Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przez popsuty zaczep nie zdają egzaminu na prawo jazdy?

Luiza BURAS
- Niestety, nie wszystkim zdającym udaje się trafić w złącze sprzęgające przyczepy. To główny powód niezdawania egzaminu - mówi Jerzy Brożyna z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Kielcach.
- Niestety, nie wszystkim zdającym udaje się trafić w złącze sprzęgające przyczepy. To główny powód niezdawania egzaminu - mówi Jerzy Brożyna z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Kielcach. D. Łukasik
Osoby zdające egzamin na prawo jazdy kategorii C+E twierdzą, że stan techniczny ciężarowej "elki" uniemożliwia zdanie. Zarzuty potwierdzają też niektórzy właściciele kieleckich szkół jazdy.

- To było moje trzecie podejście. Nie zdałem, bo nie mogłem połączyć przyczepy z samochodem. Tego dnia oblali też inni, wszyscy z tego samego powodu. Problem podobno istnieje już od dawna, ale Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego bagatelizuje sprawę - twierdzi jeden ze zdających.

Zarzuty potwierdzają też niektórzy właściciele kieleckich szkół jazdy. - Z naszych informacji wynika, że kursanci rzeczywiście mają problem z przyłączeniem przyczepy podczas egzaminu, mimo że są w tej kwestii szkoleni. Podczas każdej lekcji muszą samodzielnie sczepić i rozczepić tandem. Interweniowaliśmy już w tej sprawie w WORD, jednak bezskutecznie - mówi właściciel jednego z ośrodków szkolenia.

NIE MOGLI POŁĄCZYĆ

- Na spięcie tandemu na egzaminie mamy dziesięć minut, ale nikomu, kto zdawał tego dnia, co ja, nie udało się tego zrobić. Zaczep powinien się zatrzasnąć, być może coś jest zepsute - relacjonuje jeden z kursantów. Sprawę zgłosił w dziale technicznym ośrodka.

- Pracownicy próbowali to zrobić i w końcu im się udało, ale czynności wykonywali nie w takiej kolejności, jak powinni. Najpierw wyjęli klocki spod kół, a podczas egzaminu robi się to na końcu - relacjonuje mężczyzna. - Każdy kolejny egzamin to wydatek rzędu prawie 200 złotych, do tego dochodzą koszty doszkolenia. Ale zdawanie nie ma sensu, jeśli pojazd jest zepsuty - dodaje. Od decyzji o niezdanym egzaminie postanowił się odwołać do Urzędu Marszałkowskiego.

ZŁĄCZE SPRAWNE

- Po skardze zdających poszedłem na plac manewrowy z pracownikami działu technicznego. W ciągu pięciu minut udało im się spiąć samochód z przyczepą. Sądzę, że to kwestia wyćwiczenia. Człowiek, który nie jest dostatecznie wyszkolony, nie poradzi sobie z tym, nie będzie mógł trafić dyszlem w zaczep - wyjaśnia Jerzy Brożyna, egzaminator nadzorujący w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Kielcach. - Być może ośrodki szkolą kursantów na innych typach pojazdów - dodaje.
Odwołanie zdającego rozpatrzy Departament Infrastruktury w Urzędzie Marszałkowskim w Kielcach, do którego trafiają tego typu zażalenia.

- Nie znam jeszcze tej konkretnej sprawy, ale procedura zawsze jest ta sama. Zapoznamy się z dokumentacją i na jej podstawie wydamy ocenę. W razie niejasności zgłosimy się do zdającego po dodatkowe informacje. Możemy również wydelegować osobę, która skontroluje przebieg egzaminu - informuje Wojciech Siporski, dyrektor departamentu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie