MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Roch Dobrowolski, niezwykle utalentowany kielczanin, założył folkowy zespół i gra w całej Europie

Iwona ROJEK
W codziennej podróży przez życie towarzyszy Rochowi plastyczka Karolina Jończyk.
W codziennej podróży przez życie towarzyszy Rochowi plastyczka Karolina Jończyk. archiwum
- Zawsze w Dzień Matki dziękuje mojej mamie za to, że nauczyła gry na wiolonczeli i zaraziła miłością do muzyki - mówi 29 letni kielczanin Roch Dobrowolski - bardzo utalentowany wiolonczelista. - Gram w całej Europie, chętnie w Kielcach i cieszę się z tego, że to co robię bardzo podoba się ludziom.
Z wiolonczelą Roch Dobrowolski  potrafi zrobić wszystko.

Z wiolonczelą Roch Dobrowolski potrafi zrobić wszystko.
Archiwum

Z wiolonczelą Roch Dobrowolski potrafi zrobić wszystko.

(fot. Archiwum )

Niezwykle utalentowany kielczanin, założyciel folkowego, bardzo oryginalnego zespół Innkai, swoją muzyką zaraża ludzi w całej Europie. Mieszkał w Belgii, ale najlepiej czuje się w ukochanych Kielcach.

- Zawsze w Dzień Matki dziękuje mojej mamie za to, że nauczyła gry na wiolonczeli i zaraziła miłością do muzyki - mówi 29 letni kielczanin Roch Dobrowolski - bardzo utalentowany wiolonczelista. - Gram w całej Europie, chętnie w Kielcach i cieszę się z tego, że to co robię bardzo podoba się ludziom.

Młody kielczanin opowiada, że mama Ewa, która jest wiolonczelistką w Filharmonii Świętokrzyskiej konsekwentnie zaczęła go uczyć gry na wiolonczeli, gdy był kilkulatkiem i zawsze była bardzo wymagająca. Takie jej postępowanie dało określone rezultaty, od tej dziedziny sztuki trudno mu uciec. - Sama kocham muzykę i nie wyobrażałam sobie tego, że miałabym tej miłości nie przekazać moim dzieciom - mówi Ewa Dobrowolska. - Będąc z Rochem w ciąży grałam swój recital dyplomowy, myślę, że pewne zdolności muzyczne przekazałam mu w genach - śmieje się. - Choć w naszych relacjach, na tej drodze przekazywania mu miłości do muzyki nie obyło się bez krętych ścieżek.

Roch przez wielu uważany za bardzo oryginalnego muzyka i ciekawego człowieka przyznaje, że tak istotnie było. Uśmiechnięty i pełen życia, ciągle zaskakuje tych, którzy z nim przebywają. Często udawało mu się zaskakiwać nawet swoich najbliższych.

- Moja mama Ewa jak już wspominałem jest wiolonczelistką ojciec Jan gra na flecie i realizuje własny projekt "Queen symfonicznie" z zespołem Alla Vienna, z którym koncertuje po Europie - mówi Roch. - Na muzykę byłem więc skazany od dziecka. Mama była bardzo zdeterminowana, chciała, żebym pokochał wiolonczelę, tata dawał mi więcej luzu, ale też żył muzyką i w głębi duszy obydwoje pragnęli, abym i ja podążał tą drogą. - Po rodzicach mam pewną wrażliwość muzyczną, jak i słuch, więc nie buntowałem się przeciwko temu, że mam zostać muzykiem. Najpierw skończyłem kielecką szkołę muzyczną I i II stopnia, studiowałem na Akademii Muzycznej we Wrocławiu na kierunku wiolonczela, a potem pojechałem na wymianę studencką do Belgii, do Konserwatorium Muzyki w Ghent. Tam po pół roku zajęć przeszedłem pewną przemianę. Fizycznie byłem obecny na zajęciach, ale mentalnie zacząłem je opuszczać. Po roku przerwałem studia, bo uświadomiłem sobie, że muzyka klasyczna przestała mnie interesować. Uzmysłowiłem sobie, że szkoły w pewnym sensie zabijają wrażliwość na muzykę i postanowiłem pójść inną, własną drogą. Zrozumiałem, że większą inspiracją jest dla mnie szeroko pojęta muzyka rozrywkowa i zawsze chciałem odejść od stereotypowego wykorzystywania instrumentów klasycznych. W Belgii podjąłem dość odważną decyzję o przerwaniu studiów, które mnie w pewnym sensie ograniczały i o powrocie do moich ukochanych Kielc.

Z BELGII DO KIELC

Młody muzyk i kompozytor przyznaje, że początkowo rodzice byli w szoku, gdy oznajmił im, że przerywa naukę. Mimo tego uszanowali jego wybór i podjęte decyzje. - Z ojcem mam świetne duchowe porozumienie, dużo mu zawdzięczam, pokazał mi jak można bawić się muzyką, mama nauczyła mnie warsztatu, miłości do muzyki i wiolonczeli, na pomoc ze strony moich sióstr Mai i Asi mogę zawsze liczyć. Pomimo tego, że bardzo się od siebie różnimy, więc wszyscy się z tą moją decyzjami pogodzili - opowiada muzyk. - Po powrocie z Belgii miałem dość muzyki i całego zamieszania, które wywołała w mojej głowie. A ponieważ zawsze interesowała mnie przyroda i uwielbiałem przebywać na łonie natury, a moją pasją było wędkarstwo, postanowiłem rozpocząć wszystko od nowa i poszedłem na ochronę środowiska na kieleckim Uniwersytecie Jana Kochanowskiego. Ale kiedy ten kierunek po pięciu latach ukończyłem ponownie zatęskniłem za muzyką. Stało się tak jak przepowiadała wcześniej moja mama, że do muzyki wcześniej czy później i tak powrócę.

- Od tamtej pory wziąłem udział w wielu projektach muzycznych: folkowych, rockowych, metalowych, popowych, poezji śpiewanej, kościelnych, teatralnych, edukacyjnych oraz klasycznych - wylicza. - Wszystkie z tych projektów dały mi wielką satysfakcję oraz pozwoliły zgromadzić wielki bagaż doświadczeń. Obecnie nie zamykam się na żaden gatunek muzyczny. Wszędzie odnajduję coś, co lubię i co potrafi mnie zainspirować. Bardzo lubię Bethovena, muzykę folkową, etniczną, ale także ostre rockowe brzmienia, hip hop i muzykę elektroniczną. Trzy lata temu założyłem wraz z przyjaciółmi z Kielc zespół folkowy o nazwie Innkai. Jest to dla mnie bardzo ważny projekt. Wszyscy w zespole czujemy tą samą energię i potrafimy przekazać ją naszą muzyką. Gitarzystą zespołu jest Tomasz Wzorek, basitą Piotr Golemiec, a na perkusji gra Łukasz Fiałkowski. Mamy własną stronkę internetową, jak również bloga pod adresem www.trip.innkai.pl, na którego wrzucamy filmy z naszych podróży po Europie. W najbliższych planach mamy wyjazd do Niemiec. Chcemy tam zagrać i zarazić naszą kielecką energią mieszkańców niemieckich miast. Marzy nam się też nagranie płyty i zbieramy na nią pieniądze - dodaje entuzjastycznie.

Największą inspiracją do założenia tej kapeli był zespół Gogol Bordello, który tworzą muzycy z całego świata. W niezwykły sposób bawią się dźwiękiem. W ich muzyce punk przeplata się z serbskim folkiem, muzyką cygańską i gipsy. Zespół tworzą Etiopczyk, Ukrainiec, Anglicy i Rosjanie. Widać, że to co robi każdy z nich wypływa z jego serca. Właśnie to w ich muzyce urzekło mnie najbardziej.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z KIELC

RADOŚĆ DLA NOWOŻEŃCÓW

Jednym z największych marzeń Rocha Dobrowolskiego jest to, żeby móc żyć wyłącznie z grania muzyki. Mama mnie mocno wpiera w tym postanowieniu. - Wierzę, że mi się to uda - mówi. - Z zespołem Innkai systematycznie ćwiczymy i komponujemy nowe utwory. A do tego czasu podejmuję różne działania, zająłem się między innymi oprawą muzyczną ślubów. Cieszę się, że proponowane przeze mnie projekty cieszą się wielkim zainteresowaniem nowożeńców. Chyba dlatego, że są bardzo elastyczne. Każda para może sobie dobrać instrumentarium, które ją interesuje, począwszy od samej wiolonczeli na oprawie całej mszy skończywszy. Ludzie są bardzo zadowoleni z takiej formy uatrakcyjnienia uroczystości. Oprócz tego jak wspomina bierze też udział w projekcie krakowskiego aktora Szczęsnego Wrońskiego, razem przedstawiają utwory Jana Kochanowskiego w aktorsko-muzyczny sposób w różnych miastach Polski.

O muzyce, filozofii, skomplikowanych obecnie relacjach międzyludzkich i relaksie niezbędnym do przetrwania Roch mógłby rozmawiać godzinami. - Przystawkę do wiolonczeli oraz "loop station" nabyłem kilka lat temu - opowiada. - Za pomocą tych urządzeń mogę kształtować zupełnie inne brzmienie instrumentu i tworzyć samodzielne projekty, do których zapraszam zaprzyjaźnionych muzyków. Postanowiłem stworzyć nową jakość usług muzycznych. Innowacyjne zastosowanie "loop-stacji" sprawia, że mogę występować solo, a brzmieć jak cały zespół. Nie chcę brać udziału w wyścigu szczurów, wolę zachować równowagę. Myślę, że jeżeli będę robił coś dobrze na pewno zaprocentuje to w niedalekiej przyszłości. A jeśli chodzi o relaks to niezwykle odpręża mnie sport. Jak już wspominałem lubię łowić ryby, jeździć na rowerze, pływać. Najbardziej jednak lubię spędzać czas ze swoją dziewczyną Karoliną Jończyk, która jest plastyczką i ma podobne do moich poglądy na życie.

Roch wie, że mnóstwo osób go chwali, podziwiają jego talent, ale podkreśla, że nie przewróciło mu się od tego w głowie. - To, w jaki sposób gram na wiolonczeli, to także kwestia ogromnego nakładu pracy - podkreśla. - Jak każdy mam swoje wady. Jestem za bardzo emocjonalny, czasami nerwowy, ale ciągle pracuję nad sobą. Przecież nie ma ludzi idealnych, są tylko nieświadomi swoich wad. Ja jestem ich całkowicie świadomy i chce się udoskonalać, bo to jakim się jest człowiekiem jest dla mnie najważniejsze. Takiego uczciwego podejścia do siebie i życia nauczyła mnie właśnie mama.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie