MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przepisy ponad cierpiące zwierzaki? Kto powinien pomóc porzuconym?

Paulina Baran
freeimages.com
Czy dobro bezdomnych czworonogów w ogóle liczy się dla instytucji, które powinny się nimi zajmować?

W teorii lepiej niż w praktyce?

W teorii lepiej niż w praktyce?

Jarosław Sułek zastępca Powiatowego Inspektora Nadzoru Weterynaryjnego w Kielcach: - Każda gmina musi mieć podpisaną umowę z lecznicą weterynaryjną, w przeciwnym wypadku działa wbrew w prawu. My co pół roku wysyłamy do gmin, centrów zarządzania kryzysowego, policji, straży pożarnej oraz wszelakich jednostek samorządowych aktualne informacje z numerami telefonu do konkretnych lekarzy. Powinni oni być dostępni codziennie, przez całą dobę. Nawet w nocy mają przy sobie niezbędne leki oraz sprzęt dzięki któremu są w stanie pomóc cierpiącym zwierzętom lub zaopiekować się z tymi wałęsającymi się po ulicach.

Opisywaliśmy dramatyczną sytuację, w jakiej znalazły się porzucone w sukowskim lesie szczeniaki.

Ruszający się worek znalazła spacerująca obok Elżbieta Nadolska. Okazało się, że trzy szczeniaki już zdechły, pozostałe były w stanie agonalnym. - Nikt nie jest sobie w stanie wyobrazić, co zobaczyłam, jak otworzyłam ten worek. Larwy, które wychodziły z martwych zwierząt zjadały też, jeszcze żywe pieski. Robaki były wszędzie! Zżerały żywe zwierzęta od wewnątrz i od zewnątrz - opowiada będąca jeszcze w szoku kobieta.

Schronisko odmówiło pomocy

Mimo że na szczeniaki trafiła osoba, której cierpienie zwierząt nie jest obojętne, pieski nadal przeżywały katusze. Kobieta zawiozła je do schroniska w Dyminach, tu jednak usłyszała, że placówka nie ma umowy z gminą Daleszyce i w żaden sposób nie może pomóc szczeniakom. Zwierzętom ukojono ból dopiero w prywatnej klinice weterynaryjnej "Cztery Łapy" w Kielcach. - Musieliśmy uśpić szczenięta, ponieważ były w stanie agonalnym. Tego, jak one wyglądały naprawdę nie da się opisać, ich ciało było dosłownie zjadane żywcem - mówi kierownik kliniki, lekarz weterynarii Bartłomiej Kabała.

Podobne sytuacje zdarzały się wcześniej

Jak to możliwe, że osoby, które w teorii powinny kochać zwierzęta, w praktyce nie przejęły się ich cierpieniem? Wojciech Moskwa kierownik schroniska tłumaczy, że gminy mają podpisane umowy z lekarzami weterynarii więc do nich powinny trafiać takie zwierzęta.

Jak dowiedzieliśmy się w Świętokrzyskim Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami "Zwierzak" problematyczne sytuacje nie stanowią jednak wyjątku. - Jeszcze się nie spotkaliśmy z sytuacją, że schronisko przyjęło psa czy kota, który byłby znaleziony w innym miejscu niż w Kielcach - mówi Agata Lejdo, pracownica towarzystwa.

Problem w cały województwie

Problem z porzuconymi zwierzętami mamy w całym województwie. Wynika on z tego, że choć faktycznie gminy muszą mieć podpisane umowy z lekarzem weterynarii i zgłaszać im takie problemy ze zwierzętami, to w weekendowe dni, kiedy urzędy nie pracują, nie zawsze da się to zrobić.

- Jeżeli ktoś zgłosi do nas, że w jakimś miejscu województwie błąka się bezdomne zwierzę, a my nie możemy skontaktować się z osobą odpowiedzialną za to w konkretnej gminie to przez jakiś czas sami się nimi zajmujemy. Potem, kiedy już uda nam się skontaktować z gminą prosimy o zwrot kosztów, które wydaliśmy, na przykład na opiekę weterynaryjną - mówi Agata Lejdo. Dodaje, że niestety gminy często uchylają się od swoich obowiązków i nie chcą płacić za opiekę weterynaryjną. W kilku przypadkach toczą się nawet sprawy sądowe.- Sprawę o zwrot kosztów opieki mamy teraz ze Skarżyskiem - Kamienną - wyjaśnia pracownica Świętokrzyskiego Towarzystwa Opieki nad zwierzętami.

Schronisko zachowało się w porządku?

O to, czy naprawdę ważniejsze są przepisy niż pomoc tak strasznie cierpiącym zwierzętom oraz czy w takich sytuacjach schronisko nie powinno zrobić wyjątku i zająć się zwierzętami zapytaliśmy rzecznika prasowego prezydenta Kielc Annę Ciulębę.

- Schronisko w Dyminach otrzymuje dotację od Gminy Kielce na opiekę nad zwierzętami bezdomnymi z terenu Gminy Kielce. Każda gmina (również gmina Daleszyce), zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, ma obowiązek posiadania podpisanej umowy ze schroniskiem dla zwierząt - potwierdziła Anna Ciulęba. Dodała jednak, że w ciągu roku przypadków przywożenia zwierząt do schroniska w Dyminach z innych gmin jest od kilkunastu do kilkudziesięciu.

- Robienie kolejnych wyjątków powoduje stałe zwiększanie tej liczby. Ponadto nie jesteśmy w tej chwili w stanie stwierdzić, czy na terenie schroniska przebywał w tym czasie nasz lekarz - dodała pani rzecznik.

Policja bada sprawę, to nie pierwszy problem

Sprawa szczeniąt znalezionych w lesie w Sukowie trafiła na policję.

Damian Janus z zespołu prasowego Świętokrzyskiej Policji wyjaśnił, że mimo tego, że za znęcanie się nad zwierzętami grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności to od początku 2015 roku funkcjonariusze prowadzą już 41 spraw w związku z łamaniem ustawy o ochronie zwierząt. W samych Kielcach jest ich natomiast 14.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie