Przedpremierowy pokaz Księstwa ściągnął tłumy

Na pokaz przybyli wielbiciele prozy Masternaka, twórczości Barańskiego, ale także osoby, które w filmie występowały, bo na planie było wielu naturszczyków. Niestety, nie mógł przybyć odtwórca głównej Rafał Zawierucha roli, bo właśnie bawi w Indiach, promując film.

Jeszcze przed pokazem widzowie dowiedzieli się, ze opowiadania Zbyszka Masternaka opublikowane w regionach zrobiły takie wrażenie na Andrzeju Barańskim, że napisał list do autora. - A ja znałem filmy pana Andrzeja, podziwiałem je, chociaż w pierwszym momencie nie skojarzyłem człowieka - przyznaje Masternak.

Potem były kilka lat trwające starania o wyprodukowanie filmu a efekt pracy całej ekipy można było zobaczyć na małym ekranie. Sceny z życia świętokrzyskiej wsi, swojskie plenery, chociaż dla przesłania filmu nie miało to znaczenia - podobne sytuacje, podobnie ludzie są na całym świecie.
- Wszystko było tak jak naprawdę jest na wsi - mówili po projekcji jedni. - Ale ta nasza wieś okropna - dodawali drudzy, zwolennicy bardziej pastelowych barw. Dyskusja czy warto pokazywać takie okrucieństwo zwykłych ludzi trwały długo.

Na pokaz przybyli rodzice Rafała Zawieruchy, mieszkańcy Białogonu, oraz jego babcia. Serdecznie dziękowali Barańskiemu i Masternakowi. Rafał stworzył bardzo wiarygodną postać młodego, zagubionego człowieka próbującego wytrwać się ze wsi czy to przez futbol czy studia. Jedno i drugie nie bardzo mu wychodzi.

- Słyszałem zarzuty, że to co pokazano jest okrutne, ale tak było. To jest prawda. To mnie zahartowało - przyznał Zbyszek Mastrenak, który nigdy nie krył, że książki pisał w oparciu o swoje wspomnienia.

Film został już pokazany na festiwalu w Gdyni, Karlovych Varach oraz w Stanach Zjednoczonych. Poza granicami kraju zebrał bardzo dobre recenzje.

Polska premiera odbędzie się w marcu, najprawdopodobniej w kinie Moskwa w Kielcach. Film ma być rozpowszechniany w wersji kolorowej, chociaż w poniedziałek pokazano wersję czarno-białą, która obrazowi nadała charakter niemal dokumentu.