te zadania były lepiej realizowane w ramach innego wydziału i wróciliśmy do tego układu.

* Wielkie unijne inwestycje miały ruszyć w 2008 roku, a do tej pory, poza modernizacją amfiteatru na Kadzielni, nie widać ich. Mają się rozpocząć w 2010 roku. Znowu ludzie powiedzą - idą wybory, to coś robią.
- Mnie takie komentarze nie przeszkadzają. Opóźnienie nie wynika z naszej winy. Inwestycje były przygotowane, ale papiery musieliśmy wyrzucić do koszta, bo zmieniły się przepisy, dotyczące raportu oddziaływania na środowisko. Powtarzaliśmy całą procedurę poprzedzającą wydanie pozwolenia na budowę. To dotknęło nie tylko nas, ale całą Polskę.

* Kiedy ruszy budowa przedłużenia ulicy Żelaznej, na którą kielczanie czekają od początku kadencji? Dokumenty potrzebne do wydania pozwolenia na budowę były już kilka razy zwracane miastu do poprawki. Czy odpowiedni ludzie zajmują się tak poważnym przedsięwzięciem?
- Miejski Zarząd Dróg ma bardzo dużo pracy, przygotowuje wiele dużych, trudnych projektów, a w nawale pracy mogą się zdarzyć niedociągnięcia. Nie wynikają one z niewiedzy. Żelazna to bardzo trudna inwestycja. Wiosną zaczniemy wyburzenia domów, a w czerwcu budowa powinna ruszyć. Ogłosimy przetarg ograniczony, który trwa dłużej niż nieograniczony, ale daje mniejsze prawdopodobieństwo odwołań.

* Roku temu, na półmetku tej kadencji, mówił pan, że największą porażką jest brak nowych mieszkań komunalnych i socjalnych. Czy biedni kielczanie, oczekujący od kilkunastu lat na dach nad głową, mogą mieć nadzieję, że w końcu zaczną one powstawać?
- Powstał blok komunalny na Piekoszowskiej, a kończy się adaptacja budynku na mieszkania socjalne przy Ściegiennego. Te lokale dostały albo dostaną osoby, które trzeba wykwaterować, ponieważ nieruchomości są potrzebne pod budowę Żelaznej. Te inwestycje nie skrócą listy osób, oczekujących od lat na przydział, ale to się zmieni. Mieszkania komunalne będziemy kupować w spółdzielniach, u deweloperów czy w Kieleckim Towarzystwie Budownictwa Społecznego. To się opłaca. Być może w cenach bezwzględnych wychodzi to drożej, ale jeśli do kosztów naszej budowy dodamy cenę działki i pracę urzędników, to tak nie jest. Natomiast dla najbiedniejszych będziemy stawiać socjalne domki, przypominające betonowe garaże. Pierwsze powstaną już w przyszłym roku. Nie chcemy eksperymentować w tej dziedzinie, skorzystamy ze sprawdzonych wzorów, wybraliśmy model francuski. Problem jest ze znalezieniem lokalizacji, bo nikt nie chce takiego sąsiedztwa, ale poradzimy sobie.

* Gdy po raz pierwszy poinformował pan o planach budowy lotniska w Obicach, powiedział pan, że pierwszy samolot może wylądować w 2010 roku. Wiemy, że tak nie będzie. Teraz, wiedząc, na jakie przeszkody miasto natrafiło i jakie jeszcze nas czekają, kiedy może być ten pierwszy lot w wersjach optymistycznej i pesymistycznej?
- 2010 rok to były bardzo optymistyczne przymiarki, nie przewidziałem wielu trudności. Teraz mogę powiedzieć, że mamy szansę na 2014 rok, a w wersji pesymistycznej - na pewno kiedyś lotnisko powstanie. Jest ono niezbędne do funkcjonowania Targów Kielce. Kiedy by ono nie powstało, to sukcesem jest to, co już zrobiliśmy - mamy teren i sporą część dokumentacji, choć raport oddziaływania na środowisko trzeba powtórzyć, poprzedni wylądował w koszu, tak jak przy drogowych inwestycjach.

* Czy jest pan zadowolony z poczynań Korony Kielce w ekstraklasie?
- Drużyna ma ogromny potencjał. Wierzę, że przyjdzie czas, gdy będą grali jak Vive. Wierzę przede wszystkim w młodych zawodników. To, że teraz przegrywają, utrudnia rozmowy z przyszłym sponsorem klubu. Trudno wyjaśnić, co jest powodem takich wyników. Widzę, że chłopcy mają serce do gry, dają z siebie wszystko na boisku, a coś nie idzie. Podobnie było przed degradacją do pierwszej ligi. Wspaniała była runda jesienna, a wiosna fatalna, choć nie było powodu. W piątek stanąłem przed wyborem - iść na festiwal filmów NURT czy na mecz, były w tym samym czasie. Wybrałem kibicowanie, bo to ostatni mecz w Kielcach w tym sezonie. Na festiwal poszedł mój zastępca.

* Co uważa pan za porażkę trzech lat tej kadencji, a co za sukces?
- Porażką jest użycie siły w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacji. To był wielki błąd, źle oceniłem sytuację. W efekcie jednak ta sytuacja wyszła firmie, pracownikom i mieszkańcom na dobre. Lada dzień wyjedzie na ulicę 20 nowoczesnych autobusów, ogrzewanych i klimatyzowanych, a w przyszłym roku pojawi się kolejne 20. Czy kilka lat temu ktoś by się spodziewał, że po Kielcach będzie się jeździło w takich warunkach? Sukcesem jest miliard euro, które trafią do Kielc. To są pieniądze, które zainwestuje miasto, ale także uczelnie, Wodociągi Kieleckie i wiele innych firm. W każdej z tych inwestycji mieliśmy swój udział, a korzystać ze wszystkich przedsięwzięć będą mieszkańcy. Dumny jestem także z zespołu ludzi, który udało mi się stworzyć w ratuszu.

* Wyjeżdża pan często z Kielc, po powrocie łatwej się widzi, to, co złe w mieście. Co pana najbardziej denerwuje, czego nie może pan zmienić?
- Jako kielczanin mogę to powiedzieć, bo też jestem obciążony tą wadą. To ludzie i ich mentalność. Nie jest ona europejska. Z jednej strony kielczanie są kochani, ale z drugiej wychodzi z nas prowincjonalizm. Boimy się pomyśleć, że możemy być ważni w świecie. Dlaczego do nas nie mogą przyjeżdżać wielcy artyści, nasz stadion nie może być najpiękniejszy w Polsce, nie możemy postawić pomnika Amerykanom, a nasi piłkarze ręczni nie mają wygrać siedmioma bramkami z francuskimi? To się jednak dzieje. Takie jest moje pokolenie i starsze, my się już nie zmienimy, musimy dotrwać do końca. Cieszy mnie, że młodzi ludzie są inni, są tacy sami, jak młodzież w Nowym Jorku czy Paryżu, tak samo się ubierają, słuchają takiej samej muzyki, mają takie same oczekiwania. Natomiast w przestrzeni miasta nic mnie nie denerwuje. Kielce są pięknie położone, choć substancja jest bardzo zniszczona. Gdy obejrzałem estoński film o Piłsudskim w Kielcach, pomyślałem, jakie to było piękne miasto 80 lat temu. Dlaczego nie rozwinęliśmy go? Trudno się dziwić obecnej sytuacji, skoro w latach 1945-1968 nie dostaliśmy ani złotówki na inwestycje. Dopiero za Gierka powstały nowe budynki, dworce czy Urząd Wojewódzki. Tych prawie 25 lat będziemy jeszcze długo nadrabiać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie